Coaching to…
– Powiedziałabym, że to jedna z najbardziej efektywnych dróg samorozwoju. Uważam, że to jeden z najskuteczniejszych sposobów podnoszenia jakości swojego życia osobistego i zawodowego. Jak większość tego typu ścieżek samodoskonalenia wymaga sporo pracy.
Czy coachem musi być psycholog?
– Nie, nie musi. Natomiast jeśli rzeczywiście jest to psycholog, to potrafi zwrócić uwagę na takie elementy i aspekty procesu coachingu, które mogą umknąć innej osobie. Dobrze wytrenowany, certyfikowany psycholog-coach, potrafi więcej zauważyć, zwłaszcza w odniesieniu do procesu i relacji coachingowej.
Można powiedzieć, że jest to forma terapii?
– Nie, coaching nie jest terapią. Jest przeznaczony dla osób z tzw. normy psychicznej, dla tych, o których powiedzielibyśmy, że są „zdrowe”. Na terapii bardzo często zadaje się pytanie „dlaczego”, zatem z założenia odnosimy się do przeszłości po to, żeby zrozumieć siebie i swoje funkcjonowanie w „teraz”. Natomiast coaching sam w sobie bazuje na tym, co jest tu i teraz i nakierowany jest na zmianę już dziś, czyli zwraca się ku przyszłości.
W jakim wieku najlepiej oddać się w ręce coacha?
– Nie ma granic wiekowych. Oczywiście lepiej jest, kiedy mamy do czynienia z osobą dorosłą, czyli taką, która zna siebie na tyle, że wie, kim jest i czego chce. Zdarza się jednak, że do coacha przychodzą dorośli, którzy nie wiedzą, czego chcą i oni również są mile widziani, z założenia jednak na coaching powinny udać się takie osoby, które mogą samodecydować. Młodzieży i dzieciom raczej nie poleca się coachingu, ponieważ w ich przypadku trudniej o odpowiedzialność, a w coachingu trzeba wziąć ją za cały proces. Ponieważ z coachem podpisuje się kontrakt, klient musi być pełnoletni. Zakłada się, że osoba dorosła bierze odpowiedzialność za siebie i swoje decyzje. W coachingu to klient wykonuje pracę – pracę nad sobą, jest odpowiedzialny za zachodzące zmiany i stosuje się do przyjętych zasad współpracy z coachem. Na sesje decydują się zarówno studenci, jak i osoby w średnim wieku czy przechodzące na emeryturę. Kryterium zgłoszenia się do coacha raczej nie jest wiek, może nim być natomiast chęć wprowadzenia zmian w życiu, rozwoju, polepszenia jakości życia.
Na czym więc dokładnie polega coaching?
– Jest to z zasady krótkoterminow relacja. Efektywna współpraca nad kilkoma celami może trwać około trzech miesięcy. Oczywiście można zdecydować się na przedłużenie współpracy. Przychodząc na pierwsze spotkanie, zapewne usłyszy się pytania o oczekiwania i powód przyjścia. W trakcie takiej rozmowy może się okazać, że dana osoba rzeczywiście potrzebuje najpierw terapii i wtedy coach może skierować ją we właściwe miejsce albo odmówić współpracy w danym momencie. Kiedy jednak zapadnie decyzja o coachingu, wyznacza się obszary, w których chce się coś zmienić. Coaching bowiem zakłada zmianę. Zatem gdy się na niego decyduję, to znaczy, że chcę coś zmienić. Mogę nie wiedzieć od razu co i jak, ale wiem, że chcę. Następnie klient wyznacza sobie cele, nad którymi chce pracować w określonych wcześniej obszarach. Potem podpisuje kontrakt.
Czyli podstawą pracy coacha jest kontrakt.
– Coach faktycznie może odwołać się do kontraktu w sytuacji, gdy klient w jakimś punkcie go naruszy. Takie samo prawo ma klient. Coach natomiast bazuje na zasobach klienta, który może wcześniej nie nazywać swoich mocnych stron, talentów i nie do końca zdawać sobie sprawę ze swoich zasobów. W toku sesji coachingowych mogą one zostać odkryte.
Jak pracuje coach?
– Głównym i najbardziej skutecznym narzędziem pracy coacha jest pytanie. Istnieją oczywiście specjalne techniki coachingowe, ale główną metodą pracy jest zadawanie pytań.
Czy to rzeczywiście jest potrzebne „normalnym” ludziom? Przecież to, że stawiamy sobie cele i do nich dążymy wydaje się być naturalne. Naprawdę potrzebujemy takiego stymulatora?
– Coach nie stymuluje. My sami siebie stymulujemy, on tylko pomaga nam dojść do pewnych wniosków. Nie jest tak, że coach jest od nas w czymś lepszy i ma nas prowadzić jak przewodnik. Tutaj relacja powinna opierać się na równości. To znaczy, że klient nie potrzebuje rady coacha tylko jego towarzyszenia przez ściśle określony czas. Do czego może nam się przydać druga osoba? Otóż bywa, że tak „zakręcimy się” w swoim świecie, w swoim życiu i w swoich sprawach, że się zblokujemy i nie widzimy rozwiązania. Potrzebujemy drugiej pary oczu albo uszu, która zauważy czy usłyszy coś, co umyka nam samym, bo jesteśmy tak bardzo zaangażowani, że przestajemy być obiektywni. Coach w tym procesie towarzyszenia nam w rozwoju może pomóc dostrzec pewne kwestie.
Czy coaching dotyczy tylko spraw zawodowych?
– Coaching może dotyczyć właściwie każdej dziedziny życia. Coraz bardziej popularny staje się tzw. live coaching, czyli coaching osobisty, podczas którego bierzemy na warsztat swoje relacje, zaniedbane czy porzucone pasje oraz coraz trudniejszą do zachowania równowagę między życiem rodzinnym a pracą.
Jak to się odbywa w praktyce?
– Chcesz to możemy się umówić na sesję coachingową (śmiech). Przede wszystkim trzeba doprecyzować cele: jeśli zajęłybyśmy się twoim hobby, to mówisz, jaką pasję chcesz rozwijać, kiedy i co jest do tego potrzebne. Czyli trzeba przekuć to na konkret. I dopiero wtedy można zacząć coś robić. Coach pomaga skonkretyzować te zagadnienia i znaleźć w sobie motywację. Może się okazać, że jednym z głównych tematów coachingu jest właśnie motywacja. Często wiemy, co chcemy osiągnąć, nawet wiemy, jak to robić, ale brakuje nam napędu. Szukamy więc czegoś, co pomoże nam wytrwać.
Czy to nie jest trochę wchodzenie w kompetencje kierownika duchowego?
– Myślę, że nie. W przypadku kierownictwa duchowego bierzemy na warsztat głównie swój rozwój duchowy, natomiast w przypadku coachingu chodzi o podnoszenie jakości życia w różnych sferach, nie tylko duchowej. Zapytam przekornie: czy kierownik duchowy pomoże nam w sprawach awansu zawodowego? Może i tak, ale nie tego od niego oczekujemy, prawda?
Czyli coach stawia mi pytania, które zmuszają do myślenia. Mogą to być pytania, których sami nie mamy odwagi sobie zadać?
– Może tak być. Coach stawia głównie pytania otwarte, otwierające, a nie sugerujące czy kierujące nas ku oczekiwanym przez niego odpowiedziom.
A jeśli widzi we mnie konkretny problem? Nie może doradzić?
– Nie powinien doradzać. Rady innych osób, nawet nam życzliwych, nie zawsze traktujemy z otwartością, przeciwnie, zazwyczaj reagujemy wycofaniem i niechęcią. Bywa, że „włącza” nam się myślenie „co ty o mnie wiesz”. Natomiast kiedy dochodzimy do czegoś sami, to mamy większą motywację, by to realizować. Z drugiej strony, kiedy coach zaczyna mi doradzać, to przestaje być coachem, a staje się doradcą. On ma mi pomóc odkryć mój potencjał, ale to ja decyduję, czy pójdę za tym odkryciem i kiedy zechcę to zrobić.
Każdy potrzebuje coacha?
– Ci, którzy chcą żyć lepiej, pełniej, więcej – owszem. Przy czym nie oznacza to, że od razu należy udawać się do profesjonalisty. Czasem naszymi coachami zupełnie nieświadomie stają się przyjaciele czy rodzina, a nawet ktoś obcy, z kim rozmowa odciśnie na nas takie piętno, że postanowimy po niej coś w swoim życiu zmienić. Między innymi dlatego posiadanie przyjaciół, którzy myślą nieco inaczej niż my, jest tak cenne – oni pomagają nam w pracy nad sobą, często sami o tym nie wiedząc. Coach natomiast jest w tym wytrenowany. Jeśli więc rodzina czy przyjaciele nie będą w stanie nam pomóc, możemy wybrać się do specjalisty. I to także nie oznacza, że od razu trafimy na kogoś odpowiedniego. Czasem trzeba wytrwale szukać.
Dotąd zawsze myślałam, że coaching jest takim ustawianiem człowieka, żeby miał przeświadczenie, że jest wyjątkowy i musi dać sobie ze wszystkim radę, żeby tę wyjątkowość potwierdzić.
– Coach w swojej pracy nie opiera się na ogólnych stwierdzeniach. Bazuje na zasobach, które dana osoba faktycznie posiada. Jeśli rzeczywiście jest wszechstronnie utalentowana, to nie udajemy, że nie jest, ale i odwrotnie. Coach pyta, czego chcesz i co konkretnie umiesz robić, a nie, co byś chciał usłyszeć. I wspólnie do czegoś dochodzicie. Ważne natomiast, by pamiętać, że coach niczego nie zrobi za ciebie.
Patrycja Siemiginowska – psycholog, doktorantka Uniwersytetu Jagiellońskiego