Kiedy czytacie te słowa, nasi pielgrzymi są już w domu. Za nimi długie godziny marszu, bolące nogi i dziesiątki różańcowych dziesiątek. I ta najważniejsza chwila – tam na jasnogórskim szczycie – która nawet najtwardszym wyciska łzy i sprawia, że nie żałuje się ani jednego pokonanego kilometra. To wszystko już za nimi, choć w chwili, gdy to piszę, dopiero przed nimi. Ot taka specyfika tygodnika.
Patrzeć sercem
Pielgrzymka rozpoczęła się 28 lipca, tradycyjnie Mszą św. w katedrze gnieźnieńskiej i błogosławieństwem abp. Wojciecha Polaka. Wspólna modlitwa zgromadziła jak zawsze grupy kolorowe. Promieniste – które zgodnie z kilkudziesięcioletnim zwyczajem idą własnymi trasami – były już w drodze lub wkrótce miały wyruszyć. Wszystkie pielgrzymowały z jednym programem i hasłem „Błogosławieni czystego serca”, które towarzyszy także tegorocznym przygotowaniom do Światowych Dni Młodzieży.
– Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Kluczem do takiego spojrzenia na Jezusa, do spotkania z Nim, do spojrzenia w Jego Boskie oblicze, jest nasze czyste serce. Jeśli jest prawdą – jak mówił młodym św. Jan Paweł II – że człowieka trzeba mierzyć miarą serca, sercem, to znaczy mierzyć miarą sumienia, miarą ducha, który jest otwarty ku Bogu, to właśnie to ewangeliczne błogosławieństwo może i nas poprowadzić ku Jezusowi. Jeśli chcesz Go zobaczyć, jeśli chcesz zobaczyć Jezusa, to trzeba uczynić to właśnie sercem – mówił do pielgrzymów abp Wojciech Polak. Serce – tłumaczył dalej – pozwala nam kochać i nawiązywać relacje z innymi, pozwala nam po prostu być. Ale może też zostać skażone naszym egoizmem i grzechem. Może mu zagrozić oziębłość i zatwardziałość. Możemy też je dosłownie w sobie poranić. Dlatego prosimy: stwórz, o Boże, we mnie serce czyste. Czy pielgrzymowanie może nam w tym dopomóc? – pytał abp Polak. – W jaki sposób może odbudować i strzec czystości tego, co mamy najcenniejsze: naszych serc i naszych relacji? W tegorocznym orędziu do młodych papież Franciszek wskazał trzy sposoby oczyszczenia i odnowienia naszych serc: spotkanie z Bogiem na modlitwie, otwarcie na Słowo Boże, które przemawia do naszych serc i życie braterskie, a więc doświadczenie wspólnoty z innymi. Pielgrzymka jest dla was wszystkich taką właśnie szansą – wskazał prymas.
Drogą błogosławieństw
Hasło nie było jedynym odniesieniem do przyszłorocznego spotkania młodych z papieżem Franciszkiem. Nie brakowało także widzialnym znaków. Każda z grup, obok własnych flag i barw niosła także flagi z logo Światowych Dni Młodzieży, które przed wyjściem w drogę abp Wojciech Polak wręczył każdemu z księży przewodników. Codziennie pielgrzymi uczestniczyli w Mszy św. w intencjach wskazanych przez organizatorów ŚDM i odmawiali Koronkę do Miłosierdzia Bożego, która miała charakter nowenny – jak przed Świętem Miłosierdzia. Poznali też bliżej świętych i błogosławionych, którym temat miłosierdzia był szczególnie bliski m.in.: bł. Piera Giorgio Frassatiego – człowieka ośmiu błogosławieństw, Małą Arabkę, bł. małżonków Zelię i Ludwika Martin, rodziców św. Teresy z Lisieux, św. Dominika Savio i naszego św. brata Alberta Chmielowskiego. Kolejne dni wędrówki upływały pod znakiem rozważania kolejnych błogosławieństw z Mateuszowej Ewangelii. Jak w rzeczywistości nieakceptującej braku, w świecie kultu uwagi, zadufania i nieustającego zadowolenia z siebie rozumieć i co ważniejsze realizować słowa Jezusa z Kazania na górze. – Nie jest to droga łatwa – mówił abp Polak – ale jest to jedyna droga, która pozwala prawdziwie żyć i zrzucić maski, które zakłamują nasze życie. Pozwala podjąć najbardziej autentyczne decyzje, te najgłębsze i te najprawdziwsze, które może inni chcieliby niejednokrotnie w nas stłumić. Pozwala zobaczyć, że świat i w nas, i wokół nas, i przez nas, może być inny, może być po prostu Boży. Błogosławieństwa są portretem ucznia Jezusa i jednocześnie autoportretem Jego samego.
Jeden cel
Pielgrzymi dotarli do Częstochowy 5 sierpnia. Pokonali prawie 300 kilometrów. Najstarsi przekroczyli zaszczytną siódmą dekadę życia, najmłodsi niedawno się urodzili i do Matki Bożej wędrowali bezpiecznie w ramionach swoich mam. Każdy niósł jakąś intencję, prosił o coś dla innych. Jako pierwsze na jasnogórski szczyt weszły grupy kolorowe. Po nich Matce Bożej pokłoniły się promieniste. U celu – jak co roku – pielgrzymi złożyli cząstki krzyża. To długa tradycja sięgająca czasów, gdy pielgrzymować nie było wolno. Ludzie szli różnymi drogami, w kilkuosobowych grupach, a każda z nich niosła część krucyfiksu. Na Jasnej Górze schodzili się jednego dnia, niczym promienie i składali w całość krzyż – znak ich jedności. Tradycja ta wciąż jest kultywowana. Podejmują ją nowe pokolenia pielgrzymów i na nowo odczytują.