Wprawdzie tomiki poezji nadal sprzedają się tylko w kilkudziesięciu egzemplarzach (oczywiście z wyjątkiem tych najbardziej znanych poetów), ale poetyckie nagrody literackie osiągają już sumy porównywalne z innymi nagrodami literackimi. Poezja zawsze była raczej elitarna, albo raczej tak się wydaje. Wymaga ona wrażliwości i więcej wysiłku, który nie wszyscy maja ochotę podjąć. Zna się Gałczyńskiego, trochę Miłosza, oczywiście Szymborską i ks. Twardowskiego. Świetlickiego, Podsiadłę i Sosnowskiego już niekoniecznie. A przecież są jeszcze poeci młodego pokolenia, pokolenia slamów poetyckich i skandali wprowadzonych w nudnawą atmosferę wieczorków poetyckich. Edukacja obrzydziła nam poezję, wciąż młodzież jest zmuszana do interpretacji wiersza „pod klucz”. Poloniści nadal katują uczniów pytaniem „co poeta miał na myśli?” i niewielu potrafi i chce otworzyć przed młodym człowiekiem bezbrzeżną krainę wyobraźni oferowaną przez poezję. Przygodę z poezją należy zacząć od szkół, ponieważ jednak tak się nie dzieje, poezja wychodzi do ludzi.
Poezja na ulice!
Brama była niekompletna, mury kamienicy odrapane, z podwórza cuchnęło pleśnią i starością. W słoneczny ranek spacerowałam po lubelskiej starówce. Ta brama zwróciła moją uwagę, ponieważ przyczepiona była do niej zwykła zeszytowa kartka z napisem „POEZJA” i strzałką w kierunku klatki schodowej. Ciemnej i zatęchłej. To nie był przypadek, tej wiosny w wielu miejscach Lublina, w różnych bramach można było znaleźć takie kartki. Dodajmy: przyklejane plastrami albo zwykłą taśmą, z napisem jak gdyby pospiesznie nabazgranym długopisem. Wiadomość dla wtajemniczonych? W pewnym sensie. Owe kartki dla jednych były informacją o spotkaniach poetyckich organizowanych w prywatnych mieszkaniach podczas festiwalu Miasto Poetów, innym otwierały oczy na nowy świat, prowokowały do spojrzenia na przyziemną rzeczywistość, która nas otacza w sposób ponadprozaiczny. Pusta brama to początek historii, czysta poezja. Kiedyś w Poznaniu wiersze wisiały na gałęziach drzew posadzonych przy głównych ulicach miasta, niczym liście. Przechodnie w drodze do pracy, ze szkoły, do kawiarni podchodzili i czytali. Poezja wdzierała się w ich codzienność, spotykała ich po drodze.
Od kilku miesięcy poznaniacy konfrontują się z poetyckimi muralami. W różnych dzielnicach miasta, na szczytowych ścianach kamienic umieszczono utwory wybitnych poetów. Wiersz Nigdy o tobie Zbigniewa Herberta i Jul Słowacki Tadeusza Różewicza przeczyta każdy mieszkaniec, również ten, któremu nigdy nie przyszłoby do głowy sięgnąć po tomik poezji. To efekt projektu miejskich murali Joanny Pańczak i Tomasza Genowa Poezja jest tym, co rodzi się z życia. Z pomocą mieszkańców robotniczej dzielnicy stworzyli nawet Poemat oddolny, złożony z wypowiedzi na zadane pytania: Dlaczego tu jesteś?, Czy jest coś, czego się boisz?, Czego byś sobie życzył?. Pierwszy muralowy wiersz można oczywiście przeczytać na ścianie kamienicy. Pomysłodawcy zapowiadają, że będzie ich więcej.
Czas metafory
Wiosną poeci niczym gwiazdy rocka wyruszają w trasę. Zaczyna się w marcu w Gdańsku, gdzie co dwa lata odbywa się Międzynarodowy Festiwal Literatury Europejski Poeta Wolności. Najważniejszym wydarzeniem jest przyznawana nagroda Europejski Poeta Wolności, której laureat otrzymuje 100 tys. zł. Powinien w swojej twórczości podjąć jeden z najistotniejszych dla współczesności tematów – temat wolności. Ogłoszono właśnie nazwiska siedmiu osób nominowanych do nagrody, która zostanie przyznana w 2016 r., niestety, nie ma wśród nich Polaka. Z innej nagrody cieszyć się może za to Jacek Podsiadło, który za całokształt twórczości otrzymał od miasta Wrocław Nagrodę Poetycką Silesius w wysokości 100 tys. zł. Połowę mniej dostanie laureat nagrody Książka Roku, a poznamy go 23 maja. W kwietniu Wrocław po raz dwudziesty był gospodarzem wielkiej poetyckiej imprezy zatytułowanej Port Literacki. Pomiędzy 14 a 17 maja poezja zawładnie Krakowem, gdzie odbywa się 4. Festiwal Miłosza. Konferencja poświęcona haiku, debaty, warsztaty, wystawy oraz – oczywiście – spotkania z poetami składają się na bogaty program. Poeci będą czytać swoje wiersze w ogrodzie domu Józefa Mehoffera w piknikowej atmosferze. Czytanie swoich utworów to stały punkt w programie festiwalu Poznań Poetów. Posłuchać będzie można w tym roku Andrzeja Sosnowskiego, Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego oraz Janusza Rudnickiego. Każdy z nich słynie z oryginalnego sposobu czytania. Przez kilka dni w Poznaniu gościć będzie kilkudziesięciu poetów z całego świata, a freestylowi poeci i performerzy mogą spróbować swoich sił w poetyckim slamie. Każdy uczestnik będzie miał trzy minuty na zaprezentowanie swojego wiersza, który ocenia publiczność. Może tupać, może gwizdać, może klaskać. Po raz pierwszy zostanie wręczona Poznańska Nagroda Literacka ufundowana przez miasto i Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Laureat wygra 60 tys. zł. Pod koniec maja Miastem Poezji zostanie Lublin i to dosłownie. Poezja bowiem w Lublinie wręcz zalewa ulice, aleje, domy, place, przystanki autobusowe, dworce, szpitale, kawiarnie, zaułki i wnętrza trolejbusów. Ostatecznie przecież nie chodzi o pieniądze, ale o to, żebyśmy w gonitwie codziennych spraw znaleźli chwilę na coś, co pozwala nam nazwać najskrytsze pragnienia. Na metaforę.