Logo Przewdonik Katolicki

Duchowe odrodzenie Europy

Błażej Tobolski
św. Kolumban Młodszy / fot. Wikipedia

Gdyby pewien iroszkocki mnich zrealizował swój misyjny zamiar, 1050. rocznicę chrztu Polski obchodzilibyśmy zapewne jakieś 300 lat temu. Boży plan był jednak inny.

Z pewnością jednak działalność żyjącego na przełomie VI i VII w. św. Kolumbana Młodszego (imię pochodzące od celtyckiego słowa Koloman – Pustelnik lub łacińskiego Columba – Gołąbek), który przemierzył wzdłuż i wszerz całą zachodnią Europę, odcisnęła na niej swoje pozytywne piętno. Zapoczątkowała też ogromny wpływ, jaki wywierali misjonarze iroszkoccy na kontynent europejski. Wpływ trudny do przecenienia, biorąc pod uwagę to wszystko, co działo się na gruzach cesarstwa zachodniorzymskiego. Wydawało się bowiem, że oto nadszedł kres europejskiej cywilizacji.
 
Przez zamarznięty Ren
Chylący się ku upadkowi, targany konfliktami społecznymi i politycznymi, wręcz spróchniały od wewnątrz Rzym, od dziesiątek lat zalewany był najazdami barbarzyńców ze wschodu. Wojowniczych imigrantów szukających przestrzeni do życia próbowano zatrzymać siłą lub asymilować. Kordon wojskowy chroniący naturalną, trudną do przebycia granicę imperium, jaką był Ren, pękł w noc sylwestrową 406 r. Mróz skuł rzekę lodem, co skwapliwie wykorzystały plemiona germańskie przeganiane na zachód przez wojowniczych Hunów. Graniczne posterunki rzymskie były bezradne. To był tak naprawdę rzeczywisty początek końca. Z czasem Germanie dotarli także do Italii, Hiszpanii i północnej Afryki, zakładając tam swoje królestwa. Jednym z największych było utworzone w Galii królestwo Franków, którego władca Chlodwig blisko pół tysiąca lat wcześniej niż Mieszko przyjął chrzest. Co ważne, chrzest z Rzymu, a nie od heretyków arian, jak większość Germanów. I choć na Karola Wielkiego, który w 800 r. odnowił cesarstwo rzymskie, trzeba było jeszcze poczekać, chrześcijaństwo na Zachodzie przetrwało. A wraz z nim wiele z dziedzictwa zachodniej cywilizacji. Po śmierci Chlodwiga jego następcy rozpoczęli ostrą rywalizację o władzę. Swoista wojna domowa nie odbiła się korzystnie tak na samym państwie, jak i na ściśle powiązanych z nim strukturach kościelnych. I w tym momencie do Galii, która mimo że ochrzczona, wymagała tak naprawdę chrystianizacji, przybywa Irlandczyk Kolumban z towarzyszami i ze swoim ewangelicznym radykalizmem.
 
Trzy kolory męczeństwa
Wczesnośredniowieczna Irlandia znajdowała się, w odróżnieniu od romańskiej Europy kontynentalnej, w obszarze oddziaływania kultury celtyckiej. To położenie na północno-zachodnich peryferiach ówczesnego świata i brak znaczniejszych wpływów rzymskich było przyczyną dość późnej chrystianizacji wyspy, na którą Ewangelię, jak się przyjmuje, przyniósł św. Patryk (+461). Siłą i specyficzną cechą Kościoła irlandzkiego czy raczej iroszkockiego, bo obejmował także obszar dzisiejszej Szkocji, były klasztory, w których choć panowała surowa asceza, nie zapominano o formacji intelektualnej. W jej skład wchodziła nauka łaciny, poznawanie klasycznej literatury łacińskiej oraz przede wszystkim studium Pisma Świętego. Ponieważ chrystianizacja Irlandii dokonała się w dość krótkim czasie i w sposób bezkrwawy, stąd w Kościele iroszkockim brak było męczenników za wiarę. Dlatego męczeństwo krwawe, czyli „czerwone”, starano się tutaj zastąpić „białym”, związanym z pokutą, wyrzeczeniem się siebie i oddaniem Bogu. Mnisi praktykowali także trzeci rodzaj męczeństwa – „zielony”. Był to duchowy przymus ewangelizacyjnego pielgrzymowania z miłości do Chrystusa. Porzucano wówczas wszystko, co było znane i bliskie, włącznie ze Świętą lub Zieloną Wyspą, jak nazywano Irlandię, udając się w nieznane. Raz dobrowolnie podjęta pielgrzymka miała najczęściej charakter nieodwracalny. Jej celem nie były żadne konkretne miejsca kultu, ale samo wędrowanie, symbolizujące nieustanną drogę do życia wiecznego i towarzyszące mu ewangelizowanie. Mnisi pielgrzymi nierzadko, jak podają przekazy, wsiadali wręcz do łodzi bez wioseł, żeby całkowicie zdać się na wolę Bożą. I tak św. Brendan miał dotrzeć aż do Ameryki Północnej, a Kolumban, wraz z 12 towarzyszami, wylądował na wybrzeżu Bretanii.
 
Jeden z Ojców Europy
Kolumbana można uznać za europejskiego świętego, głosił bowiem słowo Boże w prawie całej podzielonej wówczas politycznie Galii i Germanii – na terenach dzisiejszej Francji, Niemiec, Austrii i Włoch. Wzbudzał podziw, zarówno u możnych, jak i prostych ludzi, swoją wiedzą zdobytą w irlandzkim klasztorze w Bangor i świętym wręcz stylem życia. To św. Kolumban, jak się przyjmuje, wprowadził na kontynencie m.in. prywatną i wielokrotną spowiedź. Oparciem dla jego misyjnej działalności były klasztory – znane później średniowieczne opactwa – zakładane na otrzymanych od lokalnych władców pustkowiach, których nie brakowało w Europie po przejściu przez nią barbarzyńskich plemion. Pierwszy z nich to Annegray w Wogezach na terenie całkowicie zrujnowanej i opuszczonej twierdzy rzymskiej, kolejne w Fontaines i Luxeuil na gruzach starożytnego miasta termalnego w Burgundii. Stały się one nie tylko ośrodkami promieniowania wiary, ale też przywracały cywilizację na tych obszarach. Nic więc dziwnego, że przyciągały do siebie ludzi, szybko się rozrastając.
Natomiast stosunki Kolumbana z hierarchią Kościoła w Galii nie zawsze układały się najlepiej. Niski poziom moralny i intelektualny części galijskiego kleru stawał się tym bardziej widoczny w zestawieniu z wykształceniem i radykalizmem ewangelicznym iroszkockich mnichów, którzy mogli stanowić też, jak zauważają historycy, zagrożenie dla dotychczasowych wpływów politycznych miejscowych biskupów. Św. Kolumban nie zabiegał jednak o łaski u możnych. Nie zawahał się np. skrytykować postępowania króla Teodoryka żyjącego w konkubinacie z Brunhildą. Wygnany z jego ziem ruszył na wschód, a potem w górę Renu, gdzie w Bregencji nad Jeziorem Bodeńskim założył kolejny klasztor, by stamtąd prowadzić chrystianizację sąsiednich, pogańskich jeszcze ludów. Wtedy również zrodziła się u świętego misjonarza myśl, aby podjąć się głoszenia Chrystusa także wśród Słowian. Jednak, jak to opisuje jego biograf, sam anioł Pański odwiódł go od tego zamiaru. Zdaniem uczonych jest to najwcześniejsza obecna w literaturze informacja o zamiarze podjęcia misji chrystianizacyjnej wśród ludów słowiańskich (święci Cyryl i Metody, zwani apostołami Słowian, działali dopiero w IX w.).
Kolumban wyruszył więc, jak już to wcześniej zamierzał, do Italii, gdzie przyjął go król Longobardów. Tam na pustkowiu w Apeninach, w dolinie Trebbii założył klasztor w Bobbio, który stał się centrum kultury porównywalnym później ze słynnym opactwem Monte Cassino. W tym miejscu 23 listopada 615 r. zakończył swoje ziemskie życie. Jak zauważył papież Benedykt XVI podczas jednej ze swoich audiencji generalnych, św. Kolumban Młodszy „dzięki swej energii duchowej, swej wierze, swej miłości do Boga i do bliźniego stał się rzeczywiście jednym z Ojców Europy. Również dziś pokazuje nam, gdzie znajdują się korzenie, na których może odrodzić się ta nasza Europa”.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki