„Chwilówka”, „ratka”, „kaska” „sianko” – i inne tego typu zdrobnienia. Im niewinniej brzmiące, tym większe ryzyko skorzystania z tego rodzaju „pomocy”.
Od ręki, bez zbędnych formalności, bez dodatkowych zaświadczeń – te zbitki słów już na starcie powinny zapalać w naszych głowach wszystkie światła ostrzegawcze. Takie hasła to widomy znak, że prawie na pewno mamy do czynienia z wysoko oprocentowaną, krótkoterminową pożyczką, czyli tzw. chwilówką. A w takiej sytuacji powinniśmy pięć razy zastanowić się nad skorzystaniem z tego rodzaju oferty. To niezwykle ważne szczególnie teraz, w gorącym okresie przedświątecznym, kiedy chętniej i częściej sięgamy po finansową pomoc last minute.
Bajońsko droga lodówka
W Polsce ruszyła właśnie kampania społeczna „Nie daj się nabrać. Sprawdź, zanim podpiszesz”, której celem jest zwrócenie uwagi społeczeństwa na ryzyka związane z zawieraniem „chwilówek”. Na stronie kampanii www.zanim-podpiszesz.pl. znajdziemy sporo z życia wziętych, zapadających w pamięci historii, pokazujących namacalnie, czym może skończy się zbytnia ufność w stosunku do różnych parabankowych „dobrych wujków” .
Na przykład opowieść pani Anny. Wszystko zaczęło się od małej kartki przyklejonej na przystanku autobusowym. „Pieniądze od ręki bez sprawdzania zdolności kredytowej” – brzmiało obiecująco. Pani Anna zamierzała akurat kupić lodówkę, a przy tym nie chciała zmagać się z długimi formalnościami bankowymi. Potrzebowała niewiele, raptem 1000 zł. Pieniądze dostała rzeczywiście „od ręki”. Piękny sen szybko się jednak skończył. Kiedy pogorszyła się jej kondycja finansowa, kobieta zaczęła spłacać jedynie część raty pożyczki. Poprosiła więc o możliwość dogodniejszego dla niej rozłożenia rat lub zmniejszenia ich wysokości. Firma odmówiła. I wtedy przyszło najgorsze: zawiadomienie o tym, że złożony przez nią jako zabezpieczenie pożyczki czek in blanco został wypełniony przez kredytodawcę na kwotę… 19310 zł. Nie, to wcale nie jest żart – prawie 20 tys. zł… Na tyle firma pożyczkowa wyceniła obsługę kredytu, monity telefoniczne i odsetki za niepełną spłatę.
Inna historia spotkała pana Pawła, który również skontaktował się z firmą udzielającą „szybkich i łatwych” pożyczek. Błyskawicznie otrzymał informację, że jego wniosek został pozytywnie rozpatrzony i otrzyma kredyt gotówkowy w wysokości 20 tys. zł ze spłatą rozłożoną na 10 lat. Jest tylko jeden warunek: przy podpisywaniu umowy przedwstępnej musi uiścić „opłatę przygotowawczą” w wysokości 2 tys. zł. Pan Paweł na swoje nieszczęście zapłacił. Po kilku tygodniach bezskutecznych prób skontaktowania się z firmą otrzymał w końcu informację, że do udzielenia pożyczki konieczne jest… kolejne zabezpieczenie m.in. weksel in blanco podpisany w obecności notariusza oraz trzech poręczycieli o dochodach w wysokości minimum średniej krajowej. Mężczyzna nie był w stanie spełnić żadnego z tych warunków. Postanowił więc odstąpić od umowy. W odpowiedzi firma wyraziła ubolewanie z powodu zakończenia „współpracy”, informując jednocześnie o odmowie zwrotu wpłaconych 2 tys. zł.
I tego typu historie można niestety mnożyć w nieskończoność. Wszystkich można było jednak uniknąć.
Cztery zasady bezpieczeństwa
Celem kampanii społecznej „Nie daj się nabrać. Sprawdź, zanim podpiszesz” jest przede wszystkim rozpropagowanie podstawowych zasad, które pomogą nam uchronić się przed przykrymi niespodziankami ze strony nieuczciwych firm oferujących „chwilówki”.
Najważniejsze z nich są cztery zasady bezpiecznych pożyczek: po pierwsze sprawdź wiarygodność firmy, po drugie policz całkowity koszt pożyczki, po trzecie dokładnie przeczytaj umowę, po czwarte nie podopisuj, jeśli nie rozumiesz.
Zawsze i w każdym przypadku należy więc sprawdzić, z kim mamy do czynienia – jeżeli nie zbadamy wiarygodności firmy, to równie dobrze możemy podejść do pierwszego lepszego przechodnia napotkanego na ulicy, dać mu swój dowód osobisty i kartę kredytową i poprosić go o pomoc w wypłaceniu środków – w zasadzie na jedno wyjdzie.
Tymczasem takie sprawdzenie wcale nie jest ani trudne, ani czasochłonne. Komisja Nadzoru
Finansowego prowadzi bowiem wykaz wszystkich firm, które objęte są nadzorem tej instytucji. Wystarczy wejść na stronę
www.knf.gov.pl i znaleźć odpowiednią zakładkę lub
zadzwonić pod bezpłatny numer infolinii: 800 290 479. Wyszukiwarka podmiotów nadzorowanych przez KNF znajduje się także na stronie
www.zanim-podpiszesz.pl.
„Z badań przeprowadzonych przez Komisję Nadzoru Finansowego wynika, że klienci podmiotów finansowych często nie wiedzą o istnieniu mechanizmów gwarancyjnych na rynku finansowym oraz nadzorze nad tym sektorem”– stwierdził w specjalnym komunikacie przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak, przypominając, że lepiej omijać szerokim łukiem te instytucje, które nie są objęte państwowym nadzorem.
Druga sprawa to oczywiście koszt samej pożyczki – ale nie ten deklarowany przez kredytodawcę, tylko faktyczny, znajdujący się często gdzieś na dole umowy, napisany małym drukiem, w miejscu nierzucającym się w oczy. Pamiętajmy – każdy podmiot udzielający pożyczki zobowiązany jest do poinformowania o wysokości rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania pożyczki (RRSO) oraz o całkowitej kwocie do zapłaty. A ta może się okazać znacznie wyższa, niż oczekujemy. W razie jakichkolwiek wątpliwości na stronie internetowej
www.zanim-podpiszesz.pl znajdziemy kalkulator umożliwiający samodzielne obliczenie faktycznej raty i kosztu pożyczki.
Wreszcie kwestia absolutnie fundamentalna. Otóż, niezależnie od tego, jak mało mamy czasu i jak bardzo się śpieszymy, pamiętajmy, abyśmy uważnie i dokładnie przeczytali całą umowę pożyczkową. To w niej zawarte są potencjalne kruczki prawne, mogące zawierać
niekorzystne dla nas zapisy, np. obowiązek dodatkowych zabezpieczeń kredytu, konieczności wpłaty własnej albo zbyt wysokiego oprocentowania. Nie na darmo mówi się, że „diabeł tkwi zawsze w szczegółach”.
W przypadku gdyby cokolwiek wzbudziło nasze podejrzenia i wątpliwości, albo po prostu było niejasne, niczego nie podpisujmy – pod żadnym pozorem i mimo królewskich obietnic. Bo im bardziej zawiła, zagmatwana i niejasna umowa, tym większa potencjalna możliwość oszukania klienta.
Nawet z komornikiem
Mimo tych wszystkich ostrzeżeń i tak zawsze znajdują się ludzie, którzy ryzykują wzięcie „chwilówki”, bo po prostu nie mają innego wyjścia. Przyciśnięci do ściany, potrzebujący natychmiastowo pieniędzy, zalegający z opłatami – to do nich firmy pożyczkowe kierują bezpośrednio komunikaty w rodzaju „pożyczka bez BIK” (czyli bez sprawdzania wiarygodności finansowej klienta w Biurze Informacji Kredytowej) albo „nawet z komornikiem”. Tylko że nic nie ma za darmo – taka oferta oznacza zawsze kredyt na bardzo wysoki procent. Bardzo często jest to czystej wody lichwa, obliczona na całkowite zrujnowanie pożyczkobiorcy. W takich sytuacjach pożyczka „nawet z komornikiem” może stać się boleśnie dosłowna – wpędzająca w spiralę długu i kończąca się egzekucją komorniczą resztek dobytku.
„Ci, którzy decydują się na skorzystanie z pozornie <<łatwej gotówki>> w instytucji niepodlegającej nadzorowi państwa, często nie zdają sobie sprawy, że wpadają w ręce lichwiarzy. Pożyczenie od nich nawet drobnej sumy może prowadzić w skrajnych przypadkach do utraty dorobku całego życia i osobistych tragedii. Chcemy, aby osoby, które zastanawiają się nad wzięciem <<szybkiej gotówki>>, czyniły to w sposób świadomy” – oświadczył prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Marek Belka, jeden z patronów kampanii społecznej „Nie daj się nabrać. Sprawdź, zanim podpiszesz”.
To nie są czcze ostrzeżenia. Znane są przypadki – wcale nie takie rzadkie – że
firmy „chwilówkowe” oferowały pożyczki na roczne oprocentowanie sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy procent! A to już scenariusz rodem z osławionego filmu Dług…
I na koniec powtórzmy jeszcze raz najważniejszą zasadę: umowa pożyczkowa bezwzględnie powinna mieć formę pisemną i zawsze należy ją przeczytać dokładnie i ze zrozumieniem. Dlaczego tak uparcie to powtarzam? Bo z badań przeprowadzonych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wynika, że 20 proc. konsumentów w ogóle nie czyta umowy pożyczki przed jej podpisaniem.