Na katechezie rozmawialiśmy o kobiecie i mężczyźnie, i o tym wszystkim, co ich dotyczy. Dyskusja zeszła na współżycie przed ślubem. Katechetka powiedziała zdanie, które nie daje mi spokoju: „Pamiętajcie! Skutki współżycia przed ślubem zawsze ponosi tylko i wyłącznie kobieta!”. Czy mam przez to rozumieć, że mężczyzna, współżyjąc z kobietą przed ślubem, nie ponosi żadnych konsekwencji? Nie ma grzechu? Poczułam, jakby ona w jakiś dziwny sposób idealizowała mężczyznę…
Ewa
Grzech dotyka całego człowieka, jako osobę – niezależnie od płci! Odpowiedzialność za niego jest zawsze osobista. Także za te grzechy, które ludzie popełniają przy współudziale drugich, obciążone są osobistą odpowiedzialnością. Każdy grzeszy na własny rachunek, obciążając własne sumienie. Skutki grzechu ponoszą zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Każdy człowiek przeżywa jednak swój grzech na własny sposób.
Bycie kobietą lub mężczyzną stanowi konstytutywny element naszej tożsamości. Jego brak oznacza deformację osobowości, chorobę podlegającą terapii. Właśnie z tego płciowego (psychosomatycznego) zróżnicowania wynikają także różnice w przeżywaniu wiary (w jej ramach także w przeżywaniu grzechu). Kobiety, będąc z natury bardziej wrażliwymi, przeżywają silniejsze emocje związane z popełnionym grzechem. Dodatkowo, w przypadku grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu, to właśnie na kobiecie ciąży brzemię utraconego dziewictwa. I choć w wymiarze duchowym dziewiczość traci także mężczyzna, kobiece ciało jest tą utratą odtąd niejako naznaczone. Kobieta podejmująca decyzję o podjęciu współżycia oczekuje ciepła i miłości, podczas gdy mężczyzna pozostaje często na płaszczyźnie cielesnej, traktując ciało jak dobro konsumpcyjne. Mówił o tym Jezus w Kazaniu na górze (Mt 5, 28).
Myślę więc, że w opisanej w pytaniu sytuacji nie chodziło jednak o idealizację mężczyzny, ale o ochronę kobiety!