Logo Przewdonik Katolicki

Źle wyznane grzechy

Ks. Piotr Gąsior
Fot.

Uczęszczam do Komunii i spowiedzi św., ale pewnego razu na Mszy św. po wysłuchaniu kazania dopadły mnie wątpliwości. Dotyczy to wyznania grzechów przy spowiedzi otóż ksiądz sugerował, że jeśli nie wyznało się czegoś szczerze ze strachu lub innego powodu, to jest to świętokradztwo. A co jeśli spowiadający się nie użył właściwego słowa bądź czegoś nie dookreślił, choćby dlatego, że nie znalazł odpowiedniego słowa albo nie chciał zostać źle zrozumianym? Wiadomo, że nie chodziło mu o celowe ukrycie czegoś, ale o dobór właściwych słów. Co w takiej sytuacji? Ala

"Uczęszczam do Komunii i spowiedzi św., ale pewnego razu na Mszy św. po wysłuchaniu kazania dopadły mnie wątpliwości. Dotyczy to wyznania grzechów przy spowiedzi – otóż ksiądz sugerował, że jeśli nie wyznało się czegoś szczerze ze strachu lub innego powodu, to jest to świętokradztwo. A co jeśli spowiadający się nie użył właściwego słowa bądź czegoś nie dookreślił, choćby dlatego, że nie znalazł odpowiedniego słowa albo nie chciał zostać źle zrozumianym? Wiadomo, że nie chodziło mu o celowe ukrycie czegoś, ale o dobór właściwych słów. Co w takiej sytuacji?" Ala

Kiedy czytam Pani pytanie, przypominają mi się słowa – modlitwa – które mnie nie tylko wzruszają, ale również zawsze poruszają. Psalmista potrafi się tak szczerze zwracać do Boga: „Kto jednak widzi swoje błędy? Oczyść mnie z błędów przede mną ukrytych” (por. Ps 19). Tak postawa świadczy o całkowitym zawierzeniu Bogu, który jako kochający Ojciec na pewno chce naszego dobra. Ponadto nigdy nie jest traktowany przez nas jak jakiś „śledczy”, przed którym mielibyśmy się ukrywać.

W Pani przypadku nie widziałbym problemu zatajania grzechów, o którym to wspominał kapłan podczas katechezy. Wyczuwam, że chodzi raczej o wrażliwość, czy aby na pewno zostało się dobrze zrozumianym. Sugeruję, by na przyszłość nie stwarzać sobie takich sytuacji, bo groziłoby to bardzo uciążliwym stanem ciągłych wątpliwości. Lepiej z góry założyć, że na spowiedzi mówimy jasno i bez swoistego interpretowania samego siebie.

Zgadzam się z opinią ks. Krzysztofa Wonsa SDS, który uważa, że „grzesznik sam nie jest w stanie popatrzeć w prawdzie na swoją grzeszność. Tylko Bóg, który jest czystą Prawdą, widzi nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Widzi także nasz grzech. Tylko z Nim możemy zobaczyć nasz grzech, sięgając aż do jego korzeni”. Z drugiej jednak strony Bóg (por. zachowanie miłosiernego ojca z przypowieści o synu marnotrawnym) nie przebacza nam ze względu na naszą elokwencję. On – zanim my cokolwiek jeszcze wypowiemy – zna nasze serca, widzi naszą nieporadność i niejako wystarcza Mu, że chcemy siebie szczerze oskarżyć, żałować i powrócić w Jego ramiona.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki