"Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" (Mt 5, 3).
Pierwsze spontaniczne pytanie, które się rodzi, brzmi: dlaczego zaliczać do „trudnych” słów Ewangelii jedną z najsłynniejszych fraz chrześcijaństwa? Czyż nie należy ona do błogosławieństw, które są literackim i duchowym klejnotem rozpoczynającym Kazanie na górze, określane przez niektórych mianem Magna Charta wiary chrześcijańskiej? Czy ubóstwo nie jest znakiem życia i świadectwem przez słowo i czyn Chrystusa i Jego naśladowców, nawet jeśli chrześcijanie okazywali się niezbyt wierni temu aspektowi, co piętnuje Jacopone da Todi w swoich Laudi („Ubóstwo nie bardzo kochane, niewielu cię poślubiło”). W istocie wyjaśnienia wymagają wiążące się z błogosławieństwami pewne problemy natury literackiej, historycznej czy teologicznej.
Przede wszystkim należą do nich różnice w ich topograficznym usytuowaniu. Mateusz pisze: „Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę (…) i nauczał ich tymi słowami” (5, 1–2), Łukasz zaś: „Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie; (…) podniósł oczy na swoich uczniów i mówił” (6, 17.20). Rozstrzygnięcie tej niezgodności jest proste. Łukasz ukazuje rzeczywisty kontekst historyczny, w którym wygłoszone zostało kazanie – jedną z równin Galilei. Mateusz natomiast, który w tej mowie zawiera też inne wypowiedzi Jezusa pochodzące z różnych miejsc, wprowadza symboliczne tło góry, nawiązując do góry Synaj i do Mojżesza: nie bez przyczyny w kazaniu mowa będzie o bliskim związku z między dawnym Prawem a nauczaniem Jezusa.
Bardzo ważna jest również różnica między obiema redakcjami błogosławieństw. U Mateusza (5, 3–12) jest ich dziewięć (ostatnie jest rozwinięciem ósmego, być może komentarzem do niego), podczas gdy u Łukasza (6, 20–23) zaledwie cztery, z którymi jednak łączą się cztery „przekleństwa” („Biada!”), paralelne i przeciwstawne. Takie rozbieżności, częste także w innych tekstach ewangelicznych, pokazują, że ich autorzy, nie zmieniając istoty, postępowali nie jak historycy w ścisłym znaczeniu tego słowa, tworząc zimne podręczniki czy protokoły dokumentalne, ale jak „ewangeliści”, których wiara jest żywa i chłonna i otwiera się na prośby wspólnot, którym słowa Chrystusa i pamięć o Nim muszą być przekazane konkretnie i namacalnie.
Przejdźmy zatem do pierwszego błogosławieństwa. Łukasz formułuje je w sposób bezpośredni i prorocki: „Błogosławieni jesteście wy, ubodzy”, wskazując na adresatów swojej Ewangelii, przeżywających trudności społeczne i gospodarcze. Uczynił tak również Jezus, zwracając się do tłumu biedaków „wy” i składając im najważniejszą obietnicę zarezerwowanego dla nich szczęścia w królestwie Bożym. Mateusz przeciwnie, posługuje się językiem bardziej mądrościowym i wybiera trzecią osobę: „Błogosławieni ubodzy”, także dlatego, że ukazywany przez niego Chrystus jest nowym Mojżeszem, który mówi również do przyszłych wieków. Ponadto pojawia się u niego uściślenie „błogosławieni ubodzy w duchu”.
To uzupełnienie bywało niejednoznaczne, gdyż odczytywane na sposób zachodni zdawało się odnosić jedynie do duchowego dystansu do bogactwa i wygód, a nie do postawy rzeczywistego dzielenia się z innymi i wstrzemięźliwości. Tymczasem podkreślenie „w duchu” jest udoskonaleniem celebracji ubóstwa wspólnej Mateuszowi i Łukaszowi. To sformułowanie odkryte także w dokumentach z Qumran i zwojach znad Morza Martwego nie oznacza wyboru abstrakcyjnego i idealnego, lecz radykalny, który wychodzi właśnie z ducha, by stać się konkretną normą postępowania. Taka jest atmosfera błogosławieństw, które nie narzucają kodeksu praw czy reguł, ale wymagają całkowitego, fundamentalnego i absolutnego opowiedzenia się za wartościami ewangelijnymi.