Logo Przewdonik Katolicki

Na szlaku z Janem Pawłem II

Małgorzata Szewczyk
Aosta 1989 r. / fot. archiwum prywatne

Apartament to film dokumentalny, zrealizowany na podstawie materiałów, które dotychczas znało wąskie grono współpracowników i przyjaciół św. Jana Pawła II. Niebawem będzie mógł zobaczyć go każdy.

Kiedy siedem lat temu do kin weszło Świadectwo − film ukazujący pontyfikat Jana Pawła II widziany oczami towarzyszącego mu niemal 40 lat kard. Stanisława Dziwisza – pytano, czy o człowieku, któremu towarzyszyły miliony ludzi, można jeszcze powiedzieć coś, czego świat by nie wiedział. Bo powiedziano i napisano o nim naprawdę wiele. Ale Apartament w reżyserii Macieja Czajkowskiego kreśli inny portret papieża, nie tego z okna Pałacu Apostolskiego, Sali Klementyńskiej czy Auli Pawła VI, wśród kardynałów, prezydentów państw, koronowanych głów, tysięcy pielgrzymów. To zapis prywatnych wypraw Jana Pawła II wraz z najbliższymi współpracownikami w Dolomity i Alpy w latach 1986−2004.
 
Apartament na wakacjach
W oddali dobiega szum strumienia, widzimy rozległe zielone doliny i panoramę gór.
I ten najpiękniejszy, mieniący się we wschodzącym słońcu szczyt − Mont Blanc. − Ojciec Święty widział go co rano, kiedy się budził. Na dole była jeszcze noc − wspomina w filmie kard. Stanisław Dziwisz. Po balkonie z drewnianą balustradą, z brewiarzem w ręku, sprężystym  krokiem chodzi Jan Paweł II. U wejścia do prywatnego domu w Dolinie Aosty, gdzie na poddaszu, co roku przez dekadę, mieszkał papież Polak, na ławce, również z brewiarzem, siedzi jego sekretarz. Ks. Dziwisz nie chce być filmowany, ale papieski kamerdyner Angelo Gugel nie ustępuje. Trochę przekornie, a trochę celowo używa swojej kamery. A kręcił naprawdę sporo, skoro twórcy Apartamentu otrzymali materiał składający się z ponad 20 godzin amatorskich nagrań wideo i 13 kg fotografii, nigdy dotychczas niepublikowanych.
W gawędziarskiej opowieści kard. Dziwisza, snutej w obecności dziennikarza TVP Piotra Kraśki, odżywają wakacyjne wyprawy „apartamentu”, czyli − jak mówiono w czasach pontyfikatu papieża Polaka − najbliższych mu osób. Choć Arturo Mari grono to nazwie w filmie „rodziną”, bo też i atmosfera, i relacje utrwalone na amatorskich nagraniach papieskiego kamerdynera są niezwykle ciepłe, niemal rodzinne.
Oprócz papieskiego fotografa i kard. Dziwisza, w wyprawach uczestniczyli zawsze prof. Renato Buzonetti, Joaqin Navarro-Valls, Camillo Cibin, odpowiadający za bezpieczeństwo papieża, i Egildo Biocca − przyjaciel i członek watykańskiej żandarmerii. Papież na wakacyjny wypoczynek zapraszał też przyjaciela, ks. Tadeusza Stycznia, który niestrudzenie uczył włoskich żandarmów polskich piosenek. Bo każdy wakacyjny papieski wieczór kończył się śpiewami − ze skrupulatnie przygotowanych przez żandarmów śpiewników − przy ognisku.
  
Anioł Pański, kawa i ciastko
W góry wychodzili rano, po śniadaniu. Żelaznym punktem codziennej wycieczki był odprawiany na szlaku, w otoczeniu przyrody, Anioł Pański. Modlitwę odmawiano w południe, w miejscu, gdzie akurat wędrowcy dotarli. Niezwykle wymownie wybrzmiał nieopodal Mont Blanc, w 200. rocznicę od pierwszego wejścia na ten szczyt. Wszystkim bardzo zależało na papieskiej wizycie w tym miejscu i w tym czasie. − Teren był trudno dostępny. Lądowaliśmy małym helikopterem, bo tylko taki mógł się wbić na ogromną wysokość. Wiał silny wiatr i pilot długo nie mógł wylądować, by nas stamtąd zabrać − wspomina w filmie kard. Dziwisz. Ale Angelo Gugel nie zrezygnował z nakręcenia filmu i w tym wyjątkowym miejscu, by utrwalić papieski pobyt na „dachu Europy”. Mimowolnie, minuta po minucie, stajemy się uczestnikami tych nietuzinkowych wypraw.
Papież w białej koszuli lub w swojej białej sutannie, podpierający się kijem, przeskakujący po kamieniach przez strumyk, w sztruksowych spodniach i sportowych trampkach, w kapeluszu na głowie. Zatopiony w modlitwie, z różańcem w ręku siedzący na zwykłym składanym fotelu, śpiący na kamieniu, okryty kocem, wpatrzony w górskie szczyty, pochłonięty lekturą książki czy słuchający gestykulującego i z zapałem opowiadającego o przyjaciołach ks. Stycznia. − Ojciec Święty lubił ciastko i kawę. Bywało, że się o nie dopominał − opowiada kard. Dziwisz. Jakby na potwierdzenie tych słów Angelo Gugel utrwalił na swych taśmach papieża jedzącego z plastikowego talerzyka słodkie wypieki i popijającego z metalowego kubka kawę. Ale jest i papież wystukujący rytm łyżeczką o kubek do wtóru polskiej wersji Sto lat śpiewanej z zapałem przez Włochów, którymi dyryguje… ks. Styczeń. Są i włoscy żandarmi, gotujący gar makaronu i wyjadający ciepłe, parujące jeszcze nitki.
  
Górskie audiencje
Widać, że Jan Paweł II czuł się w tych wszystkich sytuacjach bardzo swobodnie, był naturalny, lubił te górskie wyprawy i przypadkowe „audiencje”, którym nie brakowało humorystycznych sytuacji.
− Jakie to szczęście, spotkaliśmy papieża! − mówi przejęta spotkaniem kobieta, podchodząc do wędrowców. − No to macie lepszą audiencję niż w Rzymie − spokojnie odpowiada Jan Paweł II. Kiedy indziej przyjmuje miód od małego chłopca, w zamian ofiarowując mu różaniec. Odwiedza spotkanego na szlaku drwala, który spotkanie kończy wyznaniem: „A moja żona poszła do kościoła szukać papieża”… Co charakterystyczne − Jan Paweł II pierwszy pozdrawia mijanych ludzi, macha do dzieci, podaje rękę, pyta o imiona i o drogę i życzy rodzinom dobrego wypoczynku. − Kiedyś papież potknął się o kamienie. Chwyciłem go mocno pod rękę, by się nie przewrócił. Musiało go to zaboleć, ale on tylko spojrzał na mnie. A jego oczy mówiły „dziękuję” − wspomina w filmie Egildo Biocca.
Ale jest też inna, nie mniej wzruszająca scena. Kard. Dziwisz, tłumacząc obecność żandarmów na górskich wyprawach, pokazuje zakrwawioną w dniu zamachu 13 maja 1981 r. papieską sutannę. −  Z tyłu sutanny krwi dochowało się więcej, to są ślady jego męczeństwa − mówi metropolita krakowski.
Z tych filmowych kadrów i zdjęć wyłania się obraz niestrudzonego pielgrzyma po alpejskich szlakach, który z obcowania z przyrodą czerpał siłę do pracy i dostrzegał wielkość jej Stwórcy. To nieśpieszna opowieść o człowieku, który zmienił świat, ale sam nigdy się nie zmienił. − Co ten Angelo tak filmuje? − pyta zaciekawiony w pewnym momencie papież, przystając i zwracając głowę w stronę kamery. − Góry − ucina ks. Dziwisz. Chciałoby się dodać: nie tylko…

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki