Logo Przewdonik Katolicki

Rzeka bliżej miasta

Natalia Budzyńska
Fot.

Kolejne polskie miasta przywracają swoim mieszkańcom rzekę. Nadbrzeża mają według nowych planów tętnić życiem przez cały rok. Wielkie tradycje ma pod tym względem Poznań bulwary, kawiarnie, port mają powrócić nad Wartę.

Kolejne polskie miasta przywracają swoim mieszkańcom rzekę. Nadbrzeża mają według nowych planów tętnić życiem przez cały rok. Wielkie tradycje ma pod tym względem Poznań – bulwary, kawiarnie, port mają powrócić nad Wartę.

 

Na całym świecie zauważalny jest trend zagospodarowywania terenów nabrzeżnych. Również w Polsce publikowane od czasu do czasu stare fotografie przypominają o tym, że kiedyś rzeka w mieście stanowiła atrakcję. Później była już tylko przeszkodą. Zaniedbane i zlikwidowane porty rzeczne, zachwaszczone łąki, dzikie wysypiska śmieci sprawiły, że nabrzeża stały się ulubionym miejscem dla szemranego elementu miejskiego. Wiadomo było, że zapuszczać się w te rejony jest rzeczą bardzo niebezpieczną. Miasto porzucało rzeki. Żegluga rzeczna właściwie przestała istnieć, ostatni statek wycieczkowy na Warcie w Poznaniu zniknął kilka lat temu. Nadbrzeża to miejsca zakazane. Tymczasem wiele miast zaczęło za rzeką tęsknić i widzieć w niej atrakcyjne miejsce. Najpierw rozpoczęli działalność deweloperzy, budując domy i osiedla z widokiem na rzekę. Ostatnio mieszkańcy i władze miast. Szczecin, Gorzów Wielkopolski, Konin mają już swoje bulwary. Warszawa w styczniu znalazła wykonawcę i w ciągu dwóch lat ma zyskać dwa kilometry bulwarów z kawiarniami, miejscami przeznaczonymi na koncerty i wystawy. Przed Euro 2012 zorganizowano w Warszawie akcję „Wstyd nad Wisłą” . W apelu skierowanym do władz miasta napisano: „Warszawa przywita tysiące kibiców z całej Europy. Dokąd skierują swoje kroki przed lub po meczu? Prawdopodobnie nad Wisłę. Co się ukaże ich oczom? Rozbite szkło, stosy butelek i kartonów, powywracane kosze na śmieci, poprzeciągane stalowe liny, zrujnowane betonowe płyty, utopione w wodzie stare meble, parasolki, a nierzadko martwe zwierzęta. Miejsce, które w każdym europejskim mieście jest naturalnym deptakiem, u nas jest wysypiskiem śmieci”.W Poznaniu jest podobnie, choć istnieją plany, projekty i akcje. Od kilku lat organizowane są jednorazowe imprezy nad rzeką, które zachęcają do polubienia tych rejonów. W końcu nieprzypadkowo miasta powstawały nad rzekami.

 
Efekt Bilbao
Rzeki od zawsze były najważniejszym czynnikiem miastotwórczym. Nie trzeba mieć wielkiej wiedzy historycznej, żeby się zorientować, że największe cywilizacje świata związane były z rzeką, od której życie społeczeństw było całkowicie uzależnione. Dzięki rzekom i handlowi rzecznemu miasta rozrastały się i bogaciły. Transport rzeczny rozwijał się prężnie aż do czasów rewolucji przemysłowej, kiedy to wygrał transport drogowy, kolejowy i w końcu lotniczy. Przez postępującą industrializację rzeki bywały zabrudzone i zatrute, nic więc dziwnego, że uciekano daleko od nich. Miasta zaczęły zmieniać ich bieg, betonując koryta zamienione wręcz w ścieki i oddalając je od centrum. W ten sposób sami mieszkańcy zapomnieli o rzekach. W wielu miastach na świecie tereny nabrzeżne były zaniedbane, zabudowane obiektami przemysłowymi. Ostatnio jednak można zaobserwować tendencję do powrotu nad rzekę, a ludzie odpowiedzialni za planowanie urbanistyczne widzą, jak ważna jest relacja miasto-rzeka. Rewitalizacja brzegów rzeki Nervion w Bilbao jest dla wielu miast wzorowym rozwiązaniem. Ożywienie, jakie nastąpiło po wybudowaniu bulwarów, kawiarni i restauracji, centrów kultury, a przede wszystkim Muzeum Guggenheima, zaczęto nazywać „efektem Bilbao”.
Były czasy, kiedy rzeka była wizytówką miasta. Wystarczy przypomnieć sobie malarstwo pejzażowe sprzed wieków: Praga, Wenecja, Londyn, Warszawa. Trendy urbanistyczne XXI w. znów wpisują architekturę w pejzaż rzeczny, który staje się główną atrakcją turystyczną miasta. Przykładem może być Miasto Sztuki i Nauki w Walencji. To futurystyczne budynki zlokalizowane w osuszonym korycie rzeki Turii, w których mieści się oceanarium, muzeum nauki oraz opera. A dookoła przepiękne ogrody.
W Polsce niewiele mamy tak spektakularnych przykładów rewitalizacji. Choć w planach urbanistycznych projekty przywrócenia rzeki miastu są uwzględniane, to jednak najwięcej na razie robią sami mieszkańcy. To dzięki ich spontanicznym akcjom ludzie przychodzą nad rzekę, żeby spędzić tam czas. „Śniadanie nad Wartą” w Poznaniu zorganizowane po raz pierwszy latem zeszłego roku przez dwie młode polonistki jest tego przykładem. Cele są kulinarne i towarzyskie, a przy okazji zaadoptowano do projektu rzekę. Każdego lata działa nad Wartą mobilne centrum kultury KontenerART z niewielką plażą i niemal codziennymi wydarzeniami kulturalnymi, w które angażowani są mieszkańcy pobliskich ulic. To sygnały, że oprócz projektów najważniejsze jest działanie.
 
Ruch na rzece
Port rzeczny na Warcie w Poznaniu powstał na przełomie XIX i XX w. Pięć portowych dźwigów, dwa żurawie bramowe, statki z Berlina, Szczecina, Hamburga. Trudno dziś sobie wyobrazić takich ruch na rzece, która nie ma już nawet statku wycieczkowego. Port zwany „Przeładownią” działał jeszcze przed wojną i to dosyć prężnie. W czasie walk o Poznań w 1945 r. niemal całkowicie zniszczony już nigdy nie został odbudowany, a żegluga na Warcie zupełnie wymarła. Najnowsze plany zagospodarowania terenów nabrzeżnych przewidują powstanie na Starołęce, jednej z dzielnic Poznania, osiedla mieszkaniowego z mariną dla jachtów. W okresie przedwojennym przemysłowa dziś Starołęka oraz sąsiednia Dębina, obie dzielnice leżące nad rzeką, tętniły życiem. Kąpiele, plażowanie, wyścigi kajaków i łodzi motorowych, restauracje i ogródki rozrywkowe oraz regularne rejsy wycieczkowe na kilku statkach – to dopiero był ruch na rzece i nad rzeką. Powojenna industrializacja Starołęki kompletnie zmieniła krajobraz i całkowicie zdegradowała tę część miasta. Obecnie wiele z fabryk i zakładów świeci pustkami i niszczeje, więc nadeszła szansa odzyskania Starołęki i Warty. Projekt „Portowo” zakłada, że właśnie na Starołęce powstanie port, do którego będą mogły zawijać jachty, a nawet statki. Być może znowu pojawi się ruch na pustej dziś Warcie. Kilka polskich miast w okresie letnim proponuje tramwaje wodne; kursują już w Warszawie, Gdańsku i Bydgoszczy. W Europie stawia się na publiczny transport rzeczny na większą skalę: do końca 2013 r. w Paryżu na Sekwanie ma powstać sieć komunikacji rzecznej. Trzy regularne linie mają rozładować korki w mieście i być alternatywą dla metra. 
 
Kawiarnia z widokiem
Pozostałości po bujnym życiu towarzyskim prowadzonym nad Wartą można z łatwością odnaleźć na poznańskim Szelągu. Wśród krzaków i drzew samosiejek widać resztki murów i schodów. W końcu XIX i na początku XX w. ta nadwarciańska okolica była ulubionym miejscem spacerów i majówek poznaniaków. Od czasu budowy Fortu Winiary istniał tam już park-ogród, później powstała restauracja „Szeląg”. W 1895 r. na torze szelągowskim zorganizowano pierwsze w mieście zawody kolarskie, a po odzyskaniu niepodległości Bractwo Kurkowe Strzeleckie tam przeniosło swoją siedzibę. Wykupiło restaurację, urządziło strzelnicę, więc od tego czasu ogród zaczęto nazywać Strzeleckim. To była wizytówka Poznania: eleganckie kawiarnie z pięknie utrzymanymi klombami, karuzela, przystań dla łódek, ławeczki, z których można było podziwiać panoramę miasta. Wszystko to zostało zniszczone podczas zdobywania Fortu Winiary w 1945 r. Do historii należą spływy tratwami i puszczanie świętojańskich wianków: „Uroczystość otwierała parada pięknie ustrojonych łódek. Na specjalnych transparentach widniały nazwy rzek polskich. Następnie odbywały się śpiewy i koncert kapeli. Ciemności rozjaśniały sztuczne ognie i płonące ogniska” – tak opisują świętojańską noc nad Wartą w książce W dziwiętnastowiecznym Poznaniu państwo Trzeciakowscy. O powrocie do dawnych czasów Szelągu marzy Rada Osiedla Stare Winogrady. Radnym udało się przekonać miejskie władze i od dwóch lat bardzo powoli następują zmiany. Do reprezentacyjnego bulwaru spacerowego wciąż jeszcze daleko, nie mówiąc o kawiarniach i przystaniach dla kajaków.
Miejmy nadzieję, że władze miasta wreszcie dostrzegą najatrakcyjniejsze tereny miasta i przeznaczą je nie tylko na budowę kolejnych osiedli. To nad rzeką i w starym jej korycie może toczyć się życie kulturalne i artystyczne miasta, rzeka ma w sobie ogromny potencjał.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki