Logo Przewdonik Katolicki

Pomiędzy euforią a trwogą

Natalia Budzyńska
Wystawa w Zachęcie / fot. materiały organizatora

O czym mówili artyści po kilkuletnim okresie okupacji, po życiu w permanentnym lęku, po koszmarze wojny? Na to pytanie chce odpowiedzieć wystawa w warszawskiej Zachęcie.

Ekspozycja zatytułowana „Zaraz po wojnie”,  obejmująca twórczość polskich malarzy, architektów, fotografów, projektantów i rzeźbiarzy od 1944 do 1948 r. To zaledwie cztery lata, dla historii sztuki to tyle co nic, jednak to lata mocno naznaczone skrajnymi emocjami, jakich nie doświadcza każde pokolenie. Wojna się kończy, więc najpierw jest z pewnością euforia. Potem przychodzi szok, że to wszystko, co się pamięta, rzeczywiście miało miejsce. Wystawie w Zachęcie towarzyszą ruiny – otaczały przecież artystów lat 40., tak jak i wszystkich. Świat dowiaduje się o koszmarze Auschwitz, Warszawa cuchnie rozkładającymi się pod gruzami trupami, dzieci grzebią po kieszeniach martwym niemieckim żołnierzom, giną od niewypałów. Ludzie rzucają się na meble pozostawione przez uciekających Niemców i wymordowanych Żydów. Dookoła panuje nędza i chaos. Zniszczone zostało wszystko: przedmioty i rodziny. Zniknęły całe światy. Na początkową euforię nakłada się coraz większa trwoga. Egzystencjalne i ontologiczne lęki za wszelką cenę chce przyćmić jutrzenka nowej władzy, która w sztuce widzi doskonały element propagandowy. Kuratorkom wystawy Joannie Kordjak i Agnieszce Szewczyk, które zestawiają ze sobą fotografie dokumentalne, archiwalne materiały i sztukę plastyczną najważniejszych artystów tamtego okresu, udało się zarazić widza tamtymi trudnymi emocjami.

Trauma
Najważniejsza wydaje się fotografia. I ta artystyczna, i reportażowa, dokumentacyjna – to medium okazuje się najtrafniejsze w pokazaniu nowej rzeczywistości. I właśnie fotografii jest na wystawie najwięcej – jest w czym wybierać, bo gazety powojenne były pełne zdjęć: najpierw tych pokazujących ruiny i zniszczenia, trupy w wyzwolonych obozach koncentracyjnych i ekshumacje. To fotografia niosła najstraszniejsze obrazy, na które reagowali artyści. Zaraz potem jednak fotografia została uznana przez nową władzę jako świetny element propagandowy i zaczęła  ukazywać nowe życie, odbudowane domy i ulice. Na wystawę wchodzimy przez ruiny i zgliszcza, a towarzyszą nam zdjęcia ofiar wojny. Jest porażająco i koszmarnie. Wśród fotografii z obozów zagłady i z powojennych pogromów i przesiedleń wiszą grafiki artystów, którzy doświadczyli tych traumatycznych doświadczeń na własnej skórze: Józefa Szajny – więźnia kilku obozów czy Jonasza Sterna, który miał za sobą doświadczenia życia w getcie, obozie w Bełżcu i cudownego ocalenia spod stosu trupów. Bronisław Linke, w czasie wojny zesłany za Ural, po powrocie do kraju swój szok zastanym krajobrazem Warszawy wyraził w cyklu grafik Kamienie krzyczą. Linke chodził po Warszawie z aparatem fotograficznym i notatnikiem. Zbierał okupacyjne relacje mieszkańców stolicy i potem, na podstawie tego, co usłyszał i sfotografował stworzył wstrząsający obraz umierającego miasta. Na jego pracach nie ludzie są najważniejsi, ale ruiny – świadkowie. Ale historia dzieje się dalej. Pojawia się sztuka propagandowa, socrealistyczne plakaty i obrazy niosące nadzieję „na lepsze jutro”. W 1948 r. w Krakowie ma miejsce Wystawa Sztuki Nowoczesnej, na której zauważyć można artystów wybierających inną, surrealistyczną  drogę, a wśród nich Tadeusz Kantor czy Alfred Lenica.

Euforia
Duża część wystawy poświęcona jest idei budowy nowego świata. Zrujnowane miasta stały się dla architektów obszarem możliwości nieskończonej wprost kreacji. Powstałe wówczas projekty sztuki użytkowej, jak meble, ceramika, rękodzieło, były oceniane pod względem estetycznym przez specjalnie do tego powołane instytucje, takie jak Wydział Wytwórczości i Biuro Nadzoru Estetyki Produkcji. Chodziło o to, by wytwarzane jak najtaniej nie zatraciły wartości estetycznej. Pokazane w Zachęcie prototypy jednak w zbyt wielu przypadkach nie zostały nigdy wyprodukowane. Urbaniści i architekci za to dostali możliwość, jaka zdarza się niezwykle rzadko: zaprojektowania miasta od nowa. Ten moment wystawy w Zachęcie doskonale współgra z inną warszawską wystawą zatytułowaną „Spór o odbudowę”, która towarzyszy festiwalowi „Warszawa w Budowie” zorganizowanemu przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Decyzja sprzed siedemdziesięciu lat o przywróceniu Warszawy do życia była totalnie nowatorska i wizjonerska, ale także polityczna. Eksperymentalne osiedle Koło II na Woli, osiedle Muranów zaprojektowane przez Bohdana Lacherta na gruzach (i z gruzów) i grobach warszawskiego getta to symbole tamtego czasu. Obie wystawy pokazują, że dyskusje urbanistów na temat wizji przyszłej Warszawy odbywały się na wysokim poziomie, brali w nich udział najlepsi polscy architekci i projektanci, którzy widzieli możliwość zrealizowania nowej, awangardowej wizji miasta.
Ponad setka zgromadzonych na wystawie „Zaraz po wojnie” prac pokazuje bogactwo działań artystycznych kilku zaledwie powojennych lat. Obok potrzeby rozprawienia się z traumą obserwujemy ucieczkę przed nią w świat wyobraźni, obok politycznej propagandy szczerą chęć poprawy życia mieszkańców i obywateli. Obok łez – śmiech, obok lęku – radość. Oto jak na te ambiwalentne emocje reagowali tacy artyści jak: Władysław Strzemiński, Jerzy Nowosielski, Andrzej Wróblewski, Tadeusz Kantor, Xawery Dunikowski, Henryk Tomaszewski, Henryk Stażewski, Maria Jarema i wielu, wielu innych.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki