Logo Przewdonik Katolicki

Serce ze wspomaganiem

Renata Krzyszkowska
Dr Grzegorz Religa

Rozmowa z r. Grzegorzem Religą ze szpitala im. Biegańskiego w Łodzi o nowym sztucznym sercu Religa Heart.

Ile czasu trwały prace nad sztucznym sercem Religa Heart dla dzieci?
– Nazwa sztuczne serce jest umowna, bo nie jest to cały sztuczny organ, a tylko jego komory. Prace nad nim trwały kilka lat.
 
Ile zwierząt żyje obecnie z wszczepionym urządzeniem?
– Są to cztery świnie. Choć są to dość duże zwierzęta, to jednak świnia zbudowana jest inaczej niż człowiek i jej warunki anatomiczne, wielkość klatki piersiowej i serca jest podobna do tej u kilkuletniego dziecka. Zwierzęta czują się dobrze, zoperowane były miesiąc temu. Wkrótce przejdą zabieg usunięcia urządzeń, które po tym eksperymencie będą musiały być jeszcze dokładnie sprawdzone i przetestowane.
 
Jak długo urządzenie będzie mogło pracować w piersi chorego dziecka?
– Od kilku tygodni do kilku miesięcy. Pompa wspomagająca krążenie pozwala zregenerować się sercu albo doczekać chwili, kiedy znajdzie się organ do przeszczepu. Podobne urządzenia są już od lat z powodzeniem stosowane u dorosłych i rekord pracy to prawie rok.
 
Jakie jest zapotrzebowanie?
– Dziś trudno to dokładnie oszacować. Zapotrzebowanie na jakieś procedury medyczne i zabiegi zwykle rośnie wraz z ich upowszechnieniem. W tej chwili co roku kilkoro dzieci w Polsce ma wszczepiane podobne komory, ale produkcji niemieckiej, tzw. Berlin Heart. Nasze urządzenie jest tak samo dobre.
 
A jaka jest różnica w konstrukcji obu urządzeń?
– W sensie idei żadna, jest jednak kilka różnic technologicznych. W obu wypadkach komory są wyprowadzone na zewnątrz organizmu i podłączone do urządzenia sterującego i zasilającego. Chory nie może z tym zostać wypisany ze szpitala do domu, ale nie musi też stale leżeć w łóżku. Może chodzić po oddziale, ale urządzenie sterujące i zasilające musi za nim podążać.
 
Czy już dziś wiadomo jaki będzie koszt urządzenia?
– Będzie ono wielokrotnie tańsze od niemieckiego i przez to na pewno bardziej dostępne. Myślę, że koszt jednej pompy, a w wielu przypadkach nie potrzeba dwóch, wyniesie około 20 tys. sł. Sterownik z zasilaczem to blisko 80–100 tys. zł, być może będzie możliwość jego wypożyczenia. Ceny w porównaniu z urządzeniami zagranicznymi są niskie.
 
Kto zajmie się produkcją?
– Zapewne Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu albo jakaś jej filia, czyli na pewno organizacja non profit. Nie mamy zamiaru na tym zarabiać, dlatego cena urządzenia jest taka niewysoka.
 
Czy sądzi Pan, że kiedyś zostanie opracowane sztuczne serce, nieduże, w całości wszczepialne do klatki piersiowej, niezawodne i pracujące tak długo, że stanie się alternatywą dla transplantacji?
– Są już takie urządzenia, ale tylko dla dorosłych. Wszczepia się je w całości pacjentowi do klatki piersiowej, a na zewnątrz wychodzi tylko cienki przewód elektryczny połączony z umieszczonym np. na pasku niewielkim sterownikiem elektrycznym ważącym około pół kilograma. Taki pacjent jest już całkowicie niezależny. Może normalnie funkcjonować. Takie urządzenia są jednak drogie.
 
W kwietniu tego roku 99-letni znany amerykański miliarder David Rockefeller przeszedł już swój szósty przeszczep serca. Gdyby sztuczne urządzenia były lepsze, zapewne by z nich skorzystał.
– Naturalny, dobrze działający organ zawsze jest lepszy od urządzenia mechanicznego. To, nad czym pracujemy, to pompy wspomagania, które nie zastępują serca w całości. Sztuczna komora serca jak każde urządzenie może się zawsze zepsuć. Gdy zepsuje się sztuczna komora, nie musi dojść do najgorszego, bo własne serce pacjenta, niewydolne, ale jakoś jeszcze działające, może dać czas na usunięcie awarii. Gdy pacjent ma usunięte własne serce, a jego pracę zastępuje wszczepiony sztuczny organ, takiej szansy nie ma. Dlatego dziś całkowicie wszczepialne sztuczne serce nie jest stosowane zbyt często.
 
Nie ma też takich urządzeń przeznaczonych specjalnie dla dzieci.
– Nie wystarczy zrobić urządzenia jak dla dorosłego tylko mniejszego. Z dziećmi jest m.in. ten problem, że szybko rosną, po roku takie serce mogłoby już być do wymiany. Zewnętrzne komory wspomagania pracy serca mają tą zaletę, że zawsze można je stosunkowo łatwo i tanio wymienić. Są bardziej uniwersalne.
 
Pana ojciec prof. Zbigniew Religa nie tylko jako jeden z pierwszych ludzi na świecie dokonał transplantacji serca, ale był też twórcą zastawki biologicznej oraz prototypu sztucznego serca i jako pierwszy w Polsce zastosował je klinicznie. Pana idzie jego śladem.
– Od 2000 r. zajmuję się polskim mechanicznym wspomaganiem serca, pierwszymi polskimi komorami serca POLVAD. Potem pracowałem nad komorami Religa Heart dla dorosłych, teraz biorę udział w badaniach sztucznych komór serca dla dzieci. Na co dzień nie zajmuję się dziećmi, ale miałem w swej karierze także pacjentów dziecięcych.
 
Czy doczekały do transplantacji i udało się im uratować życie?
– W większości wypadków tak.
 
Mimo niebywałego postępu medycyny i techniki nadal najlepszym ratunkiem dla pacjentów ze schyłkowa niewydolnością serca jest transplantacja?
– Jest ona złotym standardem w leczeniu tego typu schorzeń. Cały czas poszukuje się jednak alternatyw. Liczba organów do przeszczepów jest za mała w porównaniu do potrzeb. Sztucznych pomp można wyprodukować tyle ile potrzeba.
 
A hodowla organów?
– Trwają prace nad hodowlą tkanek i całych narządów, ale to wciąż przyszłość. Nie wiadomo kiedy się uda wyhodować tak skomplikowany narząd jak serce. Sądzę jednak, że nieprędko.  
 
 
 
Dr n. med. Grzegorz Religa
Kardiochirug, syn prof. Zbigniewa Religi, zaangażowany we współpracę z Fundacją Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu. Wykonał najwięcej w Polsce wszczepień sztucznych komór wspomagania serca. Nowe sztuczne serce Religa Heart, skonstruowane przez polskich naukowców z fundacji testowane jest właśnie na zwierzętach i być może już w przyszłym roku będzie wszczepiane dzieciom.
 
 
 
 
 



 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki