Rozpoczyna się nowy rok szkolny. Dla uczniów i nauczycieli, a wśród nich dla katechetów. Jak dziś wygląda nauczanie religii w szkole? Z czym muszą mierzyć się katecheci? Czy szkoła jest jeszcze miejscem, w którym można lepiej poznać Boga?
Dzieci wraz z rozpoczęciem nauki w szkole rozpoczynają także edukację katechetyczną. W szkole podstawowej najważniejszą rolę odgrywa przygotowanie do sakramentu Pierwszej Komunii Świętej, w gimnazjum – do bierzmowania, w szkole średniej – do innych sakramentów, które powinien przyjmować człowiek w pełni dojrzały. W szkole podstawowej omawia się podstawy katechizmu. Dzieci uczą się na czym polega wiara i po co nam Kościół. W gimnazjum te wiadomości są utrwalane, a młodego człowieka przygotowuje się do dawania świadectwa wiary przez przygotowanie do sakramentu bierzmowania. Katecheci zgodnie podkreślają, że nauczanie katechezy na tych dwóch poziomach różni się zasadniczo. W szkole podstawowej formułuje się ogólne podstawy zachowania zaś w gimnazjum trzeba odpowiedzieć na wiele pytań egzystencjalnych. Katechizacja w liceum polega przede wszystkim na problemowym podejściu do danego tematu.
Rodzina podstawą wszystkiego
W całym procesie katechizacji niezwykle ważną rolę odgrywa rodzina. To z niej dziecko wynosi podstawową wiedzę o Panu Bogu lub jej brak. Problemy moralne rodziców stają się także problemami ich dzieci, które nie rozumiejąc, bez ogródek pytają często właśnie katechety. – Wiele dzieci pochodzi z rodzin tzw. letnich katolików. Ciężko jest więc tłumaczyć dzieciom, że powinny praktykować wiarę, skoro rodzice tego nie robią – mówi Agnieszka Giermek, nauczyciel katechezy w szkole na wsi. – Poza tym coraz więcej rodziców żyje w związkach niesakramentalnych, co także odbija się na edukacji katechetycznej. Dzieci pytają na przykład, dlaczego mama nie idzie do Komunii św., kiedy ja idę? Lub dlaczego to jest złe, że mama mieszka z wujkiem, skoro tata ją bił? Muszę więc nieraz tłumaczyć im naprawdę trudne rzeczy i to w taki sposób, by nie obrazić rodziców – dodaje. – Jeśli w rodzinie praktykowana jest wiara dziecko lepiej przyswaja informacje. Ale bywa czasem tak, że w pierwszej czy drugiej klasie nie potrafi zrobić znaku krzyża nie mówiąc już o regularnym uczęszczaniu na niedzielną Mszę św. – mówi jeden z kapłanów uczących w szkole podstawowej.
Jakie trudności?
Z jakimi trudnościami spotykają się katecheci? Kapłani twierdzą zgodnie, że to przede wszystkim konieczność odpierania obiegowych zarzutów wobec księży i Kościoła. – Często bywa tak, że uczniowie mają zafałszowany obraz Kościoła, hierarchii i wielu innych tematów związanych z wiarą, a pochodzących z opinii kształtowanych przez media. Chodzi o problem związany z pieniędzmi, nagłaśniane afery kościelne. Trzeba to wyjaśniać i tłumaczyć. Trzeba pokazywać prawdziwy obraz Kościoła i kapłaństwa – tłumaczy dalej kapłan. – Często trudności z niektórymi uczniami polegają także na tym, że oni sami przeżywają wielkie życiowe dramaty związane z domem i rodziną, kiedy np. rodzice się rozwodzą. Wtedy przelewają swoje żale na Pana Boga czy księdza, a swoim zachowaniem prowokują, by zwrócić na nich uwagę – dodaje rozmówca.
Nauczyciele religii, w tym także księża wskazują na jeszcze jeden problem, który dotyczy szczególnie katechezy na wyższych poziomach. Otóż lekcja religii często wrzucona jest w ciąg lekcji, np. między matematyką a WF-em. Wtedy uczniowie mają ogromny problem z koncentracją. A już bez tego bardzo trudno jest im wejść w przestrzeń religijną, będąc w szkole.
Wiele treści niepotrzebnych
To, w jaki sposób nauczyciel katechezy – bez względu na to, czy jest nim kapłan, siostra zakonna, czy świecki – realizuje wybrany program, zależy w dużej mierze od jego interpretacji. Wiele tematów i treści w podręcznikach, jak twierdzą, jest zupełnie niepotrzebnych. – Staram się tak dostosowywać tematy i lekcje, by dzieci skorzystały z nich jak najwięcej. Nie wprowadzam im trudnych pojęć czy języka teologicznego. Z doświadczenia wiem, że dzieci muszą otrzymać konkretną informację. I przykład. Wtedy wywiązuje się rozmowa i takie tematy uczniowie zapamiętują – tłumaczy Agnieszka Giermek.
Uczyć i być świadectwem
Katecheza w szkole to jednak nie tylko trudności. Nie tylko realizacja tematów i uzupełnianie zeszytu. Pamiętam wypowiedź jednego księdza, który prowadził katechizację w liceum ogólnokształcącym. Mówił o tym, że nawet wtedy, kiedy uczniom wydawało się, że wypuścili go w pole, bo nie zrealizowali tematu, tylko całą godzinę spędzili na rozmowie, on godził się na to świadomie. Uczniowie myśleli, że są sprytni, a on podczas takiej dyskusji przemycał im dużo ważnych treści.
Trzeba także pamiętać, że nauczyciele katecheci nie tylko powinni nauczyć, ale także być świadectwem. To wspaniale, że są tacy, którzy o tym pamiętają. – Wiem, że jako katecheta jestem narzędziem Pana Boga i odpowiadam za Jego obraz, jaki ukształtuje się w dzieciach na podstawie moich lekcji – mówi Agnieszka. – To wielka odpowiedzialność. Ale ja lubię tę pracę, nawet bardzo! I zawsze daję z siebie wszystko. Uwielbiam rozmawiać z dziećmi, sama często się od nich uczę, choćby zaufania – dodaje z uśmiechem.
Naucz się słuchać
A uczniowie? Jedni mówią, że religia to lekcja, w czasie której można odrobić zadanie z innego przedmiotu. Inni, że jak nauczyciel jest w porządku, to da się wytrzymać. Wszyscy, których pytałam twierdzili jednak, że czasem wywiązuje się na lekcji ciekawy temat, w który nagle prawie wszyscy się włączają. Mało tego, dyskutują jeszcze po wyjściu z sali. I to chyba jest prawdziwy sukces katechety.
Uczniowie, nawet w gimnazjum, nie są tacy źli. Trzeba tylko wiedzieć, jak z nimi rozmawiać.
– Należy być szczerym, grać w otwarte karty i nigdy nie okłamywać – mówi ksiądz katecheta, który od lat uczy w gimnazjum. – Ale najważniejsza jest umiejętność słuchania tego, co mówią. Czasem nie wprost. Trzeba nauczyć się nie krytykować, ale powiedzieć dobre słowo, wzmocnić pozytywnie. To procentuje!
10 zasad dialogu na lekcji religii
O czym warto pamiętać, przystępując do publicznej rozmowy z młodzieżą podczas katechezy?
1. Dla ludzi młodych – a tym samym wyjątkowo krytycznych – bardzo istotne jest to, czy katecheta jest przekonany o tym, co mówi; czy ma przemyślane swoje poglądy i czy nie blefuje.
2. Obydwie strony muszą się starać unikać uprzedzeń i myślenia stereotypami. Nie wolno sobie nawzajem „naklejać”, często krzywdzących, etykietek.
3. Konieczne jest ciągłe poszerzanie horyzontów. Zainteresowania młodych są różnorodne, więc nie we wszystkim będziemy ekspertami. Lepiej wtedy nie udawać „globusa” i przeprosić, że dziś jeszcze nie odpowiemy na daną kwestię. Trzeba jednak pamiętać, że młodzież do tego pytania w przyszłości powróci.
4. Mówi się, że nie ma głupich pytań. Tym niemniej trzeba bardzo uważać na te, na które nie można odpowiadać „z marszu”. Są uczniowie, którzy niezbyt roztropnie pytają przy całej klasie na przykład o intymne sprawy własne czy swojej rodziny.
5. Nigdy – nawet w przypadkach, które nas jakoś zbulwersują – nie wolno tak komentować danego pytania, że osoba, która je postawiła, odczuje to jako poniżenie.
6. Zawsze warto pamiętać o tym, że wśród uczniów mamy takich, z którymi nikt nie prowadzi dialogu. W wielu domach panuje bowiem praktyka komunikacji zdawkowej, informacyjnej czy wręcz rozkazującej.
7. Bardzo duże znaczenie ma kontakt wzrokowy. Należy patrzeć w oczy uczniów zarówno podczas słuchania, jak i w czasie odpowiadania na postawione pytanie.
8. Nie bagatelizujmy również podstawowych zasad kultury. Wymagajmy mówienia według jakiegoś porządku, przy zachowaniu godnej postawy ciała.
9. Nie bądźmy przy każdej wypowiedzi śmiertelnie poważni. Uśmiech, a zwłaszcza wspólna radość ze wzajemnego porozumiewania, nie tylko sprawia, iż nasze wypowiedzi są łatwiejsze w percepcji, ale przede wszystkim budują dobrą więź i dają upust ewentualnemu nagromadzeniu złych emocji.
10. Módlmy się za swoich uczniów. Tam szukajmy sił do prowadzenia rozmów, zwłaszcza tych trudnych.
OPRAC. KS. PIORT GĄSIOR