Logo Przewdonik Katolicki

Kręte drogi czeskiego katolicyzmu

Marcin Skobrtal

W przyszłym roku minie 1050 lat odkąd Polacy przyjęli chrzest od Czechów. O ile jednak nasz kraj uchodzi za jeden z najbardziej katolickich na świecie, o tyle nasi południowi sąsiedzi są w tej dziedzinie jakby na drugim biegunie.

W książce Zrób sobie raj Mariusza Szczygła pada pytanie „Jak się Państwu żyje bez Boga?” – zadane przez polskich katolików czeskim braciom w niewierze. Czy jednak rzeczywiście Boga w Czechach nie ma?
 
Naród ateistów?
Obiegowa opinia mówi, że Czesi to naród ateistów, których odsetek jest tu najwyższy w Europie. Jaki jest natomiast rzeczywisty obraz? Spis z 2011 r. wykazał przede wszystkim, że Czesi nie chcą dzielić się z państwem informacjami o swoim wyznaniu – 45 proc. odmówiło odpowiedzi na to pytanie. Wśród pozostałych 3,6 mln (tj. 35 proc. społeczeństwa) określiło się jako bezwyznaniowi. Wierzących jest blisko 2,2 mln, a więc jedna piąta obywateli. Wśród nich 700 tys. określa się jako wierzący, ale nienależący do żadnego wyznania. Do jakiejkolwiek konfesji należy blisko 1,5 mln Czechów, największą z nich jest Kościół katolicki, liczący nieco ponad  milion wiernych (około 10 proc.). Na przestrzeni ostatnich 20 lat widać tendencję spadkową liczby wierzących. Tradycyjnie bardziej religijni są mieszkańcy Moraw niż Czech. Te dane w interesujący sposób uzupełnia badanie Eurobarometru z 2010 r., według którego 16 proc. Czechów wierzy w Boga, 44 proc. w inny rodzaj siły wyższej, zaś 30 proc. nie wierzy w żaden byt nadprzyrodzony. Czemu służy ta litania statystyk? Ukazuje ona z jednej strony, że poziom sekularyzacji Czechów faktycznie jest wysoki, jednak ich religijność ciężko zamknąć w jednym zdaniu. Fenomenem jest tutaj duchowość bez związku z Kościołem instytucjonalnym, duża liczba wątpiących i poszukujących, choć niekoniecznie w tradycyjnej religijności. Żeby zrozumieć ten stan, należy w pierwszej kolejności zagłębić się w czeską historię.
 
Trzy upadki chrześcijaństwa
Dzieje czeskiego katolicyzmu to historia zmagań o własną tożsamość z Niemcami. Tak zresztą można byłoby streścić całą historię kraju nad Wełtawą. Wielkie Morawy przyjęły chrzest od państwa wschodniofrankijskiego  w 822 r. 40 lat później rozpoczęła się misja św. Cyryla i św. Metodego, którzy wprowadzili obrządek słowiański, który przetrwał jednak tylko dwie dekady, został on bowiem zakazany pod wpływem duchowieństwa niemieckiego. Był to pierwszy moment, gdy słowiańska tradycja przegrała z wpływami germańskimi. Na gruzach państwa wielkomorawskiego powstało Księstwo Czeskie, którego władca – św. Wacław – przyjął w 925 r. chrzest z rąk zachodnich sąsiadów, w których cieniu państwo czeskie żyło przez kolejne stulecia. Praga została podniesiona do rangi archidiecezji dopiero w 1344 r., podczas gdy Polacy i Węgrzy mieli swoje metropolie już od trzech wieków.
Coraz większe znaczenie Niemców w życiu politycznym, gospodarczym i religijnym Korony św. Wacława zaowocowało rozwojem na początku XV w. ruchu narodowo-religijnego Jana Husa, który domagał się m.in. Komunii pod dwoma postaciami, wprowadzenia języka narodowego do liturgii czy powrotu do pierwotnego chrześcijaństwa i odrzucenia kościelnych autorytetów. Choć postulaty te miały charakter religijny, szybko uwidoczniły się także antagonizmy czesko-niemieckie. Końcem działalności Husa był sobór w Konstancji, gdzie został podstępnie osądzony i spalony na stosie jako heretyk w 1415 r. z inspiracji króla Zygmunta Luksemburskiego. Ruch husycki uważa się za preludium reformacji, ma on również duże znaczenie w czeskiej tożsamości narodowej. Śmierć Husa była kolejną porażką czeskiej tożsamości religijnej w starciu z niemieckim katolicyzmem.
Ostatnim epizodem tych zmagań była wojna trzydziestoletnia, która zaczęła się od defenestracji praskiej w 1618 r., kiedy czeska protestancka szlachta wyrzuciła przez okno cesarskich namiestników, dając wyraz swojego zdania o habsburskiej polityce. Ostatecznie jednak zwycięstwo leżało po stronie Wiednia  – w 1620 r.  pod Białą Górą Czesi przegrali z katolicką koalicją cesarza Ferdynanda II. Bitwa ta zakończyła niezależność Czech, elity polityczne zostały stracone bądź musiały opuścić kraj, ich miejsce zajęła szlachta głównie z Niemiec. Nastąpiła narzucona rekatolicyzacja oraz germanizacja Korony św. Wacława. Po raz trzeci Czesi ulegli, tym razem ostatecznie.
O ile u Polaków siłą Kościoła było to, że był z narodem, o tyle u Czechów był on postrzegany jako obcy. Gdy odradzała się czeska tożsamość narodowa w XIX w., wśród tzw. budzicieli było wielu protestantów (np. słynny historyk František Palacký), a także katoliccy duchowni. Jednakże Kościół był często postrzegany jako instrument habsburskiego panowania. Krytyczny stosunek miał do niego twórca i przywódca państwa czechosłowackiego, Tomáš Masaryk, który sam należał do wspólnoty braci czeskich. Nic więc dziwnego, że w niepodległej Czechosłowacji powstał z inicjatywy ruchu „precz od Rzymu” narodowy Kościół, czerpiący z tradycji husyckich i katolickiego modernizmu. Jeszcze w 1950 r. należało do niego 10 proc. Czechów. Co ciekawe, w wyniku rozłamu w tym Kościele wyodrębniła się… lokalna Cerkiew prawosławna. Choć większość społeczeństwa stanowili wciąż katolicy, dało się zauważyć, że więź z Rzymem jest mocno nadwerężona. To, co miało ją w wielu przypadkach ostatecznie zerwać, nadeszło jednak po wojnie.
Rządy komunistyczne dokonały chyba największego spustoszenia w czeskim życiu religijnym. Pewnym symbolem tych czasów może być postać Josefa Plojhara, księdza dość dalekiego od wiary, zaś bliskiego alkoholu i kobiet. Podjął współpracę z komunistycznym reżimem, będąc 20 lat ministrem zdrowia, który… zliberalizował ustawę aborcyjną. Wyklęty przez Kościół, do dziś jest symbolem zdrady. Komuniści chcieli całkowicie usunąć katolicyzm z życia społecznego, dlatego też stosowali silne represje. Na porządku dziennym były aresztowania duchownych i zakonników. Wiele diecezji przez całe lata pozostawało nieobsadzonych. Duchownych wyświęcano zagranicą, w tym w Polsce. Najlepszym przykładem jest arcybiskup praski Josef Beran – przez 14 lat był uwięziony, potem przez kolejne trzy lata nie mógł wykonywać swoich obowiązków, a w 1965 r. zezwolono na jego wyjazd z Czechosłowacji, zaś biskup Štěpán Trochta z Litomierzyc doświadczył internowania, więzienia, pracy jako robotnik i emerytury pod nadzorem. Kardynałem został mianowany w 1969 r. in pectore (łac. w sercu). Czechosłowacką opozycję w latach 80. wspierał kard. František Tomášek, który sakrę biskupią otrzymał potajemnie pod koniec lat 40. To on był też jednym z symboli aksamitnej rewolucji, która zakończyła dyktaturę. Czasy, kiedy czechosłowaccy księża nie mogli sprawować swojej posługi jednak trwale przyczyniły się do laicyzacji Czechów.
 
Współcześnie
Kościół czeski nie jest wolny od wszystkich współczesnych wyzwań stojących przed całym katolicyzmem, głównie związanych z poszukiwaniem swojego miejsca w coraz bardziej zlaicyzowanym społeczeństwie. Obecnie prymasem Czech jest 72-letni kard. Dominik Duka, dominikanin, mający także związki z Polską, dawny dysydent i przyjaciel Vaclava Havla. Urząd objął pięć lat temu. Natomiast najbardziej znanym duchownym jest niewątpliwie popularny także w Polsce Tomáš Halík, socjolog i filozof, słynący z bardzo otwartego i nieszablonowego podejścia do spraw wiary i postawy dialogu. Wśród doczesnych trosk czeskiego Kościoła są sprawy majątkowe i brak jego ekonomicznej niezależności, w tym spór o katedrę św. Wita na Hradczanach, która należy do państwa. Pojawiają się także kontrowersyjne kwestie obyczajowe – niedawno doszło tutaj do różnicy zdań między ks. Halíkiem a kard. Duką. Praski duszpasterz akademicki chciał włączyć się w festiwal mniejszości seksualnych Prague Pride, szukając w tym sposobności do dialogu, co spotkało się z krytyczną oceną prymasa, a ks. Halík z pomysłu się wycofał. Warto jednak zauważyć, iż praski arcybiskup stara się zajmować dość umiarkowane stanowiska i unika radykalnych działań. Pragnie natomiast ożywić czeski Kościół – w czasie sierpniowej pielgrzymki świętowacławskiej w Starej Boleslavi zapowiedział uczynienie z tego miejsca duchowego centrum Czech, dzięki budowie kompleksu pielgrzymkowego skupionego wokół bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i bazyliki św. Wacława, powstałej w miejscu męczeństwa czeskiego księcia. Pod koniec zeszłego roku czeska stolica była gospodarzem Europejskiego Spotkania Młodych, które zdaniem kard. Duki dowiodło również żywotności czeskiego Kościoła. Pojednawczym gestem była także obecność papieskiego wysłannika na obchodach 600. rocznicy spalenia Jana Husa, która minęła 6 lipca. Dialog i otwartość wydają się być skałą, na której stara się odbudować czeski Kościół, tym razem będąc jak najbliżej swoich wiernych.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki