Logo Przewdonik Katolicki

Tryptyk Memlinga zostaje w Gdańsku

Natalia Budzyńska
Fot.

W Rzymie otwarto wielką wystawę monograficzną poświęconą Hansowi Memlingowi. Po raz pierwszy od dwudziestu lat rozproszone dzieła późnośredniowiecznego malarza znajdą się w jednym miejscu. Z wyjątkiem znajdującego się w GdańskuSądu Ostatecznego.

W Rzymie otwarto wielką wystawę monograficzną poświęconą Hansowi Memlingowi. Po raz pierwszy od dwudziestu lat rozproszone dzieła późnośredniowiecznego malarza znajdą się w jednym miejscu. Z wyjątkiem znajdującego się w Gdańsku Sądu Ostatecznego.

Monumentalne wystawy starych mistrzów, takie jak ta na rzymskim Kwirynale, są zawsze zauważane przez cały świat sztuki. Trudno jest zgromadzić dzieła na co dzień znajdujące się w różnych miejscach na świecie. Muzea z jednej strony niechętnie je wypożyczają, co jest zrozumiałe, najczęściej ze względu na stan obrazu. Konserwatorzy wolą dzieł nie ruszać z miejsca, każdy transport jest dla delikatnej materii, która liczy sobie kilkaset lat, niebezpieczny. Z drugiej strony, od wielu lat dla muzealników wypożyczenie najważniejszych eksponatów ma wartość komercyjną. Po pierwsze, zawsze przy obrazie pojawia się notatka, z jakiego muzeum pochodzi – a to jest dla danego muzeum oczywistą reklamą. Z drugiej strony, za transakcję się płaci. Nie pieniędzmi – samo ubezpieczenie i transport dzieła sztuki są wystarczająco drogie. Płaci się tym samym, czyli wypożyczeniem arcydzieła. Tak właśnie miało być w przypadku rzymskiej wystawy. Za wypożyczenie Sądu Ostatecznego Hansa Memlinga Muzeum Narodowe w Gdańsku miało dostać na trzy miesiące trzy słynne dzieła Caravaggia: Narcyz, Ecce Homo i Dobrą wróżkę, które planowano pokazać na specjalnej wystawie poświęconej włoskiemu mistrzowi. Takie informacje dotarły do mediów w sierpniu. We wrześniu było wiadomo, że nic z tego. Konserwatorzy zabronili dziełu Memlinga opuszczać Polskę. 

 

Podróże udane i nieudane

Sąd Ostateczny miał dotrzeć do Włoch 600 lat temu. Hans Memling namalował tryptyk na zamówienie przedstawiciela bankowego Medyceuszy i był przeznaczony dla jednego z kościołów we Florencji. Podczas żeglugi do Italii został zdobyty przez pochodzącego z Gdańska korsarza Pawła Beneke. Przy podziale łupów zdecydowano, że ołtarz Memlinga będzie podarowany Kościołowi Mariackiemu w Gdańsku. W czasach napoleońskich tryptyk trafił do paryskiego Luwru jako zdobycz wojenna, potem znalazł się w Berlinie i w 1817 r. powrócił do Gdańska. To jednak nie koniec jego podróży, w czasie II wojny światowej wywieziono go w głąb Rzeszy, zaś kilka lat potem wpadł w ręce Armii Czerwonej i stał się eksponatem w leningradzkim Ermitażu. Ostatecznie dzieło Memlinga wróciło do Gdańska w 1956 r. W kościele Mariackim wisi jednak jego kopia, oryginał znalazł się w ówczesnym Muzeum Pomorskim. Potem podróżowal kilka razy, był wypożyczany na ważne wystawy na całym świecie. Ostatni raz opuścił muzeum 12 lat temu, pojechał do Stanów Zjednoczonych i Wiednia. Konserwatorzy twierdzą, że powrócił w gorszym stanie, ponieważ nie ma sposobu, który by uchronił dzieło sztuki przed drganiami i przeciążeniami podczas transportu. Postanowiono wtedy, że Sąd Ostateczny nie będzie już nigdzie wyjeżdżał. To ważne, bo trzeba zdać sobie sprawę z tego, że to jedno z dwóch światowych arcydzieł, jakie posiadamy. Dlatego z kolei tak ważną sprawą było dla Włochów mieć Sąd Ostateczny na swojej wystawie. Transakcja, ostatecznie nieudana, odbiła się dużym echem w środowisku muzealników i bardzo długo utrzymywana była w tajemnicy, choć rozmowy z rzymskim partnerem trwały od roku. Konserwatorzy mogli wypowiedzieć się dopiero we wrześniu, natomiast rzymska wystawa była planowana na październik. Ostatecznie nie wydano zgody na wyjazd tryptyku za granicę, ponieważ kolejny transport tego ogromnego dzieła byłby dla niego zbyt ryzykowny.

 

Na Kwirynale

 

Nad wystawą w Rzymie, w pałacu kwirynalskim – rezydencji prezydenta republiki, od kilku lat pracował kurator Till Holger Borchert z Brugii. Jest on wybitnym znawcą twórczości Memlinga, wielokrotnie brał udział w badaniach nad gdańskim Sądem Ostatecznym i świetnie zna jego stan, który jest dobry – z tym twierdzeniem wszyscy się zgadzają. Gdański tryptyk miał być osią, wokół której budowany był scenariusz całej wystawy. Hans Memling w II połowie XV w., po śmierci Rogiera van der Weydena, był najważniejszym malarzem flamandzkim. Wystawa w Rzymie analizuje każdy aspekt jego twórczości, pokazując monumentalne ołtarze i małe przenośne tryptyki, a także słynne portrety, które wywarły wpływ na szesnastowiecznych włoskich artystów. Kariera Memlinga to także pretekst do prześledzenia roli i rodzajów mecenatu: lubili go szczególnie włoscy kupcy oraz przedstawiciele handlowi w Brugii i chętnie zamawiali u niego obrazy. Przy organizacji tej wystawy wykonano rzeczywiście ogromną pracę, sprowadzono jego dzieła z kilkunastu muzeów rozsianych na całym świecie. Niektóre z dyptyków i tryptyków zmontowano po raz pierwszy, jak na przykład Tryptyk Pagagnottiego, którego części przywieziono z Galerii Uffizi we Florencji i National Gallery w Londynie czy Tryptyk Jana Crabbego: jego fragmenty znajdują się na co dzień w Nowym Jorku, Vicenzie i Brugii. Także wspaniała seria portetów została zebrana z wielu muzeów, między innymi z Londynu, Wenecji, Antwerpii i Nowego Jorku. Oprócz reprezentatywnego przeglądu dzieł Memlinga, rzymska wystawa proponuje przyjrzeć się obrazom współczesnych mu malarzy. Zgromadzono więc na Kwirynale około 20 obrazów flamandzkich i włoskich artystów, takich jak van der Weyden, van der Goes, Bellini, Ghirlandaio czy Boticelli. 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki