Logo Przewdonik Katolicki

Z Ewangelią wśród punków i skinów

O. Marcin Wrzos OMI
Fot.

Nie jest łatwo rozmawiać o Bogu i Panu Jezusie, gdy ze sceny słychać ostre, gitarowe dźwięki, a obok leją się hektolitry piwa. Ale uczestnicy Przystanku Jezus potrafią i chcą to robić. I wielu chce ich słuchać.

Nie jest łatwo rozmawiać o Bogu i Panu Jezusie, gdy ze sceny słychać ostre, gitarowe dźwięki, a obok leją się hektolitry piwa. Ale uczestnicy „Przystanku Jezus” potrafią i chcą to robić. I wielu chce ich słuchać.

Małgosia w barwnym irokezie zauważa ewangelizatorów w charakterystycznych niebieskich koszulkach i kolorowych habitach i sutannach. Pokazuje ich palcem i mówi: tu Jezus, i tu Jezus, i tam Jezus... Tych „Jezusków”, czyli ewangelizatorów Przystanku Jezus, jest prawie 800. – Wyprzedziliśmy papieża Franciszka – mówi z uśmiechem ks. Artur Godnarski, od 14 lat organizujący, wraz ze wspólnotą św. Tymoteusza w Gubinie, Przystanek Jezus. Ojciec Święty w Rio de Janeiro mówił: „Chcę, byście poszli na ulice robić raban. Chcę rabanu w waszych diecezjach. Chcę, żeby Kościół wyszedł na ulice. Żeby odrzucił ziemską powłokę, wygodę, klerykalizm, żebyśmy przestali zasklepiać się w sobie”. I to robimy właśnie tutaj. Wychodzimy na ulicę, aby dzielić się doświadczeniem Boga z innymi. O Bogu do swoich koleżanek i kolegów mówią rówieśnicy – tłumaczy. Tegoroczny tygodniowy Przystanek Jezus zakończył się w Kostrzynie nad Odrą 4 sierpnia.

Bezdomni ewangelizatorzy

Przystanek Jezus to akcja ewangelizacyjna prowadzona wśród uczestników Przystanku Woodstock, imprezy w teorii będącej podziękowaniem dla wolontariuszy styczniowej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w praktyce będącej gigantycznym, darmowym koncertem muzycznym z piwem i innymi używkami w tle oraz całą rockową i rockandrollową stylistyką. Organizowany jest od 14 lat. W tym roku z konieczności musiał zmienić swoją konwencję. Organizatorzy woodstockowego festiwalu wyznaczyli bowiem Przystankowi miejsce poza głównym polem. Na tym, owszem, można było spotkać wyznawców innych religii, reprezentantów organizacji pozarządowe, w tym środowisk LGBT, a miejsca dla Jezusa i katolików niestety zabrakło. – Wielu ludzi pytało nas, dlaczego nie jesteśmy w tym samym miejscu co zawsze, dlaczego nie mamy, jak co roku, sceny z koncertami czy z kinem chrześcijańskim? – mówi Jakub, student Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, jeden z 789 tegorocznych „przystankowych” wolontariuszy. Wielu uczestników woodstockowego szaleństwa nie mogło zrozumieć, dlaczego na głównym polu nie było miejsca dla Jezusa. Jednak dla nas, biorących udział w Przystanku, nie była to wielka przeszkoda w działaniu, a po prostu nowa szansa. I tak to potraktowaliśmy. – Trzeba było pójść między ludzi, a to daje większą szansę na bezpośrednią rozmowę, często bardzo trudną – tłumaczył ks. Artur. Nikt z nas, uczestników Przystanku Jezus, nie boi się takiej rozmowy. W niej spełnia się obietnica Pana, który mówi: nie martwcie się, co macie mówić. I faktycznie, w prowadzonych na polu rozmowach rzadko brakuje nam słów.

Zagnij księdza

Ale aby chrześcijanin mógł komuś dać Jezusa, najpierw sam musi o Niego starać się w swoim życiu. – Mówcie do Boga Ojcze – tymi słowami zwrócił się do ewangelizatorów bp Edward Dajczak podczas Mszy św. na rozpoczęcie rekolekcji przygotowujących do wyjścia na woodstockowe pola. Tematem naszych rekolekcji była droga wiary, która staje się drogą braterstwa. Nie można mieć Jezusa dla siebie. Nie bądź egoistą. Zanieś Go dalej. Bóg jest miłością i zaprasza Cię, by włączyć się w budowanie Jego Królestwa. Po to tu jesteśmy –  takie słowa bp. Edwarda, woodstockowego rekolekcjonisty – od samego początku działalności Przystanku Jezus – usłyszeliśmy w tym roku na rozesłanie, czyli tuż przed naszym wyjściem do ludzi. Nie chciejmy w Kościele świętego spokoju, nie zostawajmy w kościołach. Samozadowolenie to bardzo niedobry stan Kościoła – przypominał biskup.

W woodstockowej wiosce Przystanku Jezus, mimo ograniczeń związanych z jej położeniem, toczyło się ożywione wieczorne życie. Każdego dnia odbywały się spotkania z serii „Zagnij księdza”, gdzie biskup, zakonnicy i księża odpowiadali na nierzadko trudne pytania młodzieży. Pytania były różne: od spraw finansowych Kościoła, przez seks, aż po politykę. Kolejna seria spotkań związana była z osobą socjologa prof. Jacka Kurzępy, zajmującego się sprawami młodzieży pogranicza. Do późnych godzin młodzi dyskutowali o patriotyzmie, pornografii, współczesnej rodzinie i celowości Przystanku Jezus na Woodstocku.

Supermani w habitach

– Oni są serio zarąbiści – przekonywał jeden z chłopaków przed polowym sklepem na Woodstocku. Przecież trzeba być kimś szalonym, aby przy 35°C chodzić w sutannie. Oni chyba naprawdę wierzą – dopowiedziała Anka z tej grupy. W afrykańskich upałach grupa prawie 250 osób w habitach i sutannach była doskonale dostrzegana. Czasem z litości, a czasem dla żartu, ktoś polał ich wodą. Sprawiali wówczas szczególnie wiele radości woodstockowiczom. Na polu byli także świeccy. – Podzieleni są najczęściej na dwójki – bo przecież tak samo posyłał Jezus – tłumaczy ewangelizatorka Zuza z Bydgoszczy, studentka medycyny. Sami ludzie wychodzą z inicjatywą rozmów lub też ludzie do nich podchodzą.

Marcin, kleryk oblat, tłumaczy: – Często rozmawiam z ateistami, ludźmi poszukującymi. Wiem, że nie mogę ich często przekonać rozumowymi argumentami do wyboru Boga, jako kogoś najważniejszego w ich życiu. Mówią, że Go nie ma. Proszę wówczas, aby posłuchali o Bogu, którego spotykam i który kocha mnie czułą i troskliwą miłością. Wielu potem zazdrości takiego doświadczenia. Jeśli się zgodzą, to modlimy się wspólnie o doświadczenie takiego Boga w ich życiu. Są też spowiedzi. Niektórzy specjalnie tu przychodzą, gdyż raz w roku korzystają ze spowiedzi właśnie w tym miejscu.

Mateusz, kleryk dominikanin, wspomina rozmowę z młodym chłopakiem. Może ze szkoły średniej. Wziął swój palec, wycelował we mnie i powiedział: powiedz mi, dlaczego wierzysz? Nie chciał pytać o sprawy trudne, o modlitwę. Pytał o fundament mojego życia. Trochę się zmroziłem. Zrozumiałem, że chodzi o fundamenty relacji z Bogiem, a nie chrześcijańskie „pitu, pitu”.

Umyć komuś nogi

Głoszenie Chrystusa na Woodstocku jest widowiskowe. Codziennie z wioski Przystanku Jezus wyruszał kolorowy korowód ewangelizacyjny. Składał się z kilkuset młodych radosnych ludzi, którzy machali flagami, śpiewali, grali na najróżniejszych instrumentach czy wykrzykiwali ewangelizacyjne hasła. Na pewno zwracali na siebie uwagę ludzi. Kreatywność to nie tylko korowody, ale i pantomimy, flash moby (ang. dosł. błyskawiczny tłum – sztuczny tłum ludzi gromadzących się niespodziewanie w miejscu publicznym w celu przeprowadzenia krótkotrwałego zdarzenia, zazwyczaj zaskakującego dla przypadkowych świadków) czy żywe pomniki, które pojawiają się na najważniejszych koncertowych arteriach. Zapamiętałem szczególnie dwa z nich. Sześciu ewangelizatorów, którzy stojąc bez ruchu, ukazują człowieka w poszczególnych etapach, wychodzącego z worka na śmieci, aż do człowieka zupełnie wolnego. Ten ostatni trzyma w rękach napis: „A Ty w którym miejscu jesteś?”. Inny to po prostu ewangelizatorzy z miskami, wodą i napisem „mycie nóg”. W trakcie mycia nóg i całowania ich mówią ludziom o Jezusie. Dla wielu osób ksiądz, który im myje nogi, był szokiem. Wyobraziłem już sobie taką ewangelizacje w miastach, w Wielki Czwartek. Chodzi o to, aby zainteresować ludzi obojętnych na Chrystusa i zachęcić ich do rozmowy. Pomniki, pantomimy są o tyle dobre, że w dowolnym miejscu można je rozłożyć czy wystawić po zaledwie kilku sekundach. A trudno nie zwrócić na nie uwagi.

Nic dla was nie mam

Co roku Jerzy Owsiak zaprasza na pola Przystanku Woodstock do tzw. Akademii Sztuk Przepięknych (w skrócie ASP) niektórych  polityków i publicystów prezentujących bliskie mu poglądy. W namiotach ASP uczestnicy kostrzyńskiego koncertu mogą bez ograniczeń zadawać pytania tym gościom. W tym roku jednym z nich był ks. Adam Boniecki, były redaktor „Tygodnika Powszechnego”, przedstawiony na portalach internetowych koncertu jako jedyny ksiądz broniący Nergala (muzyka, który podczas koncertu zniszczył Biblię  krzycząc „żryjcie to g…o”). W czasie prowadzonych z woodstockowiczami rozmów dobrze mówił o muzyku. Na pytanie zadane przez słuchacza ASP: „A co ma nam ksiądz do zaoferowania?” – odpowiedział: „Nic. Nic, wam nie mam do zaoferowania. Róbta, co chceta!”. – To osobisty dramat pustki księdza, który innym nie ma nic do zaoferowania. Przecież mógłby z  nami ewangelizować i nieść Jezusa – mówili moi przyjaciele z Przystanku Jezus. – Dlaczego on nie chce być z nami, nie wiemy, ale wiemy, że i jego słuchaczy pytających, „co ksiądz ma nam do zaoferowania”, nie chcemy zostawić bez odpowiedzi. Za rok, my ewangelizatorzy, znowu wrócimy na woodstockowe pola.    

 


O. Marcin Wrzos OMI

– Uczestniczę w Przystanku Jezus już po raz siódmy i za każdym razem wracam uskrzydlony tym, w czym uczestniczę, tymi spotkaniami i rozmowami z ludźmi, którzy na co dzień są daleko od Kościoła. Franciszkowe wezwanie do „robienia rabanu” ewangelizacyjnego nie jest obce ekipie „Przystanku Jezus”. To jedna z najstarszych i chyba nieprzypadkowo najważniejszych inicjatyw nowej ewangelizacji w naszym kraju. Wyszła ona z potrzeby dzielenia się Jezusem z innymi. Wiemy, że wielu spośród 450 tys. woodstockowych,  młodych uczestników rockowych koncertów już dawno nie było w kościele, ale tu Kościół żywy wychodzi do nich i nimi się interesuje. Na polach Przystanku Woodstock ta kolorowa gawiedź – bywa, że w glanach, irokezach, umalowana na czarno, nie zawsze trzeźwa – spotyka chrześcijan, mówiących o tym, że i oni są dla Boga kimś niezwykle cennym i ważnym. Często ta nowina ich zmienia. Na twarzach tych osób pojawia się nadzieja i łzy. Rodzi się pewność: jestem dla Boga kimś ważnym. Proszą o modlitwę pod woodstockowym krzyżem czy spowiedź. To normalny stan Kościoła, który ewangelizuje, a którego nie zadowala 30 proc. ludzi na niedzielnej Eucharystii. To stan Kościoła, który dzieli się swoim Bogiem i Jego miłością. Po prostu normalność.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki