Nazywana jest „słowacką Jasną Górą”. Ale nie spodziewajcie się tutaj tłumów pielgrzymów, ani długich rzędów stoisk z dewocjonaliami. Sanktuarium w Lewoczy jest ciche i sielskie, tak jak sielskie są rozległe widoki rozciągające się stąd na urokliwy Spisz.
Z polskiej granicy do Lewoczy jest ledwie kilkadziesiąt kilometrów. Nic zatem dziwnego, że staje się ona coraz częstszym celem jednodniowych wycieczek naszych rodzimych turystów i wczasowiczów spędzających urlop po polskie stronie Tatr i Pienin. Wystarczy godzina jazdy samochodem, żeby przenieść się w zupełnie inny świat – wspiąć się na Mariańską Górę, klęknąć przed tamtejszą Matką Bożą, a potem zagłębić się w gąszcz uliczek jedynego w swoi rodzaju miasteczka, w którym czas zatrzymał się na dacie: późne średniowiecze.
Od Tatarów do komunistów
Dojeżdżając do Lewoczy, trudno nie zadawać sobie pytania: dlaczego właśnie owo maleńkie, prowincjonalne miasteczko stało się głównym duchowym centrum religijnym słowackiego katolicyzmu? Paradoksalnie, spora w tym zasługa… komunistów. Ale o tym za chwilę. Historia maryjnego sanktuarium sięga bowiem znacznie głębiej, aż do XIII w. Już wtedy pielgrzymowano na Mariańską Horę, czyli po prostu Górę Matki Bożej, wznoszącą się na wysokość 795 m. n.p.m. Miejsce to ze względu na swoje położenie – wyraźnie górujące nad całą okolicą – musiało przyciągać uwagę zarówno miejscowych, jak i podróżnych wędrujących tutejszymi traktami handlowymi. Pierwszą kaplicę zbudowano na Mariańskiej Horze już w roku w 1247, jako wotum wdzięczności za uratowanie okolicznych mieszkańców podczas napadu Tatarów w latach 1241–1242. To właśnie na górze mieli się oni ukrywać przed dzikimi azjatyckimi najeźdźcami.
Wielobarwna historia tych ziem sprawiła, że szybko zyskała ona znaczenie „ponadnarodowe”. Pielgrzymowali tu Niemcy, Polacy, Węgrzy, Czesi i „tutejsi”, czyli dzisiejsi Słowacy. Od końca XIII w. utrwalił się zwyczaj cyklicznych pielgrzymek dziękczynnych na Górę. Z każdym rokiem przybywało tutaj coraz więcej ludzi i coraz trudniej było im pomieścić się w niewielkiej kaplicy. Dlatego w 1470 roku kaplica została przebudowana na kościół gotycki i wtedy też umieszczono w nim obecną figurę Matki Bożej Miłosiernej. Od tamtej pory ludzie przychodzą tutaj przed oblicze lewockiej „Mateńki”. W kolejnych stuleciach kościół wielokrotnie przebudowywano i rozbudowywano, dodając do niego m.in. niewielkie schronisko dla pielgrzymów. Tradycja pielgrzymowania na Mariańską Horę nie ustała nawet w okresie reformacji, która na terenie dzisiejszej Słowacji przebiegała w sposób wyjątkowo burzliwy i krwawy. W wieku XVI protestanci niemal doszczętnie zniszczyli kościół, jednak kult Matki Bożej Miłosiernej nie ustał. Już wtedy było to jedno z najważniejszych miejsc religijnych na Słowacji.
Do rangi duchowego centrum kraju urosło ono jednak dopiero w okresie komunistycznym. Maryjne sanktuarium w Lewoczy stało się miejscem podtrzymującym wiarę słowackich katolików w czasach największego totalitarnego zniewolenia i symbolem sprzeciwu wobec przymusowej ateizacji. I chociaż za samo przyznanie się do katolicyzmu groziło wówczas zwolnienie z pracy czy też wyrzucenie ze szkoły, na lewocką górę pielgrzymowano masowo z obszaru całej Czechosłowacji i modlono się o zrzucenie komunistycznego jarzma. Matkę Bożą z Mariańskiej Góry zaczęto także czcić jako patronkę trwających w wierze. Doceniając rangę tego miejsca i siłę jego duchowego oddziaływania, papież Jan Paweł II 26 stycznia 1984 r. podniósł kościół Marii Panny na Mariańskiej Horze do rangi bazyliki mniejszej.
Pełne teksty artykułów „Przewodnika Katolickiego” w Internecie ukazują się po 10 dniach od daty wydania drukiem.