Jak zatem jest z tą wolnością? Powiedzmy na wstępie, że to dzięki wolności każdy czyn jest mój, każda myśl jest moja, każde słowo jest moje. To ja mówię, myślę, czynię. Nawet wówczas, gdy z bólem i nie do końca z pełnym zrozumieniem musielibyśmy powiedzieć za św. Pawłem: „Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię” (Rz 7, 15). Św. Paweł tymi słowami odsłania przed nami tajemnicę zła i grzechu, pokus, którym ulegamy, a jednak w ostateczności to ja grzeszę i to ja ponoszę za to odpowiedzialność.
Ale jest i druga strona tego medalu. Właśnie dlatego, że to ja czynię, że to ja mówię, że to ja myślę, że to wszystko jest moje, mam prawo – jeśli przez to wszystko prześwituje dobro – do satysfakcji, do nagrody, aż po nagrodę życia wiecznego. Na tym właśnie polega druga strona odpowiedzialności.
Ale na tym problem wolności się nie kończy. To właśnie wolność decyduje o tym, że człowiek jest bytem moralnym i ma w sobie godność. O tym bardzo dużo trzeba by mówić, ale w tym miejscu wystarcza jedna uwaga: św. Tomasz z Akwinu odsłania ten wymiar moralny ludzkiego istnienia i jego godności, kreśląc normę prawa naturalnego, jako bonum est faciendum et prosequendum, malum vitandum, to znaczy, że dobro należy czynić i podążać za nim, a zła unikać. Ta zasada mówi, że człowiek ma działać z celem, z sensem, że człowiekowi nie wolno działać bez celu, bez sensu, że sens ma odkrywać, gdyż inaczej właśnie ubliża swojej godności.
Wolność zatem jest czymś więcej niż tylko tym, co się posiada lub nie, lecz czym się jest, bowiem wewnętrznie zawsze się jest wolnym. To znaczy wolność ukazuje się nie tyle jako wartość, jako jedna z wartości, lecz jako conditio sine quo non, jako warunek, bez którego człowiek nie potrafi urzeczywistniać siebie. Człowiek ma być wolny i trzeba czynić wszystko, aby był coraz bardziej wolny, ale po to, aby mógł czynić dobro, bo inaczej jego życie nie ma sensu. Trzeba zauważyć i to, że człowiek nigdy nie znajdzie się w tak złych sytuacjach życiowych, w których nie mógłby czynić dobra. Nawet w Oświęcimiu może czynić dobro (św. Maksymilian Kolbe), bowiem wewnętrznie jest zawsze wolny, oczywiście to wymaga wielkiej ofiary, miłości i poświęcenia.
Dzisiejsze czytania, mówiąc o wolności, odsłaniają przed nami wymiar ostateczny: człowiek jest wolny w obliczu Pana, kiedy potrafi odkryć ukrytą w Nim mądrość, która nie jest mądrością tego świata. To bycie w obliczu Pana określone zostało jako bojaźń Boża, ona jest początkiem mądrości. To ona czyni nas uczestnikami królestwa niebieskiego, o którym św. Paweł powiedział: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). Ale to od naszej wolności zależy jednak, czy „nasza sprawiedliwość będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, bo jeśli nie, nie wejdziemy do królestwa niebieskiego” (Mt, 5, 20).