Ta płyta to ślad obecności tej wielkiej pamięci o powstaniu styczniowym, które choć wybuchło bez szans na sukces, było przecież kolejnym z licznych dowodów na miłość Polaków do wolności.
Na okładce ich późni potomkowie, Jacek Kowalski, Henryk Kasperczak i Anna Śliwa. Gitara, skrzypce i śpiew. We trójkę nagrali śpiewy powstańcze z 1863 r. i zatytułowali je Idźmy! Na okładce pieczęć z herbami trzech narodów, połączonych wówczas we wspólnej walce: Orzeł Polaków, Pogoń Litwinów i Michał Archanioł Ukraińców, wtedy częściej zwanych Rusinami. Dwadzieścia piosenek zapisanych na tej płycie to historia powstania styczniowego w pigułce, choć nieuszeregowana chronologicznie.
Pamięć zapisana w nutach
Pierwsza piosenka – A gdy na wojenkę z tekstem Edwarda Słońskiego pochodzi z czasów I wojny światowej. Wers „nikt im iść nie kazał, poszli, bo tak chcieli” musi w słuchaczu wywoływać skojarzenie z powstańcami, którzy sami podejmowali decyzję o ruszeniu do powstania. Nawet jeśli uznać, że mieszkańcy zaboru rosyjskiego, dotknięci branką do carskiego wojska, byli w sytuacji pewnej konieczności, to nie można tego powiedzieć o ich rodakach z zaborów pruskiego i austriackiego, oddzielonych granicznym kordonem. Im nie groziła 25-letnia służba w obcej armii, ale solidarność z walczącymi i ich wyprowadziła z domów w pole. Paradoksalnie, ten wers, pisany przez legionistę Piłsudskiego, powraca nierzadko w wypowiedziach, scenariuszach rocznicowych uroczystości, pojawia się na tablicach upamiętniających powstanie wielkopolskie. To także ślad obecności tej wielkiej pamięci o powstaniu styczniowym, które choć wybuchło bez szans na sukces, było przecież kolejnym z licznych dowodów na miłość Polaków do wolności. Ta smutna piosenka przypomina szczęśliwy moment odrodzenia państwa polskiego, zaledwie rok po powstaniu jej tekstu. Nieprzypadkowy wydaje się ten wybór na początek płyty – wszak tradycja powstania styczniowego obecna była w II Rzeczypospolitej, weterani powstania czczeni i honorowani, a i sama pamięć o powstaniu, po pierwszym okresie szoku i tragedii, będących efektem klęski, mobilizowała kolejne pokolenia do myślenia o niepodległości bardziej rozsądnego. Tak rozpoczyna się ta płyta, kończy natomiast pieśnią spopularyzowaną podczas trwania żałoby narodowej, a zatem jeszcze przed wybuchem powstania.
Piosenka przetrwa
Powstanie styczniowe poprzedziło bowiem narastanie napięcia w Królestwie Polskim, wywołane krwawo spacyfikowanymi manifestacjami i tłumioną przez rosyjskiego zaborcę żałobą narodową. Władze carskie walczyły wówczas z kobietami, odzianymi w czerń – zakazano noszenia tego koloru, a nieposłuszne karano grzywnami. W kościołach i na ulicach brzmiał wówczas Chorał, napisany przez Kornela Ujejskiego. „Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej…” rozpoczyna się ta pieśń, zawierająca przejmujące błaganie do Boga o zmiłowanie i przywrócenie wolności poprzez odnowienie wiary. Na płycie śpiewany jednym głosem, tylko z towarzyszeniem gitary i skrzypiec, jest poruszającym echem z przeszłości. A pomiędzy tymi dwoma utworami – pieśni i piosenki, powstające w obozach powstańczych i w domach przed wyruszeniem do boju, żołnierskie i liryczne, opowiadające o walce i jej konsekwencjach. Znajdziemy tu i Pieśń strzelców z popularnym (i rzadko w świadomości wiązanym z powstaniem styczniowym) początkiem „Hej, strzelcy wraz, nad nami orzeł biały”, jest liryczne zwierzenie Mieczysława Romanowskiego Co tam marzyć o kochaniu czy zachęta do działania Idźmy, bijmy Moskali. Teksty, dołączone w specjalnej książeczce, uświadamiają, że powstanie styczniowe było nie tylko sprawą mieszkańców zaboru rosyjskiego, ale wspólną rzeczą wszystkich Polaków. To „od Krakowa, ode Lwowa, biegła młodzież do Ojcowa”, specjalne piosenki pisali powstańcy Langiewicza, absolwenta gimnazjum trzemeszeńskiego po pruskiej stronie, i jednego z dyktatorów powstańczych. Ale książeczka ma jeszcze jedną funkcję – ma służyć jako mały śpiewnik. Zawiera bowiem nie tylko teksty, ale także gitarowe chwyty, które umożliwiają zagranie akompaniamentu do zamieszczonych „śpiewów”.
To także wyraz idei Jacka Kowalskiego, który zachęcając do wspólnego śpiewania, przypomina swoje spotkanie z „Gronem Przyjacielskim” i jego założycielem, nieżyjącym już, Januszem Kotarbą z Krakowa. W latach 80. ubiegłego wieku koncertowali z pieśniami z powstania styczniowego, a także wydali je na kasetach magnetofonowych (taka to wtedy była technika!) i w śpiewniku – jedno i drugie oczywiście nielegalnie. Skierowana przeciw rosyjskiemu zaborcy walka nie mogła podobać się ludowemu państwu, które przyjaźń ze Związkiem Sowieckim wpisało do konstytucji. Wydana na 150. rocznicę wybuchu powstania styczniowego płyta Idźmy! inspiruje także do przypomnienia sobie obrazów, które zapisały w artystyczny sposób ową walkę o wolność. Każdej z piosenek towarzyszą fragmenty grottgerowskich cyklów „Polonia”, „Lituania” i „Wieczory zimowe”. W czasach zalewu tzw. multimedialnych wydawnictw to naprawdę przemawia do różnych zmysłów.