Logo Przewdonik Katolicki

Między religią a sztuką

Natalia Budzyńska
Volta del mondo, Nicola Samori / fot. materialy prasowe

Rzadko w Polsce jest prezentowana współczesna sztuka sakralna. Szczecińska wystawa prac Włocha Nicoli Samoriego powinna stać się przyczynkiem do dyskusji nad miejscem sztuki religijnej.

Dawno temu istniał ścisły związek pomiędzy sztuką religijną a sztuką w ogóle. Ten związek nie polegał tylko na tym, że sztukę traktowano jako doskonałe narzędzie propagandy religijnej, nawet nie tylko na tym, że Kościół był przez wieki mecenasem sztuki i zamawiał dzieła sztuki u najlepszych artystów. Religia była obszarem, który dotykał sacrum, misterium, tajemnicy sensu życia, które artyści chcieli wyrażać poprzez swoją twórczość. Obecnie można powiedzieć, że drogi sztuki i religii się rozeszły. Nastąpiła bolesna desakralizacja sztuki. Bolesna dla Kościoła, dla sztuki i dla jej odbiorcy. Sztuka współczesna jest w świątyniach chrześcijańskich nieobecna i traktowana przez ludzi Kościoła z pogardą i niezrozumieniem. Z kolei królująca od ostatnich dwóch dekad sztuka krytyczna traktuje sferę sacrum ironicznie, a tematy i symbole religijne wykorzystuje do wywoływania skandali. Koło się zamyka. Wystawa w Trafostacji Sztuki w Szczecinie, miejskiej galerii sztuki współczesnej, pokazuje, że sztuka współczesna może być sakralna, że jest dla niej miejsce w katolickiej świątyni i że istnieje publiczność, która od sztuki oczekuje tajemnicy.

Pokochać sztukę współczesną
Dlaczego sztuka nowoczesna wykluczyła aspekt religijny ze swoich szeregów? Dlaczego, mimo wspólnych korzeni, sztuka i religia stoją do siebie w opozycji? Czy istnieje jakakolwiek możliwość nawiązania konstruktywnego dialogu pomiędzy sztuką a religią? Takie pytania zadawali sobie uczestnicy panelu, który sprowokowała wystawa młodego artysty z Włoch Nicoli Samoriego.
W nowych kościołach dominuje religijny kicz, a nie sztuka religijna. Proboszczowie wybierają obrazy i rzeźby, kierując się własnym gustem, a najczęściej niestety brak im jakiejkolwiek wiedzy w zakresie historii sztuki i estetyki. Sztuka sakralna zaczyna się i kończy na figuratywnym przedstawieniu świętych lub motywów biblijnych. Na nic zdały się wysiłki papieża Pawła VI, który chciał wprowadzić do Kościoła sztukę współczesną m.in. poprzez otwarcie w Muzeach Watykańskich kolekcji sztuki XX w. Wiele dla pogodzenia sztuki nowoczesnej z Kościołem robi w ciągu ostatnich lat kard. Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury. Jest on znany z otwarcia na sztukę współczesną, utrzymuje też kontakty z wieloma artystami. Z jego inicjatywy z okazji 60. rocznicy święceń kapłańskich Benedykta XVI została zorganizowana wystawa sztuki współczesnej Blask prawdy, piękno miłości. Powiedział wówczas: „W ostatnich latach doszło niewątpliwie do swoistego rozwodu między Kościołem i sztuką współczesną. Stało się tak po wielowiekowym harmonijnym związku. Twierdzę, że należy go odbudować przy udziale obu stron. Artyści dają nam nową gramatykę, nowe języki, które są zrozumiałe dla współczesnej kultury. My natomiast podsuwamy im tematy czy całe opowieści, które – jak pokazuje historia – mają fundamentalne znaczenie dla ludzkości”. Po czym doprowadził do tego, że po raz pierwszy w historii podczas biennale sztuki w Wenecji, najważniejszym na świecie przeglądzie sztuki, państwo Watykańskie miało swój pawilon. Ale jak to wygląda w parafii? Czy kościół lokalny może podać rękę artyście współczesnemu i porozumieć się z nim? Na wspomnianym panelu w Szczecinie obecny był niemiecki jezuita o. Friedhelm Mennekes, który jako proboszcz kościoła pw. św. Piotra w Kolonii organizował przez trzydzieści lat wystawy, udowadniając, że Kościół może mieć dobre relacje ze sztuką także dziś. Gotycka świątynia stała się prawdziwym centrum sztuki współczesnej, w której wystawiali swoje dzieła popularni na całym świecie artyści, w tym także ci znani z kontrowersyjnych wypowiedzi artystycznych. Nie odrzucał nikogo, wychodząc z założenia, że sztuka nie ma uciekać od zadawania pytań. W Polsce takich miejsc jest niewiele. Od kilku lat warszawscy jezuici mogą pochwalić się drzwiami, których projekt zlecili Igorowi Mitorajowi. W kościele pw. św. Jana Chrzciciela,  najstarszej świątyni Szczecina, znajdującej się naprzeciwko galerii Trafostacja Sztuki, powieszono obraz Nicoli Samoriego zatytułowany Marie. Płótno przedstawiające Marię Magdalenę zostało przygotowane przez artystę specjalnie na tę wystawę.
 
Re-ligare znaczy związać na nowo
Tytuł wystawy włoskiego artysty Religo nawiązuje do pochodzącego z łaciny słowa re-ligare, co można tłumaczyć jako złączyć na nowo, powiązać. Z jednej strony podkreśla znaczenie religijnych i historycznych korzeni twórczości artysty, z drugiej strony nawiązuje do czasów, gdy kultura i religia były ściśle złączone. Nicola Samori często inspiruje się historią sztuki, szczególnie okresem renesansu i baroku. Na wystawie w Szczecinie pokazano jego prace z różnych lat. Pytany o wpływy mówi o romańskim kościele, w którym często przebywał jako dziecko – to doświadczenie nierozerwalności między sztuką a religią miało potem duży wpływ na jego twórczość. Sztuka renesansowa i barokowa jest dla niego punktem wyjścia. Maluje obraz wykorzystując warsztat z tego okresu, by po wielogodzinnej pracy poddać go destrukcji. Ślady zniszczenia, zeskrobania, zalania, zerwania, sprawiają, że na znane motywy patrzymy inaczej. Historia zostaje opowiedziana na nowo, destrukcja wytrąca nas ze snu, z dobrego samopoczucia. Nic nie jest oczywiste. Widz zostaje sprowokowany do zadawania sobie pytań. Niektóre obrazy zostały pokryte warstwą miedzi lub srebra – to kolejność odwrotna do stosowanych przy pisaniu ikon. Patrząc na fakturę, można się tylko domyślać, co kryją. Obrazy Samoriego ulegają przemienieniu i przedefiniowaniu. To sztuka wysmakowana estetycznie, mimo fizycznej ingerencji w obraz. Podaje to, co dawne i minione w nowym języku. Artysta mówi w wywiadach, że w sztuce wyraża ból i strach przed światem i przed drugim człowiekiem, a działanie artystyczne rozumie jako swego rodzaju egzorcyzm.
O. Mennekes zauważył, że sztuka współczesna najlepiej wyraża ducha czasu. To prawda. Prawda o samotności, cierpieniu, bólu niezrozumienia i poszukiwaniu odpowiedzi najdosadniej wyraża się poprzez nowy język, jakim posługuje się sztuka nowoczesna. Kościół nie powinien się jej bać, z kolei artyści nie powinni się bać sacrum. Sztuka sakralna bowiem nie ma nic wspólnego z ideologią, jest sztuką, która zadaje pytania egzystencjalne i dotyka tajemnicy istnienia. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki