Przy nałożeniu paliuszy nie ma purpury, bezpośredniego odwołania się do krwi, którą kardynałowie zobowiązują się przelać w obronie wiary, oczywiście jeśli zajdzie taka potrzeba. Ale symbolika tej uroczystości jest równie wymowna, choć nieco inna.
Paliusz jest symbolem
Pięknie wyłożył to Benedykt XVI w dniu inauguracji swego pontyfikatu. Paliusz jest symbolem jarzma, trudu duszpasterskiej posługi. Utkany z wełny baranka, przywodzi na myśl owczarnię, której arcybiskup jest pasterzem, a zwłaszcza tę zagubioną owcę, którą jak dobry pasterz ma nieść na swych ramionach. I nie są to tylko czcze słowa, piękne, ale nic nieznaczące obrazy z przeszłości. Traktowana na poważnie posługa pasterska jest ciężkim brzemieniem, obarczaniem się problemami i potrzebami owczarni, często ponad siły. Widzimy to dobrze w stylu posługi papieża Franciszka, który pomimo podeszłego już wieku narzuca sobie mordercze tempo pracy, do tego stopnia, że w ostatnich dniach zaczyna nie nadążać, zmęczone ciało odmawia mu posłuszeństwa i musi rezygnować z wcześniej zaplanowanych zajęć. Tak było w Boże Ciało, kiedy okazało się, że papież nie jest w stanie przejść półtorakilometrowej procesji z Lateranu do bazyliki Matki Bożej Większej. W ubiegły piątek natomiast Franciszek dosłownie w ostatniej chwili odwołał wizytę w słynnej klinice Gemelli. Tym razem zawód był większy, bo wszystko było przygotowane od tygodni, przyjechali goście z całych Włoch (szpital należy do mediolańskiego uniwersytetu katolickiego). Ale co robić, kiedy jarzmo jest ponad siły, trzeba w pokorze powiedzieć „dość”. W tym roku przekazanie paliuszy metropolitom miało szczególne znaczenie dla nas Polaków. Otrzymał go bowiem również prymas Polski. Choć w imię nowego rozumienia kolegialności rola prymasa została pomniejszona, w Ludzie Bożym wciąż istnieje tęsknota za posługą silnego prymasa, ojca Kościoła w Polsce. Są to pragnienia w pełni uzasadnione. Zwykły wierny patrzy na prymasa z innej perspektywy niż Episkopat, ważniejsza od kolegialności jest dla niego posługa ojcostwa. Jak na jednego człowieka jest to oczywiście ciężar ponad siły, faktyczne jarzmo, mam jednak nadzieję, że abp Polak przyjmując paliusz, symbol jarzma właśnie, podejmie się również i tego ojcowskiego przewodzenia Kościołowi w Polsce. Tym bardziej że jak pokazuje dialog teologiczny z Cerkwią prawosławną, prymat jest sprawowany na różnych szczeblach Kościoła i nie ogranicza się do samej posługi papieża.
Przypomnienie męczeństwa
Sam abp Wojciech Polak przeżywał przyjęcie paliusza jako zacieśnienie jedności z papieżem, a zarazem jako znak troski papieża o Kościół powierzony pieczy prymasa. Tak opowiadał o tym w czasie swej wizyty w Radiu Watykańskim. Do szczególnych więzi z papieżem i Kościołem rzymskim zobowiązał się też na samym wstępie obrzędu w uroczystej przysiędze. Franciszek natomiast, zwracając się w homilii do arcybiskupów metropolitów, którym nałożył paliusz, skupił się na wolności Piotra pośród prześladowań. Warto przypomnieć, że choć paliusz w przeciwieństwie do stroju kardynalskiego nie odwołuje się bezpośrednio do przelanej krwi, jest symbolem heroizmu duszpasterskiego, białego męczeństwa, to jednak i on ma silne odniesienie do prześladowań. Wręcza się go w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła, a więc w dniu, kiedy wspominamy męczeńską śmierć założycieli rzymskiego Kościoła. Paliusze tkane są z wełny baranków poświęconych przez papieża we wspomnienie męczeństwa św. Agnieszki rzymskiej. Potem, zanim trafią na ramiona metropolitów, są przechowywane w urnie znajdującej się tuż obok grobu św. Piotra i z samym grobem często mylonej. Natomiast nazajutrz po uroczystości Świętych Apostołów Piotra i Pawła Kościół w Rzymie wspomina swych pierwszych męczenników. W Watykanie, w miejscach, gdzie stał niegdyś cyrk Kaliguli i Nerona i gdzie w roku 64 chrześcijanie wraz z Piotrem przyjmowali męczeńską śmierć, przechodzi procesja eucharystyczna, od cmentarza niemieckiego (Campo Santo Teutonico) aż do placu rzymskich protomęczenników. Martyrologiczny kontekst obrzędu nałożenia paliuszy jest więc bardzo wyraźny. Do niego nawiązał też papież w swojej homilii, przypominając prześladowania Kościoła w Jerozolimie i uwięzienie Piotra, oswobodzonego potem przez Anioła. Piotr doświadcza, że Pan Bóg go wyzwala z okowów i z wszelkiej trwogi. Franciszek odniósł to do lęków, których doświadcza biskup w duszpasterstwie i do środków, którymi przed tymi lękami się zabezpiecza. W tym kontekście przestrzegł przed szukaniem oparcia w polityce czy pochlebstwach. Piotr doświadczył, że prawdziwym schronieniem jest ufność w Bogu. Jego postawa jest wyzwaniem i chwilą weryfikacji dla nas biskupów – mówił papież. Franciszek przypomniał też wydarzenie, dzięki któremu w Piotrze odrodziła się ufność do Jezusa. Była to jego rozmowa ze Zmartwychwstałym nad brzegiem Jeziora Galilejskiego. Piotr trzykrotnie wyznaje miłość Jezusowi, który powierza mu z kolei swoją owczarnię. „Jezus także do nas kieruje dziś pytanie: 'Czy Mnie kochasz?' Czyni tak, ponieważ zna nasze lęki i nasze trudy. Piotr wskazuje nam drogę: ufać Temu, który wszystko o nas wie” – mówił papież do metropolitów na progu ich nowej posługi.
Nie tracić czasu
Apelował do nich również, aby nie tracili czasu na sprawy drugorzędne, lecz skupili się na tym, co im polecił Pan: Pójdź za Mną! Głoś Ewangelię! Obrzęd wręczenia paliuszy miał też wyraźny kontekst ekumeniczny. Już tradycyjnie uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła jest okazją do spotkania dwóch zbliżających się do siebie Kościołów: katolickiego i prawosławnego. Z tej okazji co roku przybywa do Rzymu delegacja Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola, duchowego zwierzchnika prawosławia. Wyjątkowym elementem była w tym roku również obecność chóru Patriarchatu Moskiewskiego, który wraz z chórem Kaplicy Sykstyńskiej był odpowiedzialny za muzyczną oprawę liturgii. Jest to nowy zwyczaj ekumeniczny, zainicjowany przed dwoma laty obecnością chóru anglikańskiego z londyńskiego opactwa Westminster. Przed rokiem natomiast na watykańskiej uroczystości Piotra i Pawła śpiewał ewangelicki chór z Lipska. Warto zauważyć, że na czele ekumenicznej delegacji z Konstantynopola stał metropolita Ioanis Zizoulas. Jest to jeden z najbliższych współpracowników patriarchy Bartłomieja i – co bardzo ważne – współprzewodniczący ze strony prawosławnej międzynarodowej komisji ds. dialogu teologicznego między dwoma Kościołami. To właśnie w tej komisji decydują się dziś losy ponownego zjednoczenia obu Kościołów. W dialogu teologicznym dotarliśmy bowiem do najbardziej problematycznej kwestii, a mianowicie prymatu, z oczywistym odniesieniem do posługi następcy Piotra. Najbliższe posiedzenie komisji odbędzie się już we wrześniu i wtedy się okaże, do jakich uzgodnień doszli teolodzy. Z prawosławną delegacją Franciszek spotkał się już dzień wcześniej. Wspomniał przy tej okazji o swych bardzo intensywnych kontaktach z patriarchą Bartłomiejem. Ich wspólna modlitwa w Jerozolimie z okazji 50-lecia dialogu była głównym motywem papieskiej podróży do Ziemi Świętej. Dwa tygodnie później Bartłomiej przyjechał do Watykanu, by uczestniczyć w modlitwie o pokój prezydentów Izraela i Palestyny. Teraz oczy wszystkich są skupione na komisji teologicznej. Franciszek zachęcał, by w tym dialogu dać się prowadzić Duchowi Świętemu i patrzeć na siebie nawzajem oczami wiary i w ten sposób zobaczyć, kim jesteśmy w oczach Boga, w Jego odwiecznych planach, a nie tym, kim się staliśmy na skutek historycznych konsekwencji naszych grzechów. Jeśli komisja teologiczna przyjmie tę metodologię pracy, refleksja o prymacie i kolegialności, a konkretnie o posłudze Piotra, nie stanie się jałową dyskusją akademicką czy wymianą zdań między niemożliwymi do pogodzenia punktami widzenia – zapewniał Franciszek.