Tymczasem m.in. słynny polski antropolog, religioznawca i podróżnik Bronisław Malinowski w początkach XX stulecia zwracał uwagę na silne związki między wierzeniami a tym, w jaki sposób ludzie się odżywają. Stawiał tezę, że rola pokarmu w kształtowaniu wyobrażeń pierwotnej religii była bardzo duża. Twierdził, że nie tylko sama czynność jedzenia posiada mistyczny wymiar i wartość rytualną, ale i przedmioty, będące źródłem pokarmu, ulegają sakralizacji. Dzisiaj, jeśli w ogóle zwracamy na tę sprawę uwagę, doświadczamy czegoś odwrotnego. Przekonujemy się, że to religia wpływa na jadłospis wyznającego ją człowieka.
Żywieniowe tabu
Gdy jedna z dobrze rozwijających się polskich firm nawiązała współpracę z podobnym przedsiębiorstwem w Indiach, pracownica, której zlecono przygotowanie uroczystości podpisania umowy, wpadła w panikę. W okolicy nie było hinduskiej restauracji, a ona bała się podać potrawy, których goście z Azji nie mogliby jeść ze względów religijnych. Nie chciała nikogo urazić, a miała na tym polu przykre doświadczenia.
Dość powszechne jest przekonanie, że wpływ religii na dietę człowieka polega przede wszystkim na zakazach. W różnych formach rzeczywiście pojawiają się one w regułach porządkujących życie wiele grup wyznaniowych. Np. wyznawcy judaizmu mogą spożywać mięsa zwierząt, które mają rozdzielone kopyta i są przeżuwaczami. Nie mogą też zjadać ptaków drapieżnych, takich ryb jak węgorz, skorupiaków i mięczaków. Muzułmanie oprócz przepisów dotyczących jedzenia mięsa mają również zakaz spożywania alkoholu. Duża część wyznawców hinduizmu nie je mięsa, zwłaszcza wołowiny. Mormoni nie piją nie tylko alkoholu, ale również kawy i herbaty.
W kategoriach pokarmowych tabu religijnych traktowane są również przepisy postne. Także te, które przez wieki obowiązywały wszystkich katolików. Obecnie pod tym względem nastąpiło spore zróżnicowanie i katolicy w wielu krajach nie są zobowiązani do wstrzemięźliwości od potraw mięsnych w piątki. W Polsce jednak tzw. post jakościowy w dniu przypominającym o męce i śmierci Pana Jezusa wciąż obowiązuje, chociaż pracownicy gastronomii twierdzą, że nie jest zbyt rygorystycznie przestrzegany.
Konflikt o posiłki
Niektórzy, usiłując wytłumaczyć tendencję do rozluźniania wśród chrześcijan przepisów dotyczących jedzenia, odwołują się do zdarzenia opisanego w Dziejach Apostolskich. Gdy św. Piotr wyjaśnia braciom w Jerozolimie sprawę Korneliusza i odpowiada na zarzuty, że „jadł z nieobrzezanymi”, decyduje się opowiedzieć o widzeniu, które miał w Jafie. Zobaczył wielkie płótno opadające z nieba. Gdy się uważnie przyjrzał, dostrzegł na nim „czworonożne zwierzęta domowe i dzikie płazy i ptaki powietrzne”. Obrazowi towarzyszył głos, który mówił: „Zabijaj, Piotrze, i jedz!”. Ponieważ wśród zwierząt na płótnie były te, których spożywania zakazywały zasady starotestamentalne, uznając je za skażone lub nieczyste, Piotr wzbraniał się przed wypełnieniem polecenia. Reakcja głosu z nieba była stanowcza i jednoznaczna: „Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił”. Dla rozwiania wszelkich wątpliwości wszystko powtórzyło się trzy razy.
Przytoczone wydarzenie dowodzi przede wszystkim, że dla pierwszych chrześcijan kwestia ścisłej relacji między tym, co się je, a w co się wierzy, miała duże znaczenie. To zresztą nie jedyny fragment Nowego Testamentu dotyczący tego problemu. Dotyka go również dekret tzw. soboru jerozolimskiego opisany w Dziejach Apostolskich. W Ewangelii wg św. Marka wyjaśnienia Jezusa dotyczące prawdziwej nieczystości opatrzone są komentarzem: „Tak uznał wszystkie potrawy za czyste”. A jedyny opisany w Nowym Testamencie ostry konflikt między św. Pawłem a św. Piotrem dotyczy niejednoznacznej postawy tego drugiego podczas posiłków w obecności chrześcijan pochodzenia żydowskiego i pogańskiego.
Warto zwrócić uwagę, że wyznawcy Jezusa Chrystusa jedzą wszystko nie dlatego, że tak jest wygodniej, bo żydowskie przepisy uważają za uciążliwe. Otrzymali na to wyraźne zezwolenie od Boga. To wyznawana wiara wpływa na ich menu.