Logo Przewdonik Katolicki

Najlepszy początek

Justyna Sowa
Fot.

O otwartości na życie, deszczu błogosławieństw i o tym, że warto być wśród ludzi, którzy żyją z Jezusem. Na serio.

O otwartości na życie, deszczu błogosławieństw i o tym, że warto być wśród ludzi, którzy żyją z Jezusem. Na serio.

 

Siedzimy sobie w niedawno wyremontowanej kuchni, popijamy herbatę, mała Roma śpi za ścianą. Joanna i Jakub Folfasińscy ze Skawiny, małżonkowie z półtorej rocznym stażem, rozpoczynają swoją opowieść. Pierwsze, o czym wspominają, to fakt, że od roku należą do kręgów Domowego Kościoła Oazy Rodzin. – Wzrastaliśmy w tej decyzji. Już w narzeczeństwie postanowiliśmy, że od razu po ślubie włączymy się w Oazę Rodzin. I to była jedna z najlepszych decyzji – mówią. – Ja od dawna wiedziałam, że chcę żyć zgodnie z Ewangelią, i miałam świadomość, że do tego potrzeba wspólnoty. Widziałam przykład rodziców, którzy należą do kręgów, widziałam i wciąż widzę, jak się kochają i są szczęśliwi, bo żyją zgodnie z Panem Bogiem. I mimo młodzieńczego buntu postanowiłam, że chcę tak jak oni, bo to procentuje. Jestem przekonana, że rodzice żyją mocą sakramentu. Ich piękno mnie zafascynowało – opowiada Asia. – Moi natomiast nigdy nie należeli do żadnej wspólnoty, dlatego ja jako dziecko tego nie widziałem, ale będąc jeszcze w liceum i na studiach, sam zaczepiałem się w różnych grupach młodzieżowych. Podobało mi się to i czułem, że jest to dobra droga. A kiedy poznałem Asię i jej rodzinę, tylko się w tym utwierdziłem – dodaje Kuba. Pewnie dlatego decyzję o przystąpieniu do Oazy Rodzin podjęli jednogłośnie.

 

To nie są przypadki

Oboje podkreślają, że od początku byli także otwarci na życie. – Chcieliśmy mieć dzieci od razu. Mimo że nasze warunki finansowe dla wielu nie byłyby wystarczające. Ale my inaczej ustawiliśmy swoje priorytety. I doświadczamy tego, że kiedy współpracuje się z Panem Bogiem i żyje zgodnie z Jego wolą, oddając każdy dzień, On błogosławi. Jesteśmy tego żywym dowodem – śmieją się. Mówią też, że we wspólnocie poznali inną twarz Pana Boga. – On jest Bogiem dzieci. Tutaj to odkryłam – mówi Joanna. – Bo kiedy człowiek otwiera się na życie, otrzymuje niesamowite błogosławieństwo. Wiemy, że zawsze możemy na Niego liczyć, bo On nam wciąż pomaga. – Niektórzy ludzie nazywają takie sytuacje przypadkami. Ale my wiemy, że to Bóg. To jest niemożliwe, żeby przytrafiało ci się po kilka przypadków dziennie – śmieje się Kuba. – Już na początku stwierdziliśmy, że wcale nie musimy mieć tego, co inne rodziny, ale że chcemy mieć dzieci – tłumaczy. Podejmując te decyzje, nie byli pewni pracy, ale wszystko tak się poukładało, że ona wciąż jest. A kiedy kończy się jedna, pojawia następna. – Jesteśmy pewni, że Pan Bóg nie da nam zginąć. Mówią też o ogromnej pomocy, jaką otrzymali i otrzymują od ludzi ze wspólnoty. – Właściwie kiedy urodziła się Roma, nie kupiliśmy prawie żadnego ubranka. A mamy ich mnóstwo. Tak samo wózek, łóżeczko. Wszystko mamy. Pan Bóg opiekuje się także Romą. Dostajemy mnóstwo łaski i nie boimy się o tym mówić, a to jeszcze bardziej procentuje. Pamiętam, jak kiedyś opowiedziałem koledze o tym, jak Bóg działa w naszym życiu. Po jakimś czasie otrzymaliśmy niespodziewane pieniądze. Okazało się, że opowiedział o nas swojej ciotce z Austrii, która prosiła o przekazanie nam tych pieniędzy, mówiąc, że ona i tak je ma, a takich ludzi jak my trzeba wspierać – opowiada Kuba. – Gdybyśmy rzeczywiście chcieli te wszystkie wydarzenia zaklasyfikować do „przypadków”, to trzeba by powiedzieć, że nasze życie jest jednym wielkim przypadkiem. A to niemożliwe – śmieją się.

 

Razem się modlą

Małżonkowie wskazują także na ogromną moc wspólnej modlitwy, której również nauczyła ich Oaza Rodzin. Odkąd wzięli ślub, modlą się bowiem wspólnie. – Dzięki temu poznaję Kubę z zupełnie innej strony. Na modlitwie otwieramy się, bo płynie ona z naszych serc. To niesamowicie jednoczy! Mój mąż na przykład prosi w takich intencjach i oddaje Bogu takie sprawy, o których ja bym nawet nie pomyślała – mówi Joanna. – A Asia zawsze pamięta, komu obiecaliśmy modlitwę. Wspólnie też dziękujemy za to, co mamy. Razem czytamy Pismo Święte, razem je rozważamy. To są ważne chwile, ja wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy, że w małżeństwie tak istotne są sprawy ducha – dodaje Kuba.

 

Krzyżyk na czole przeważył

Zanim postanowili iść razem przez życie, znali się wcześniej, ale nie myśleli o sobie w tych kategoriach. – Kuba był moim kumplem. Lubiłam z nim rozmawiać, żartować, ale to była znajomość czysto koleżeńska. Dopiero stopniowo zaczęłam patrzeć na niego inaczej. Pamiętam taki moment, który był w jakimś stopniu przełomem. Miałam przed sobą trudne spotkanie i rozmowę, której bardzo się obawiałam. Zaraz przed tym widziałam się z Kubą, siedzieliśmy w jakiejś knajpce i rozmawialiśmy. Mówiłam mu wtedy, że bardzo się denerwuję. I on na zakończenie tamtego spotkania zrobił mi krzyżyk na czole. To mnie tak ujęło, że naprawdę zobaczyłam go w innym świetle – opowiada Asia. A Kuba dodaje od siebie, że ona od razu go zainteresowała, bo była dla niego niezwykle ciekawą osobą. Podobało mu się to, że była wierząca i nieco ekscentryczna. – Postanowiłem sobie, że chcę przy niej być. Że nie muszę nawet zostać jej chłopakiem, ale chcę się z nią widywać i rozmawiać. Ale udało się – śmieje się. Oboje wcześniej modlili się o dobrego małżonka dla siebie i, jak twierdzą, wymodlili.

 

Wywalczona czystość

Otwarcie mówią także o tym, że wytrwali w czystości do dnia ślubu i że o nią walczyli. Dlaczego tak postanowili? – Rodzice nas tak wychowali – mówią. – Poza tym chciałam przed ołtarzem być czysta – dodaje Asia. Choć oboje podkreślają, że nie było to łatwe, bo bardzo ich do siebie ciągnęło, to mimo wszystko byli dla siebie wzajemnym wsparciem i umocnieniem. Modlili się także o to, by wytrwać. – Dzięki temu przekonałam się, że Kuba szanuje moją wolność i jestem dla niego naprawdę ważna. Dziś stosujemy naturalne metody planowania rodziny i nie mamy z tym problemu. W okresach wstrzemięźliwości czy w czasie komplikacji zdrowotnych podczas stanu błogosławionego dawaliśmy sobie radę. A dzięki temu te nasze wspólne chwile są jeszcze piękniejsze, bo wyczekane i upragnione – opowiada Joanna.

Roma poczęła się w niedługim czasie po ślubie. Mówią, że spotkali się z różnymi opiniami ludzi. Jedni byli zaskoczeni, inni patrzyli z politowaniem. – Najczęstszym pytaniem było oczywiście to, czy „wpadliśmy”. A niektórzy nawet nie pytali, tylko stwierdzali, że na pewno tak – wspomina Asia. – A my tak się cieszyliśmy! – dodaje.

 

Ze świadectwem u młodych

Kiedy pytam ich, czy się kłócą, odpowiadają, że robią to codziennie. Ale dzięki temu ich porozumienie wzrasta. – Mamy trudne charaktery – śmieją się. – Ale staramy się żyć zasadą „niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce” – dodaje Asia. I mówi także, że nigdy w napiętej sytuacji nie dzwoni do przyjaciółek i nie opowiada, jaki to straszny jest jej mąż, tylko przeczekuje, a potem rozmawia o tym z nim.

W tym roku byli także na rekolekcjach oazy młodzieżowej, by opowiadać, że istnieje dalsza część formacji Ruchu Światło-Życie i jest nią Oaza Rodzin, do której należą i która tak wiele im daje. Mówili o trudach codziennego życia, o swoim kontakcie z Panem Bogiem, o rodzinie, którą tworzą. – Młodzież była bardzo zainteresowana, choć obawialiśmy się, że możemy ich zanudzić. A tu przeciwnie. Potem zadawali mnóstwo pytań. Widać, że przykład i świadectwo ma ogromną moc – opowiada Kuba.

Bóg błogosławi im każdego dnia i oni chcą o tym mówić. – Tyle od Niego otrzymujemy. Nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy o tym milczeć. Do ostatnich darów należą praca Asi, kupno samochodu. To jest niesamowite, jak Pan Bóg ciągle daje nam do zrozumienia, że nie spuszcza nas z oczu i wie czego nam potrzeba – opowiada Kuba. – Mamy wszystko, czego potrzebujemy, a On wciąż daje więcej!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki