14 lipca wydział fizyki stosowanej Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w amerykańskim stanie Maryland, gdzie znajduje się centrum kontroli misji, aż zadrżał od burzy oklasków. Zgromadzeni goście nagrodzili nimi naukowców na wieść o powodzeniu misji. A że wszystko pójdzie zgodnie z planem wcale nie było takie pewne. Kilka dni przed przelotem sondy obok Plutona doszło do usterki uniemożliwiającej przesyłanie zebranych informacji na Ziemię. Na szczęście wszystko udało się naprawić. Gdy sonda New Horizon startowała dziewięć i pół roku temu Stanami Zjednoczonymi rządził George W. Bush, a Pluton był jeszcze uważany za dziewiątą planetę Układu Słonecznego. O misji sondy New Horizons mówiło się, że wyrusza w nieznane.
Trochę mitologii
Pluton to imię rzymskiego boga krainy umarłych. Leży w najdalszym i najbardziej tajemniczym obszarze Układu Słonecznego, czyli w Pasie Kuipera, który rozciąga się za orbitą Neptuna. Znajdują się w nim tysiące planetoid. Pluton został odkryty w 1930 r. przez Amerykanina Clyde’a W. Tombaugha. Jest dużo mniejszy niż najmniejsza z planet – Merkury, a nawet mniejszy od naszego Księżyca i kilku innych księżyców naszego układu. Panuje na nim ekstremalnie niska temperatura – minus 230 stopni Celsjusza. Obiega Słońce raz na 248 lat. Pluton posiada pięć księżyców, a od największego z nich jest tylko dwukrotnie większy. By było nadal mroczno i tajemniczo, satelitę nazwano Charon. W mitologii greckiej to imię przewoźnika dusz zmarłych przez rzekę Styks. Charon obiega planetę w 6 dni 9 godzin i 17 minut. Tyle samo trwa obrót Plutona wokół własnej osi. Ani Plutona, ani Charona nikt dokładnie nie widział. Wszystko zmieniło się 14 lipca, gdy sonda New Horizons przesłała ich pierwsze bardzo wyraźne zdjęcia.
Prawie jak planeta
Najbardziej rzucającą się w oczy cechą Plutona jest jaśniejszy obszar o sercowatym kształcie. Ma on 1600 km średnicy. Na cześć odkrywcy Plutona obszar ten nazwano Tombaugh Regio. Obecna w centrum kontroli misji Annette Tombaugh-Sitze, córka nieżyjącego już astronoma, powiedziała dziennikarzom: „ Kocham to serce i cieszę się, że teraz nosi jego imię. On był częścią mego serca i to dla mnie bardzo wiele znaczy”.
Sam odkrywca również w pewnym sensie uczestniczy w wyprawie, bowiem na pokładzie sondy umieszczono mały pojemnik z jego prochami. Można powiedzieć, że to przesada, ale całe Stany Zjednoczone są ze swego astronoma bardzo dumne, bowiem Pluton był jedyną planetą odkrytą przez Amerykanina. Słówko „był” nie jest przypadkowe, gdyż od 2006 r. Pluton za planetę nie jest już uznawany. Klasyfikacja Plutona od dawna sprawiała naukowcom sporo kłopotu. Ciał niebieskich podobnych do niego jest w Układzie Słonecznym więcej. Wiele z nich dopiero czeka na swoje odkrycie. Wcześniej planetą przestał być Ceres, największa planetoida z pasa planetoid pomiędzy Marsem a Jowiszem. Gdy odkryto ją w 1801 r., niemal od razu okrzyknięto planetą. Kiedy jednak w jej pobliżu zaczęto odkrywać coraz więcej podobnych obiektów, straciła z czasem ten status. Siedliskiem potencjalnych „planet” jest wspomniany Pas Kuipera. Największy z obiektów w tym obszarze jest 2003 UB 313, tymczasowo zwany Xeną, który ma swój księżyc i jest większy od Plutona. Już od jakiegoś czasu wśród naukowców zaczęły pojawiać się opinie, że nie ma naukowego uzasadnienia, by Pluton był planetą, a Xena i Ceres nie. Naukowcy stanęli przed dylematem: uznać te obiekty za planety czy „zdetronizować” Plutona? Ostatecznie zwyciężył ten drugi wariant. Pluton, Ceres i Xena otrzymały status planet karłowatych.
Sputnik Mordor i Hydra
Na lewo od centrum Tombaugh Regio leży równina, która zaskakuje tym, że nie ma na niej żadnych kraterów i pokryta jest lodem. Jak na geologiczne warunki liczy sobie niewiele, bo około 100 mln lat i przypuszcza się, że wciąż jest aktywna geologicznie. Nieformalnie nazwano ją Sputnik Planum, na cześć pierwszego sztucznego satelity. W sercowatym obszarze leżą też dwa lodowe łańcuchy górskie, o szczytach przekraczających trzy kilometry wysokości. Pomiary wykonane przez sondę pokazały również, że średnica Plutona wynosi 2370 km, czyli jest o okołó 80 km większa, niż szacowano.
Dużą niespodziankę sprawił też największy satelita Plutona Charon. Odkryto na nim kaniony głębokie nawet na 10 km oraz strome klify. Ciemny obszar na północy satelity nazwano „Mordorem”, tak jak kraina z powieści Tolkiena. Satelicie udało się też sfotografować Hydrę, jeden z mniejszych księżyców Plutona, który kształtem niektórym przypomina ziemniaka.
W przepastny kosmos
Stworzona przez NASA sonda New Horizons jest nieduża, waży niespełna pół tony, a rozmiarami przypomina fortepian. Wniesiona została w kosmos w styczniu 2005 r. przez największą amerykańską rakietę nośną Atlas V. By zwiększyć swą prędkość sonda wykorzystała pole grawitacyjne mijanego Jowisza, które podziałało na nią jak trampolina. Po pokonaniu około 5 mld kilometrów sonda, zbliżyła się do Plutona na odległość 12 550 km. Na jej pokładzie znajduje się m.in. kamera na światło widzialne i podczerwone, która umożliwi wykonanie kolorowej mapy powierzchni Plutona, a także zbada jej skład. Jest też spektrometr ultrafioletowy do analizy składu i struktury atmosfery oraz kamera teleskopowa wysokiej rozdzielczości, która przeprowadzi badania geologiczne.
Do tej pory sonda przesłała na Ziemię zaledwie małą część zdjęć i uzyskanych informacji naukowych. Reszta będzie docierać do nas stopniowo przez kilkanaście miesięcy. Teraz sonda oddala się już od Plutona i zmierza w głąb Pasa Kuipera, gdzie być może odkryje jeszcze inne duże obiekty. Pracować będzie do 2020 r. Potem jej silniki zgasną i poleci poza Układ Słoneczny w niezbadane rejony Kosmosu.