Na początku roku agencje podały wiadomość o tym, że islamscy ekstremiści napadli na Bibliotekę Centralną w Mosulu i spalili około dwóch tysięcy książek. Wśród nich znalazły się mapy i książki z czasów Imperium Osmańskiego. Świadkowie mówią, że nie tylko ta biblioteka straciła swoje cenne zbiory, poszkodowane są także biblioteki Muzeum Miejskiego, Kościoła Łacińskiego, klasztoru Ojców Dominikanów i archiwa Biblioteki Sunnitów Muzułmańskich. Od kilkunastu miesięcy niszczone są zabytki starożytnego świata, których na Bliskim Wschodzie przetrwało bardzo wiele. To ironia losu, że miejsca, które w przeszłości oparły się armiom Aleksandra Macedońskiego, Czyngis-chana, Timura Chromego i Saladyna mogą zostać dokumentnie zniszczone pod ostrzałem wojsk Państwa Islamskiego. Niektórych z nich już nigdy nie zobaczymy. Najbardziej zagrożone są Syria i Irak, a więc region, gdzie znajduje się najwięcej skarbów wczesnych cywilizacji. Z obszarów dotkniętych wojną dochodzą głosy o rozgrabionych muzeach, rozkopanych stanowiskach archeologicznych i starożytnych budowlach obróconych w gruzy.
Rabunek
Zniszczenia zabytków podczas II wojny światowej po raz pierwszy unaoczniły konieczność podjęcia działań mających na celu ochronę dóbr kultury w czasie zbrojnych konfliktów. W 1954 r. została podpisana konwencja haska, która nakłada na państwa ochronę dziedzictwa kulturalnego w czasie wojen. Niestety postępowania tej konwencji często były łamane w przeszłości, właściwie podczas wszystkich konfliktów w drugiej połowie XX w. Zalecenia konwencji haskiej nie były przestrzegane podczas wojny w Korei, Wietnamie, Palestynie i w byłej Jugosławii. Co więcej, walkę z dobrami kultury wypowiadały w historii współczesnej rządzące dyktatury, czego najdobitniejszym przykładem była dewastacja zespołu Angkor w Kambodży w latach 70. Obecnie konwencja jest jawnie łamana w krajach Bliskiego Wschodu, nic sobie z niej nie robią również terroryści z Państwa Islamskiego. Muzealnicy i archeologowie od początku z lękiem spoglądali na konflikty w tamtym rejonie, opinia publiczna uświadomiła sobie zagrożenie dopiero w 2001 r., kiedy świat obiegła wiadomość o wysadzeniu w powietrze przez talibów gigantycznych posągów Buddy w Afganistanie. „To była ciężka praca. Zajęła nam 20 dni” – powiedział jeden z talibskich urzędników po tym barbarzyńskim czynie. Zaraz potem wydano nakaz zniszczenia wszelkich dzieł sztuki nieislamskiej. Tysiące skarbów sztuki starożytnej w Muzeum w Kabulu uznano za zaginione, większość nielegalnie wywieziono z kraju, zrabowano i sprzedano. Paradoksalnie, handel zrabowanymi dziełami sztuki daje chociaż nadzieję na ich odzyskanie. Handlują bowiem także bojownicy Państwa Islamskiego. Z zabytków Syrii i Iraku utrzymują swoje wojsko, co wcale nie jest tajemnicą. To szybki i łatwy zysk, mimo że za kradzieże zabytków grozi wieloletnie więzienie. Zabytki wywożone są najczęściej do Europy i kupowane przez indywidualnych nabywców. Wprawdzie największe muzea i domy aukcyjne mają zasadę niekupowania zabytków o nieznanym pochodzeniu, ale popyt na przedmioty starożytne wciąż rośnie. Na przykład tabliczka z napisami klinowymi warta jest na rynku od 200 do kilku tysięcy dolarów, przedmioty unikatowe mogą osiągnąć cenę nawet miliona dolarów. Dla handlarzy ważny jest tylko przedmiot, dla historyków sztuki i archeologów także miejsce, z którego go wykopano. Pozbawienie go tego kontekstu sprawia, że ubożeje także nasza wiedza o dziedzictwie kulturowym ludzkości. Problemem są nie tylko islamscy fundamentaliści grabiący muzea i stanowiska archeologiczne, ale europejscy multimilionerzy, którzy na kominku stawiają sobie wartą kilkaset tysięcy euro figurkę z Mezopotamii. Dopóki będzie istniał zbyt, dopóty islamiści będą mieli fundusze na broń.
Pożegnanie z zabytkiem
Na początku grudnia zeszłego roku Irina Bokova, dyrektor generalna UNESCO, wezwała do utworzenia stref ochrony kultury wokół miejsc dziedzictwa kulturalnego w Syrii i Iraku. Zainteresowana tym jest także prywatna fundacja non profit World Monuments Fund, zajmująca się ochroną dziedzictwa architektonicznego na świecie, która współfinansuje badania archeologiczne w tym rejonie. Dla wielu ekspertów najpoważniejsza katastrofa ma miejsce w syryjskim mieście Aleppo. Labirynt uliczek starej części Aleppo to skrót całej historii ludzkości. Znaleźć tu można pozostałości fryzów z epoki brązu i fortecy z czasów rzymskich, XII-wieczny meczet, kolorowe średniowieczne domki i XVII-wieczne medresy. Całe Stare Miasto znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. U stóp jednej z najpotężniejszych fortec średniowiecznego świata, Cytadeli Kalat Halab, w 1996 r. niemieccy i syryjscy archeologowie odkopali świątynię Teszuba, liczącą pięć tysięcy lat. Budynek i jego monumentalne płaskorzeźby stworzone przez starożytnych Hetytów są zabytkiem bezcennym. Wiadomo, że poważnie zniszczona została większość zabudowań Starego Miasta, spalono siedemnastowieczny suk, będący największym w historii zadaszonym targowiskiem na świecie, oraz bibliotekę z tysiącami manuskryptów. Zniszczeniu uległ również Wielki Meczet w Aleppo, zaliczany do najstarszych meczetów świata. Od dwóch lat notuje się ataki na inny zabytek Syrii – średniowieczny zamek Crac des Chevaliers, twierdzę rycerzy położoną niedaleko granicy z Libanem, która pochodzi z czasów krucjat. Liczący ponad 800 lat zamek wpisany jest na listę zagrożonych zabytków. W 2012 r. schronili się tam rebelianci, zamek ucierpiał także w 2013 r., podczas ostrzałów samolotowych miasta Hims. Zabytki kultury chrześcijańskiej i szyickie meczety niszczone są przez islamskich ekstremistów także na terenach Iraku. W ciągu ostatniego półrocza wysadzono kilka meczetów, m.in. pochodzący z XIII w. Meczet Proroka Jonasza, w którym znajdował się jego grób. Informacje dotyczące tych zniszczeń trudno zweryfikować i aktualizować. Na początku stycznia serwis IraqiNews.com podał wiadomości, powołując się na anonimowe źródła w Kurdystanie, że dżihadyści wysadzili w powietrze mury starożytnego miasta Niniwa. Inne źródła jednak uspokajają, że to nieprawda. To jednak wciąż nic pewnego, wojna na Bliskim Wschodzie nadal trwa i nie wygląda na to, żeby szybko ustała. Społeczność międzynarodowa mówi o zbrodniach wojennych, mając na myśli także kulturowy armagedon. Wiele zabytków liczących setki i tysiące lat zostało unicestwionych i nigdy ich już nie zobaczymy.