Logo Przewdonik Katolicki

Rekolekcje dla duszy i ciała

Magdalena Guziak-Nowak

Rozmowa z Krystyną Dajką.

Czym rekolekcje z postem Daniela różnią się od wyjazdu do SPA, gdzie dostajemy osobistego trenera, który układa dla nas dietę?
– Kiedy jedziemy do SPA, fundujemy sobie zabiegi dla naszego ciała, skóry. Pewnie wiele z nich ma korzystne działanie. Ale o nasze ciało powinniśmy dbać przede wszystko od wewnątrz. Wtedy będzie naprawdę zdrowe, piękne i jędrne.
Post Daniela jest doskonałym „lekiem” na choroby cywilizacyjne takie jak stres, cukrzyca typu drugiego, otyłość, reumatoidalne zapalenie stawów i inne. Mimo wielu zalet każda jego forma jest bardzo atakowana. Post wywołuje lęk, bywa niechętnie przyjmowany przez chorego i jego rodzinę. Jako metoda leczenia nie jest znany i propagowany przez większość lekarzy, na studiach medycznych nie ma wykładów na jego temat. Mnie zawsze intrygowało, czy pokarm, który przyjmujemy, może być przyczyną chorób cywilizacyjnych. Dziś jestem pewna, że tak jest. Organizm człowieka to najwspanialszy, samoregulujący się układ, który dąży do równowagi. A żeby w organizmie była równowaga, jest ona potrzebna w środowisku, w którym żyjemy, a więc i w pożywieniu. Jedzenie powinno więc być naturalne, jak najmniej przetworzone i przyjmowane w ograniczonej ilości, z umiarem.
 
Czy Polacy jedzą dużo?
– Niestety tak. Powinniśmy wypełniać nasz żołądek w 75 proc., a ile razy zdarza się tak, że podczas rodzinnych uroczystości albo po prostu, tak na co dzień, wstajemy od stołu dopiero wtedy, gdy już nie możemy?
 
Na czym dokładnie polega post Daniela?
– Jest to terapia półgłodówkowa, którą można zastosować także w domu. Podstawową zasadą jest endogenne, czyli wewnętrzne żywienie. Odbywa się ono według hierarchii ważności i prowadzi do tego, że nasz organizm pozbywa się tego, co mu zbywa. Najpierw wydalamy wodę, potem niepotrzebne zapasy, np. złogi i nadmiar tłuszczu. Wraz z wydaleniem starych komórek, wytwarzają się nowe, zdrowe. Warto podkreślić, że tak ważne narządy jak serce czy mózg funkcjonują podczas postu bez strat.
 
Kto może wziąć udział w rekolekcjach z postem?
– Dłuższa jest lista wskazań niż przeciwskazań. Zacznę od tych drugich. Głodówka albo półgłodówka – a tą jest post Daniela – nie jest polecana osobom, których organizm w znacznym stopniu zniszczyła choroba, np. nowotworowa. Postu nie powinny też podejmować osoby zażywające leki przeciwdepresyjne, małe dzieci, mamy karmiące, młode dziewczyny w okresie dojrzewania, pacjenci cierpiący na nadczynność tarczycy czy ostrą porfirię. A wskazania? Na przykład wspomniane wcześniej choroby cywilizacyjne. Post warto polecać osobom z nadwagą, gdyż jego skutkiem ubocznym jest spadek masy ciała.
 
Rekolekcje trwają zwykle dwa tygodnie, można je przedłużyć. Przyjeżdżam do ośrodka w Zembrzycach, gdzie się odbywają, wnoszę walizkę i co dalej?
– Pierwszy dzień to załatwianie spraw organizacyjnych. Jest spotkanie ze mną, fizjoterapeutą – udziela wskazówek, które partie ciała należy wzmocnić, i lekarzem, który przez całe dwa tygodnie sprawuje nadzór medyczny i jego zalecenia są respektowane.
 
Ale dlaczego nazwa „rekolekcje”?
– Bo równie ważnym elementem jak dieta jest troska o ducha. Przez cały czas jest z nami ksiądz, który opierając się na Księdze Daniela prowadzi rekolekcje. Do każdego człowieka podchodzimy całościowo i ratujemy nie tylko jego ciało, ale też duszę.
 
Ciekawe połączenie.
– Ma ono sens. Wiele razy widziałam, że uzdrowienie ciała pociągało za sobą uzdrowienie duchowe, nawrócenie. Widziałam osoby, które miały trudności z przebaczaniem, a post otwierał je na taki gest. Post to też chwila, kiedy zadajemy sobie zasadnicze pytanie – od czego zależy moje życie? Wreszcie to także skuteczna broń, którą walczy się z demonami.
Doskonały post musi być harmonią myśli i serca. Zawsze jest wystawiony na pokusy, irytacje. Poszczenie to odkrywanie chrześcijańskiego życia w prawdziwej walce. Mówimy, że jeśli chcemy mieć silny umysł, powinniśmy najpierw zapanować nad ciałem. To prawda, ale wcale niełatwo to wdrożyć. Nie istnieje post, który nie byłby dla nas wyzwaniem i wysiłkiem fizycznym i duchowym. Ale przemiana serca może nastąpić tylko wtedy, kiedy się na nią otworzymy. Ja widzę, że gdy pozbawiamy się jedzenia, otwieramy się na Pana Boga. Rozumiemy, że od Niego wszystko zależy. Stajemy się bardziej otwarci na miłość i miłosierdzie.
 
Wspomniała Pani, że post Daniela można przeprowadzić także w domu.
– Można, chociaż poszczenie w grupie ma bardzo dużo zalet. W grupie jest łatwiej, można się wzajemnie wspierać, dopingować motywować. Kiedy pojawiają się kryzysy, rozmawiamy o nich. Kontakt z drugim człowiekiem, który nas rozumie, jest wtedy naturalną potrzebą.
 
Skąd wzięła się nazwa „post Daniela”?
– Z Księgi Daniela, w której jest napisane tak: jeśli będziesz jadł owoce i warzywa i pił wodę, będziesz wyglądał jak młodzieniec. A jeśli będziesz się żywił z królewskiego stołu, będziesz chorował.
 
Co jemy podczas postu?
– W czasie diety półgłodówkowej jemy śniadania, obiady i kolacje. Tu stawiamy na warzywa i owoce, ale te drugie w bardzo małych ilościach i zawierające jak najmniej cukru, głównie grejpfruty, jabłka, kiwi. Cukier zacukrza krew i wtedy pojawia się uczucie głodu. Warzywa jemy w postaci surowej albo gotowane al dente.
Przykładowy jadłospis na jeden dzień to: na śniadanie sok z marchwi, jabłka, korzenia imbiru; zakwas buraczany, dwie surówki, np. z białej rzodkwi z marchewką i jabłkiem; brokuł na ciepło; grejpfrut. Na obiad: kompot z jabłek z goździkami i cynamonem; kolejne dwie surówki, inne niż na śniadanie, np. z czarnej rzepy z jabłuszkiem i cytryną; na ciepło kapusta kiszona gotowana z liściem laurowym i zielem angielskim; zupa z zielonego ogórka z koperkiem; jabłko. A na kolację sok pomidorowy; dwie surówki np. buraki gotowane z chrzanem; na ciepło kalarepa z koperkiem; pół kiwi.
Między posiłkami pijemy wodę i herbaty ziołowe. Stosujemy przyprawy wysokiej jakości, np. kminek, cząber, sól, ocet jabłkowy.
Wartość energetyczna to ok. 800 kcal, podczas gdy zazwyczaj jemy ponad 2000 kcal.. A normalnie jemy ok. 2500.
 
Kiedy zainteresowała się Pani zdrowym sposobem żywienia?
– Zaczęło się od pierwszego spotkania z dr Ewą Dąbrowską. Moja mama trafiła do niej po tym, jak w szpitalu zaszczepiono ją na żółtaczkę typu B, a po kilku miesiącach badanie w kierunku tej choroby dało wynik dodatni. Standardowe leczenie w takiej sytuacji to biopsja wątroby. Moja mama się na nią nie zgodziła. I tak trafiłam do dr Dąbrowskiej. Bardzo powoli zaczęłam zmieniać moje żywienie na właściwe.
Dziś jestem wdzięczna Panu Bogu za to prowadzenie, a moja praca jest dla mnie misją i łaską.
  
Krystyna Dajka – specjalista promocji zdrowia, żywieniowiec i dietetyk, prowadzi rekolekcje z postem Daniela w Zembrzycach. Kolejna edycja 13–27 kwietnia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki