Logo Przewdonik Katolicki

Zły jak osa

Renata Krzyszkowska
Fot.

Lato to nie tylko słońce i wyczekiwany urlop, ale także… ryzyko ukąszeń przez owady. Pszczoły, osy, trzmiele i szerszenie oraz niebezpieczne kleszcze, uciążliwe komary i meszki. Co z tym zrobić?

Na początku tegorocznych wakacji na boisku jednej z tarnowskich szkół rój os zaatakował grupę dzieci bawiących się na półkoloniach. Dwanaścioro z nich, w wieku ok. 10 lat, zostało dotkliwie użądlonych. Na miejsce wezwano straż pożarną oraz cztery karetki pogotowia ratunkowego. Dzieci trafiły do szpitali. Gniazdo os z terenu boiska usunęli strażacy. O tej porze roku w całym kraju straż pożarna interweniuje codziennie nawet setki razy, proszona przez zaniepokojonych mieszkańców o usunięcie gniazd os, pszczół, trzmieli czy szerszeni. Niestety, owady te budują swoje gniazda blisko siedzib ludzkich i łatwo dochodzi do konfliktu interesów. 

 

Najgroźniejszy wstrząs

Według statystyk, co roku przynajmniej kilkanaście osób umiera wskutek ukąszenia owadów. Są to przede wszystkim osoby uczulone na jad błonkoskrzydłych. Po użądleniu dochodzi u nich do wstrząsu anafilaktycznego. Mówimy o nim, gdy wywołany użądleniem obrzęk obejmuje sporą powierzchnię ciała, a do tego dołączą się inne objawy takie, jak: świąd skóry i pokrzywka na całym ciele, nudności, biegunka, trudności z oddychaniem, spadek ciśnienia i utrata przytomności. – Wówczas jak najszybciej należy dotrzeć do lekarza. Najlepiej, gdyby ktoś do lekarza mógł dowieźć poszkodowanego, bo siadanie za kierownicą w anafilaksji jest bardzo ryzykowne. Wstrząs anafilaktyczny jest najgroźniejszą dla życia reakcją alergiczną. I jeśli ktoś choć raz doświadczył takiej reakcji, już zawsze powinien nosić przy sobie standardowy zestaw interwencyjny, z ampułkostrzykawką z adrenaliną, ratującą życie – mówi dr Piotr Dąbrowiecki, specjalista chorób wewnętrznych, alergolog, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP. Jeśli ukąsiła nas pszczoła, zawsze też należy próbować wyjąć żądło, gdyż jeśli się go nie usunie, będzie się jeszcze z niego wydzielała toksyczna substancja, co zwiększy komplikacje. Osy i szerszenie nie pozostawiają w ciele ofiary żądła. Do wstrząsu nie dochodzi zwykle przy pierwszym ukąszeniu. Wtedy jedynie występuje wytworzenie swoistych przeciwciał klasy IgE przeciwko jadowi błonkoskrzydłych. Przy tym pierwszym kontakcie, poza miejscowymi objawami, może nie być żadnych innych, bo ten pierwszy kontakt z alergenem dopiero powoduje rozwój nadwrażliwości i dopiero każdy następny kontakt z alergenem może już wywołać reakcję uogólnioną, ze wstrząsem włącznie.

 

Odczulaj się, kto może

Gdy już wiemy, że jesteśmy uczuleni na jad błonkoskrzydłych, dobrze jest rozpocząć odczulanie, czyli immunoterapię alergenową. Polega ona na wstrzykiwaniu głęboko podskórnie, niewielkich, ściśle określonych ilości alergenu i stopniowym zwiększaniu dawki tak, by pacjent powoli się do niego przyzwyczajał. – Immunoterapia prowadzona jest w dwóch etapach. W pierwszym podaje się stopniowo zwiększające dawki, w drugim – dawkę podtrzymującą. Atrakcyjną dla chorych metodą immunoterapii jest szybka metoda Rush lub ultraRush, gdzie w ciągu kilku godzin osiągamy dużą dawkę alergenu, kontynuując odczulanie raz na miesiąc. Całe odczulanie trwa ok. pięciu lat. Metoda jest bardzo skuteczna, do 80–90 proc. chorych nie ma objawów po ekspozycji na jad uczulającego owada. Procedura jest dla pacjenta bezpłatna, finansowana przez NFZ. W ten sposób można odczulać także dzieci – mówi dr Piotr Dąbrowiecki.

 

Podstępna borelioza

Wiosna i lato to ulubiona pora aktywności kleszczy – małych pajączków z podgromady roztoczy. W Polsce w ostatnich latach obserwuje się zwiększanie ich populacji oraz zachorowań na roznoszoną przez nie boreliozę. W ciągu 10 lat liczba zachorowań w Polsce wzrosła dziesięciokrotnie – z ok. 900 do ponad 9 tys. rocznie. W tym roku, tylko do końca czerwca, rozpoznano ją już u 5 tys. Polaków. Jest to wielonarządowa choroba, której objawem może być rumień na skórze w miejscu ugryzienia przez kleszcza, zmęczenie, ból mięśni, gorączka, bóle głowy, sztywność karku. W większości przypadków chorobę można wyleczyć. Skutkuje szybko zastosowana trzytygodniowa kuracja antybiotykami. Ale to choroba podstępna, bo przez pierwsze miesiące może nie dawać żadnych objawów. Charakterystyczny czerwony rumień w miejscu ukąszenia pojawia się tylko w połowie przypadków. Choroba nieleczona może nieodwracalnie uszkodzić organy wewnętrzne: stawy, serce czy układ nerwowy. Na szczęście zakażony jest tylko co piąty kleszcz.

 

Niebezpieczne nimfy

Inną częstą i groźną chorobą roznoszoną przez kleszcze jest kleszczowe zapalenie opon mózgowych. W odróżnieniu od boreliozy, przeciwko tej chorobie można się zaszczepić. Najwięcej kleszczy występuje w województwach: pomorskim, warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubelskim, mazowieckim i opolskim, ale spotkać je można właściwie wszędzie. Kleszcze zwykle wczepiają się w miejsca najlepiej ukrwione, ciepłe i wilgotne, tj. owłosioną skórę głowy, szyję, pachy i pachwiny. Ofiara nie czuje ukłucia, bo ślina kleszczy zawiera substancje znieczulające.

Niestety, niebezpieczne mogą być nie tylko kleszcze, ale także ich młodociane formy nazywane nimfami. Są one aktywne od kwietnia do czerwca. Trudno się przed nimi ustrzec, bo są tak małe, że niemal niewidoczne. Lubią bytować zwłaszcza w niskich pniach drzew i niewysokich zaroślach. Udając się na wycieczkę do lasu czy parku, należy zadbać o właściwy strój: długie nogawki i rękawy, nakrycie głowy, zakryte buty. Po przyjściu ze spaceru koniecznie trzeba dokładnie obejrzeć ciało, czy nie ma na nim nieproszonych gości. Co ostrożniejsi wrzucają też zaraz całą odzież do pralki. Jeśli znajdziemy na ciele kleszcza, który zdążył już wgryźć się w skórę, postarajmy się go ostrożnie wyciągnąć, np. cążkami, ale najlepiej poprosić, by zrobiła to za nas pielęgniarka z przychodni.

 

Plasterek ziemniaka lub cebuli

Latem gryzą nas także komary i meszki. Nie są tak groźne jak owady błonkoskrzydłe, ale i tak mogą zepsuć letni wypoczynek. Gdy już dopadnie nas komar, miejsce ukłucia posmarujmy preparatem łagodzącym podrażnienia skóry. Świąd i obrzęk ukłutego miejsca będzie mniejszy. Dobrze też na opuchnięte miejsce przyłożyć okład z Altacetu czy choćby plasterek surowego ziemniaka lub cebuli. Ukłucie komara rzadko jest przyczyną poważniejszych komplikacji, ale jeśli zaatakowały dziecko i skóra wygląda szczególnie nieładnie, temperatura ciała wzrasta, można zgłosić się do lekarza, który przepisze leki przeciwhistaminowe. Najlepiej jednak zawczasu zabezpieczyć się przed ugryzieniem. Na rynku dostępne są różne kremy, żele i preparaty w sprayu, a nawet kadzidełka zniechęcające owady do ataku. Dobre są też naturalne olejki, m.in. goździkowy, z trawy cytrynowej, cynamonowy, anyżkowy, lawendowy czy sosnowy, ale nie działają zbyt długo i mogą uczulać. Zwłaszcza w przypadku dzieci dobrze jest rozcieńczyć je wodą lub alkoholem i spryskać ubranie, a nie skórę.

 

Pomocna moskitiera

Jednak spośród wszystkich polujących na nas owadów najbardziej drapieżnymi wydają się meszki. Jest ich ok. 50 gatunków. Nie kłują, tylko rozrywają skórę swoimi małymi szczękami i zlizują krew. W miejscu pokąsania pojawia się często stan zapalny. Ranki długo się goją szczególnie u osób chorych na cukrzycę i z zaburzeniami krążenia, u których wszystkie rany trudniej się leczą. Lekarze radzą, by nie dotykać pogryzionych miejsc, bo łatwo możemy zainfekować ranę. Jedyne, co możemy zrobić, to zdezynfekować ją na przykład wodą utlenioną. Odstraszająco na meszki działają te same preparaty co na komary. Zawsze tez należy pamiętać o odpowiednim ubiorze i moskitierach w oknach lub chociaż nad miejscem, gdzie śpimy. 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki