Drukarki przestrzenne wykorzystywane początkowo do tworzenia prototypów, wkraczają coraz śmielej w główny nurt przemysłu. Dziś każdy w domowym zaciszu może stać się projektantem i producentem coraz bardziej skomplikowanych konstrukcji jak rower, samochód czy proteza ręki.
Technika druku 3D, rozwijająca się od przeszło trzech dekad, rewolucjonizuje coraz to nowe rynki, nie dziwi więc, że sięgnęli po nią także architekci i konstruktorzy. Postawienie 15-piętrowego hotelu w sześć dni zdaje się już nie zadowalać chińskich firm budowlanych. Nakłady w wysokości 3 mln dolarów i 12 lat badań zaowocowały technologią pozwalającą na wyprodukowanie dziesięciu domów o powierzchni 200 mkw. każdy w zaledwie 24 godziny. Wartość każdego z nich wyceniono na niecałe 5 tys. dolarów.
Drukowanie w trójwymiarze
Technologia ta jest określana mianem ekologicznej i energooszczędnej. Do produkcji wykorzystuje się materiały z przetworzonych odpadów budowlanych (np. z rozbiórek), włókien szklanych, cementu oraz specjalnych dodatków. Jak to działa? Ogromna drukarka o długości 150 m, szerokości 10 m i wysokości 6,6 m, poprzez warstwowe układanie materiału „drukuje” elementy z pozostawioną w środku przestrzenią, w której umieszczane są potrzebne zbrojenia oraz izolacja termiczna. Gotowe elementy montuje się w całość już na budowie.
Pierwszych dziesięć pokazowych domów przeznaczonych na biura stanęło w Szanghaju w marcu ubiegłego roku. W styczniu 2015 r., zaledwie dziesięć miesięcy po tym wydarzeniu, firma WinSun kolejny raz podniosła poprzeczkę. W mieście Suzhou powstała 5-piętrowa willa, pierwsza na świecie wykonana w technice druku 3D. Rezydencja o wielkości 1100 mkw. powstała łącznie z detalami wewnątrz oraz na zewnątrz budynku. Koszt jej produkcji wyniósł 161 tys. dolarów.
W tyle za Chińczykami nie pozostają Holendrzy. W Amsterdamie powstaje 3D Print Canal House. Projekt nawiązuje do tradycyjnej zabudowy miasta – smukłych kamienic nad kanałami. Powstaje z pomocą wielkogabarytowej drukarki o wymiarach 2x2x3,5 m, która warstwa po warstwie nadrukowuje kolejne elementy łączone ze sobą jak duże klocki Lego (wykonywane i testowane uprzednio w skali 1:20). Materiałem wykorzystywanym do druku jest zaprojektowany specjalnie w tym celu bioplastik, składający się w 80 proc. z oleju roślinnego wzmocnionego mikrowłóknami.
Jeszcze bardziej interesująca jest amerykańska technologia Contour Crafting. W odróżnieniu od poprzednich przypadków nie polega ona na druku poszczególnych fragmentów, ale domu w całości. Odbywa się to za pomocą dyszy zamocowanej do ramienia żurawia sterowanego komputerowo. Ramię porusza się po obrysie budynku, układając beton warstwowo, wzmacniając specjalną „falą” wnętrze każdej ściany. Dzięki temu wykazują one wytrzymałość prawie 3,5 razy większą od tych w tradycyjnej technologii. Następnie ramię wyposażone w uchwyt montuje w strukturze nadproża, belki i instalację hydrauliczną. Szacowany koszt budowy wynosi około jednej piątej standardowej inwestycji, a sama drukarka kosztuje 500-800 tys. zł, co ma umożliwić ich zastosowanie na szeroką skalę.
Drukarka rozwiązaniem problemów
Entuzjazm wobec drukowanych domów nie słabnie. Wszyscy producenci zgodnie deklarują szybszą możliwość postawienia budynku (nawet w jeden dzień), zmniejszenie emisji hałasu oraz brudu i pyłów na placu budowy. Zachętą są też niższe koszty pracy i zapotrzebowanie na materiały oraz wzrost bezpieczeństwa pracowników budowlanych. Kupców zaś nęci szerszy i szybszy dostęp do tanich domów oraz możliwość realizacji skomplikowanych i zindywidualizowanych projektów. Jedni upatrują w druku 3D lekarstwa na bolączki przeludnionych miast czy możliwości szybkiej odbudowy osiedli po zniszczeniach wojennych lub kataklizmach. Wizjonerzy widzą szansę na łatwiejszy podbój kosmosu, dzięki błyskawicznemu budowaniu baz na innych planetach. Wygląda więc na to, że budownictwo do tej pory korzystające z najbardziej tradycyjnych metod zostało pokonane przez drukarki.