Logo Przewdonik Katolicki

Modlitwa o modlitwę

Anna Gruszecka
Fot.

Właśnie teraz, kiedy ludzie nie mają czasu, są przemęczeni i przepracowani, mogą chwycić się choćby tylko podświadomie Różańca pisał ksiądz poeta Jan Twardowski. To jak opowieść o naszej codzienności. Można się o tym przekonać, sięgając do pięknej książeczkiKilka myśli o różańcu, w której zebrane zostały wypowiedzi ks. Twardowskiego o tej modlitwie.

„Właśnie teraz, kiedy ludzie nie mają czasu, są przemęczeni i przepracowani, mogą chwycić się – choćby tylko podświadomie – Różańca” – pisał ksiądz poeta Jan Twardowski. To jak opowieść o naszej codzienności. Można się o tym przekonać, sięgając do pięknej książeczki Kilka myśli o różańcu, w której zebrane zostały wypowiedzi ks. Twardowskiego o tej modlitwie.

 

Klepanie zdrowasiek i stare kobiety. Takie ma skojarzenia kultura popularna z Różańcem. No, od kilku lat jeszcze jedno – korale albo bransoletka. Kulturę popularną można próbować wytłumaczyć, w końcu nie jest ochrzczona, gorzej, gdy Różaniec nie miałby  dobrej prasy także wśród katolików. „Różaniec przeżył się, jest niemodny” – pisał już w 1970 roku ks. Jan Twardowski, ale jednocześnie dodawał zacytowane na początku artykułu słowa: „właśnie teraz, kiedy ludzie nie mają czasu, są przemęczeni, przepracowani, mogą chwycić się – choćby tylko podświadomie – Różańca”. Taka jest cała, niewielka książeczka, zatytułowana Kilka myśli o różańcu, w której zebrane zostały różne wypowiedzi ks. Twardowskiego o tej modlitwie. Pisał i mówił na ten temat w różnych momentach swego życia, na przestrzeni czterdziestu lat, a jego refleksje brzmią zaskakująco aktualnie. Tak, jakby zmieniały się tylko gadżety, którymi się posługujemy, a problemy z brakiem czasu, trudnościami w skupieniu, nasze cierpienia i radości, zostawały takie same. Przed niezmiennym więc w swoim pragnieniu szczęścia człowiekiem kapłan odsłania niebanalne perspektywy patrzenia na powtarzanie wciąż tych samych słów podczas modlitwy.  To nawet nie muszą być zdrowaśki, wystarczy wzywanie Imienia Jezus albo powtarzanie prośby o zmiłowanie, albo wzywanie Ojca. To nie muszą być korale różańca, zdarza się, że są to krople deszczu spływającego  po szybie. Ks. Twardowski i takie rzeczy widział w swoim kapłańskim życiu. Musiał widzieć o wiele więcej, bo wiele dyskretnej perswazji wkłada w swoją, zapisywaną w odcinkach, refleksję o Różańcu.

Próbuje dotrzeć do czytelnika, odwołując się do jego doświadczeń codziennych i w nich właśnie, w zmęczeniu, zagonieniu, niepokojach i troskach, umieścić korale różańca. Bo „to spokój świętych słów, wypowiedzianych raz jeden i na zawsze”, to „modlitwa o modlitwę”. Bo „nie ma nieszczęść, są tylko doświadczenia”. Właśnie ten inny punkt widzenia ks. Twardowskiego, to jego nowe rozumienie słów, tak przekonujące czytelników do jego poezji, w refleksjach o Różańcu jest szczególnie odświeżające. Bo to rzeczywiście niełatwa modlitwa, jak w soczewce skupiająca pewien aktualny problem katolicyzmu z praktyką modlitewną. Dziś, gdy ludzie szukają wytchnienia, skupienia i medytacji, dostają do ręki metody odległe od chrześcijaństwa, i bardzo często nie wiedzą, co mogą znaleźć we własnej tradycji. Nie ma kursów modlenia się na różańcu, brakuje nauki praktyki medytacji chrześcijańskiej, to, z czym dzieci wchodzą w wiek dojrzewania (i na ogół z czym zostają), to pacierz i ewentualnie modlitwa spontaniczna. Nie dostają w posagu telefonu do Pana Boga i swojego serca. Ks. Jan Twardowski nie daje wyszukanych recept na połączenie z Bogiem, ale sięga do praktyki, która jego zdaniem sprawdza się w każdej sytuacji życiowej, w każdym „teraz”. Rozbudowuje tajemnice różańca – jeszcze przed poszerzeniem ich o tajemnice światła – i rozważa tajemnice przedróżańcowe, których szuka w Starym Testamencie. Weryfikuje zbyt proste rozumienie słów – czy tajemnice radosne naprawdę są radosne? Choćby ofiarowanie i spotkanie z proroctwem Symeona? Podpowiada, jak w tajemnicach życia Maryi i Jezusa odnaleźć swoje życie, bo w Zwiastowaniu jest miejsce na powołanie każdego człowieka, a w Ogrodzie Oliwnym i w śmierci Jezusa są dwie ludzkie samotności; jedna, gdy jest Bóg, a nie ma bliskich, i druga, gdy są bliscy, ale nie ma poczucia więzi z Bogiem. Dzieli się swoimi własnymi medytacjami tajemnic chwalebnych, w których odnajduje ciszę, gdy nie znajduje się już słów, aby wyrazić rzeczy największe.

Ile odmówionych Różańców kryje się za książką ks. Jana Twardowskiego? Pewnie on sam nie wiedział. Wiedział jednak, ile można zrozumieć, ile nowych perspektyw zobaczyć, gdy się te paciorki – albo, jak on woli pisać, korale – przesuwa w dłoniach. Dla ks. Twardowskiego modlitwa różańcowa może być medytacją, gdy rozważa się kolejne tajemnice, ale może też być pogotowiem ratunkowym, kołem ratunkowym, kapliczką w chaosie świata. Doprowadza do najważniejszej modlitwy, do Eucharystii, i uczy dziękowania Bogu w każdych okolicznościach. „Może to dziwne, ale jeśli nauczymy się w cierpieniu dziękować Bogu, będzie w nas wstępowała ogromna siła”. To prostota słów powoduje, że ks. Twardowski jest wiarygodny w swojej pochwale Różańca. Zawiera w niej nie tylko swoje doświadczenie, ale także setki, tysiące odmówionych zdrowasiek i rozważonych tajemnic przez tych, dla których ta modlitwa była umocnieniem i podtrzymaniem wiary.  

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki