Księża Boniecki, Lemański, o. Mądel. Dla mainstreamowych mediów stali się rewolucyjnymi bohaterami, próbującymi reformować skostniały, bo niewystarczająco idący z duchem czasu Kościół w Polsce. Sęk w tym, że medialnym „pupilom” w rzeczywistości coraz dalej niż bliżej do nauki głoszonej przez Chrystusowy Kościół.
W ostatnim czasie w mediach głównego nurtu przetoczył się prawdziwy festiwal wystąpień księży, którzy na forum prezentowali swoje postulaty nie całkiem zgodne z wartościami chrześcijańskimi, a nawet będące w opozycji do nauczania Kościoła. Tymczasem w mediach, notabene na co dzień zajmujących się walką z Kościołem, urastali do rangi autorytetu czy wzoru do naśladowania stawianego wobec opozycji do kościelnej hierarchii. Obok nazwiska ks. Adama Bonieckiego, redaktora seniora „Tygodnika Powszechnego”, pojawili się ks. Wojciech Lemański, usunięty z urzędu proboszcza z podwarszawskiej Jasienicy, i jezuita z Nowego Sącza o. Krzysztof Mądel. Opinię publiczną epatowały tytuły w stylu „Ksiądz Lemański. Czy zwykły proboszcz zmieni polski Kościół?” („Gazeta Wyborcza”, 13–14 lipca 2013) czy „O. Krzysztof Mądel ukarany zakonnik mówi całą prawdę” („Gazeta Krakowska”, 23 sierpnia 2013). Do obecności duchownych w polskich mass mediach zdążyliśmy się już przyzwyczaić, choć, od dłuższego już czasu, o Kościele w wielu z nich mówi i pisze się raczej źle niż dobrze. Wyjątek stanowią media katolickie i prawicowe. Śledząc medialne doniesienia z ostatnich kilku tygodni, można było odnieść wrażenie, że oto nastąpiła zmiana akcentu: adwokatami kapłanów zostali ci, którzy, mówiąc oględnie, dystansują się od Kościoła.
Pełne teksty artykułów „Przewodnika Katolickiego” w Internecie ukazują się po 10 dniach od daty wydania drukiem.