23 marca 2007 r. media na świecie donoszą, że trybunał diecezjalny w Rzymie bada cud dokonany za wstawiennictwem Jana Pawła II. Sprawa dotyczy niewytłumaczalnego z punktu medycznego uzdrowienia z choroby Parkinsona francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre ze Zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego, która wraz z całą wspólnotą modliła się o zdrowie za wstawiennictwem polskiego papieża. Zakonnica, pracująca w szpitalu jako położna, została uzdrowiona w czerwcu 2005 r., dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II.
14 września 2015 r. W katedrze w Créteil pod Paryżem zakończono proces w sprawie domniemanego cudu za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Gdyby żył, polski męczennik i patron „Solidarności” obchodziłby tego dnia 68. urodziny. Tego też dnia od uzdrowienia Françoisa Audelana z nietypowej przewlekłej białaczki szpikowej minęły dokładnie trzy lata.
Teraz wszystko zależy od członków komisji medycznej, teologicznej i członków Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. Jeśli ci ostatni przyjmą orzeczenia konsulty, wówczas prefekt kongregacji zwróci się do papieża z prośbą o zgodę na wydanie dekretu o cudzie zaistniałym za wstawiennictwem patrona „Solidarności”. Droga do kanonizacji bł. ks. Jerzego będzie otwarta.
Dlaczego Polacy dokonują cudów we Francji?
Trop pierwszy
Francja − kraj świętych i katedr. Tygiel wyjątkowej tradycji mistycznej: od Ludwika Marii Grigniona de Montfort, Jana Vianneya, Franciszka Salezego, po Teresę z Lisieux. Kraj Pascala i Woltera, miejsce, gdzie od rewolucji 1789 r. ściera się tradycja chrześcijańska i tendencje modernistyczne. Gdzie w XX w. krzyżowały się nurty współczesnej myśli chrześcijańskiej, od Claudela po Bernanosa, od Mouniera po Maritaina, i skąd pochodzili znani współcześni teologowie: Danielou, de Lubac, Congar. Ale Francja to także abp Lefebvre i księża-robotnicy. To zarazem prężnie do dziś rozwijająca się wspólnota w Taizé.
Kiedy Jan Paweł II obejmował stolicę Piotrową, sygnały, jakie docierały z kraju Marsylianki na temat Kościoła, już wtedy były głęboko niepokojące: przerażający spadek liczby powołań kapłańskich, rażący rozziew między procentem Francuzów deklarujących się jako ochrzczeni (82) a procentem obrazującym uczestnictwo we Mszy św. (12), rozłamy w episkopacie francuskim. Prawdą jest, że francuski Kościół nie radził sobie po okresie soborowym, w łonie wspólnoty wyczuwane było napięcie, a nawet niechęć wobec wizyt Jana Pawła II w tym kraju, co podkreślał Bernard Lecomte. Francja była jednak bliska papieżowi Polakowi, skoro odwiedził ją aż sześć razy.
Kiedy po raz pierwszy przyjechał do Paryża, pytał: „Francjo, najstarsza córo Kościoła, czy jesteś wierna obietnicom twego chrztu? (…) Francjo, córko Kościoła, nauczycielko ludów, czy jesteś wierna, dla dobra człowieka, przymierzu z odwieczną mądrością?”. Nie ma co ukrywać, że stosunki między „dzieckiem” a „rodzicem” i dzisiaj nie należą do najłatwiejszych. Francja od dawna nosi już miano kraju laickiego, gdzie chrześcijaństwo zamiera, a rozdział Kościoła od państwa przestrzegany jest według aptekarskiej miary. Wystarczy tylko wspomnieć o pustych kościołach, które stały się obiektem zabiegów muzułmanów chcących zamieniać je na meczety, nominacji Laurenta Stefaniniego, zadeklarowanego homoseksualisty, na ambasadora tego kraju przy Watykanie czy decyzji o usunięciu pomnika św. Jana Pawła II z głównego placu Ploermel w Bretanii, uzasadnionej naruszeniem zasady laickości. Głos francuskich katolików niezbyt głośno przebijał się w europejskich mediach, a szkoda, bo tylko przez pierwsze dwa dni trwania akcji „Ręce precz od mojego Kościoła” petycję w sprawie nieprzekazywania świątyń muzułmanom podpisało ponad 40 tys. Nominacja Stefaniniego była odczytywana przez francuskich katolików nie tyle jako kontrowersyjna, ile wprost jako prowokacja, a decyzja sądu wywołała falę protestów. Najbardziej widoczny i masowy ruch zorganizował się przeciwko projektowi małżeństw homoseksualnych promowanemu przez socjalistyczny rząd. Na francuskich ulicach można było zobaczyć podczas manifestacji konserwatywne i katolickie poruszenie ponad miliona osób. Niektórzy przypuszczali, że we Francji odrodził się katolicki konserwatywny ruch społeczny.
Ciekawą tezę obecnej sytuacji kraju nad Loarą stawia Pascal−Emmanuel Gobry, przekonując, że Francja jest dziś być może w początkowej fazie ożywienia chrześcijaństwa. Na łamach „The Week” zauważa, że Kościół we Francji − mimo wszystko − wciąż ma duży wpływ na życie swoich wiernych. Francuscy hierarchowie tradycyjnie stanowią elitę intelektualną, a udział katolików w nabożeństwach w dużych miastach wcale nie zamiera (inaczej wygląda to na wsiach). Ci, którzy myśleli, że wojujący sekularyzm zabije „starą” wiarę, przekonali się, że w rzeczywistości ukrył ją tylko pod ziemią i paradoksalnie trwanie chrześcijan w „katakumbach” w ostateczności ocali wiarę Francuzów.
Trop drugi
Skoro już o wierze mowa…
„To uzdrowienie było przede wszystkim owocem modlitwy całej mojej rodziny zakonnej, cudem wiary” − podkreślała s. Marie Simon-Pierre, składając świadectwo o swojej chorobie i uzdrowieniu. Ale wiara przewija się też w przypadku cudu dokonanego za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego. Ta historia porusza nawet największych sceptyków. Był 14 września 2012 r., kiedy w szpitalu im. Alberta Cheneviera w Créteil do 56-letniego Françoisa Audelana, ojca trzech córek, od 11 lat chorego na nietypową przewlekłą białaczkę szpikową, przyszedł ks. Bernard Brien. Chory był nieprzytomny, w stanie agonalnym. Kapłan pomodlił się nad umierającym, prosząc o wstawiennictwo ks. Popiełuszkę, którego grób na warszawskim Żoliborzu odwiedził nieco wcześniej. Wybór ks. Jerzego nie był przypadkowy, bowiem Francuz, ku swemu zdziwieniu, odkrył tam, że jego data urodzin (14 września 1947 r.) była dokładnie datą urodzin polskiego męczennika. Od tego czasu ks. Brien pielęgnował szczególne nabożeństwo do błogosławionego.
Kiedy więc znalazł się przy łóżku konającego – w samym dniu jego i swoich urodzin – modlił się głośno: „Posłuchaj, Jurku, dziś twoje i moje urodziny, więc jeśli masz coś zrobić, to zrób to właśnie dzisiaj”. Potem odszedł. Po kilku chwilach chory otworzył oczy i zapytał czuwającą przy jego łóżku żonę: „Co się stało?” – pisał ks. prałat Krystian Gawron na łamach paryskiego „Głosu Katolickiego”. W cudowne uzdrowienie nie mogła też początkowo uwierzyć pracująca w szpitalu Polka, michalitka, s. Rozalia, która również odwiedzała chorego. W dokumentacji medycznej dr Rabah Redjoul stwierdził: „Całkowity powrót do zdrowia! Potwierdzam, że bardzo dociekliwie zbadałem chorego i że nastąpiło jego nagłe wyzdrowienie, jest ono z punktu widzenia medycznego niewytłumaczalne, zwłaszcza że nastąpiło wtedy, kiedy stosowano już tylko opiekę paliatywną...”. Nagły i niewytłumaczalny medycznie powrót do pełni zdrowia potwierdza wypis ze szpitala, z datą 7 grudnia 2012 r.
François Audelan widzi w całym zdarzeniu „łaskę Boga”. W całej historii nie sposób pominąć jeszcze jednego wątku − zawierzenia kapłanów i swoich wiernych, jakiego dokonał bp diecezji Créteil Michel Santier, który… w tym samym roku co ks. Brien również modlił się przy grobie bł. ks. Jerzego.
***
Czy katolicy nad Wisłą mogą czuć pewien niedosyt? A może delikatne ukłucie zazdrości albo rozczarowanie? Najpierw francuski cud Jana Pawła II, a teraz ks. Jerzego… Prawdą jest, że jako naród mamy tendencję, żeby trochę uzurpować sobie osobę Jana Pawła II, mówimy nawet „nasz papież”, podobnie można by mówić o ks. Popiełuszce, u nas przecież zrodziła się „Solidarność”, i gdzie jak nie nad Wisłą swoje pamiętne kazania głosił opiekun duchowy osób gromadzących się wokół tego ruchu. Nie znajdziemy wyczerpującej odpowiedzi na pytanie, dlaczego cuda wybrane do procesów beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego wydarzyły się we Francji. Kard. Nycz w jednym z wywiadów stwierdził, że być może chodzi o to, „byśmy mieli więcej pokory”.
Bezsprzecznie cuda otwierają na inny horyzont myślenia, potwierdzają prawdę o powszechności Kościoła i przypominają słowa Pana Jezusa skierowane do celnika: „Nie bój się, wierz tylko” (Mt 5, 21−43).