„Gdy byłam jeszcze w ciąży, planowałam, że w te wakacje zostawimy na tydzień naszą córkę Jowitę pod opieką babci, a sami wyjedziemy gdzieś wypocząć. Jednak gdy maleństwo się urodziło, nie byłam wstanie nawet pomyśleć o tym, że mogłabym na tak długo zostawić moje dziecko, nawet z babcią”.
Pamiętam, że przechodziłam podobną ewolucję z moim pierwszym dzieckiem. Wiedziałam, że nasze małżeństwo już nie będzie takie samo. Nie uświadamiałam sobie jednak, że rodzicielstwo zmienia nie tylko tryb życia, ale sposób patrzenia na świat. Część z tego uwarunkowana jest biologicznie.
Jak zmiany biologiczne wpływają na rodziców?
Zmiany w psychice zaczynają się już w ciąży. Mówi się wręcz o odruchu budowania gniazda. Wiele dzielnych kobiet, próbujących z pokaźnym brzuszkiem samodzielnie przesuwać meble i domagających się pędzla i tapet, przestraszyło swoich mężów. Jest w nas energia, zapał, pojawia się troska o zapewnienie jak najlepszych warunków dziecku. Następnie budzi się instynkt macierzyński, czasem zakłócony przez depresję poporodową. Mniej znanym skutkiem macierzyństwa jest przypływ odwagi i gotowość walki o dziecko. Nawet nieśmiałe z natury kobiety, w sytuacji gdy coś zagraża dziecku, stają się dzielne niczym lwice.
Ciekawe badanie z tym związane zostało opublikowane w sierpniu tego roku. Jennifer Hahn-Holbrook z zespołem sprawdzała wpływ karmienia piersią na poziom agresywności kobiet. Okazało się, że mamy karmiące dzieci piersią reagują gwałtowniej niż inne kobiety (bezdzietne lub niekarmiące) w odpowiedzi na agresję.
Rodzicielstwo wpływa nie tylko na biologię kobiet, ale także na mężczyzn. Desmond Morris w książce Zrozumieć niemowlę zwraca uwagę na interesujący drobiazg. Otóż gdy widzimy coś, co nam się podoba, rozszerzają się nam źrenice. Kobiety zawsze reagują rozszerzeniem źrenic na widok niemowlaka, a mężczyźni – dopiero w momencie, gdy sami zostają ojcami. Ojcostwo sprawia także, że mężczyzna łagodnieje. Zbadał to zespół naukowców pod kierownictwem A. Storeya w roku 2000, a dokładniejsze badania przeprowadził zespół I. Gordona w 2010 r. Pod koniec ciąży żony u małżonka spada poziom testosteronu (odpowiedzialnego za zachowania agresywne), a podnosi się poziom prolaktyny i oksytocyny. Hormony te wpływają pozytywnie na relacje międzyludzkie, sprzyjają empatii i otwarciu na drugiego człowieka.
Jak zmienia się sposób rozmowy?
Rozmowa z małym dzieckiem to wyższa forma komunikacji. Rodzice uczą się dobrej obserwacji mowy ciała dziecka i umiejętności niemal „czytania w myślach”. Dziecko płacze, marudzi, nie potrafi jednak powiedzieć, o co właściwie chodzi. W tym momencie uważny rodzic rozpoczyna zgadywanie: „Chcesz soczku? A może zjadłbyś kanapkę? Pobawimy się autami?”. Uczymy się także mówienia prostymi zdaniami, używania prostych komunikatów.
Psycholog Deborah Tannen w wielu swych książkach opisuje różnice w sposobie komunikacji między mężczyznami a kobietami. Pisze między innymi o tym, że kobiety często komunikują swoje potrzeby w sposób pośredni, zaowalowany. Komunikacja z dziećmi zmusza mamę do nauczenia się precyzyjnego formułowania oczekiwań.
Rozwój umiejętności komunikacyjnych dotyczy też ojców. Znajomy tata trzech córek, zdecydowanie negatywnie nastawiony do „psychologicznych sztuczek” (jak określa wszelkie ćwiczenia komunikacyjne), spontanicznie rozwinął swe umiejętności w tym zakresie. Gdy córki zachowują się dziwnie lub są niegrzeczne, pyta wprost: „Co chcesz mi powiedzieć?”. Zwykle udaje mu się uzyskać konkretną odpowiedź.
Dorastamy i młodniejemy jednocześnie
Wiele osób ostatecznie dorośleje właśnie przy dzieciach. Jeżeli ktoś upiera się, że nie trzeba zbytnio zmieniać stylu życia, szybko ponosi tego negatywne konsekwencje. Jeżeli zabierzesz malucha ze sobą na imprezę, mając nadzieję, że grzecznie będzie spał w wózku, nie tylko będzie co chwila płakać, lecz zrobi ci pobudkę wcześnie rano, o zwykłej dla siebie porze. Oznacza to, że mamy natychmiastową naukę odpowiedzialności. Jednocześnie rodzicielstwo nie musi oznaczać całkowitej rezygnacji z życia towarzyskiego i innych przyjemności. Wymaga to jednak dobrej organizacji, umiejętności zarządzania czasem i dostępnymi zasobami. Innymi słowy – bycie mamą, tatą rozwija umiejętności menadżerskie.
Dorastamy też dlatego, że dzieci naśladują nasze zachowania. Znajomy tata był dumny ze swej umiejętności... bekania. Potrafił wybekać wiersz i zdobywał tym serca na studenckich imprezach. Mimo że jego żona tego nie aprobowała, co jakiś czas przy okazji spotkań rodzinnych popisywał się – jak to ona określała – „szczeniacką” umiejętnością. Dopiero gdy zobaczył, jak jego kilkuletni synek próbuje popisać się przed zszokowaną babcią bekaniem, dotarło do niego, że nieświadomie uczy syna rzeczy, która może sprowadzić na niego kłopoty. Ujrzenie w naśladowczych zachowaniach dziecka odbicia własnych niedoskonałości jest dla wielu rodziców impulsem do pracy nad sobą.
Z drugiej strony, zostając rodzicami, stajemy przed możliwością nieskrępowanej zabawy. Wiele zabawek z dzieciństwa sprawia nam ogromną radość w życiu dorosłym. Klasyczny przykład to tata szczęśliwy z możliwości „odkurzenia” przechowywanej pieczołowicie od lat kolejki, by pobawić się nią z synem.
Relacje z własnymi rodzicami
Gdy sami mamy dzieci, zwykle zaczynamy lepiej rozumieć różne zachowania i potrzeby własnych rodziców. W części naśladujemy ich, w części staramy się unikać tych zachowań, które nam jako dziecku sprawiały przykrość. Czasem możemy dojść do wniosku, że pewne metody wychowawcze, których nie lubiliśmy jako dzieci, są jednak potrzebne, czasem upewniamy się w ocenie, że rodzice popełniali wobec nas błędy. To co ważne – nasze rodzicielstwo dzieje się zawsze w relacji do naszych doświadczeń z dzieciństwa. Koleżanka opowiada: „Dopiero gdy zostałam mamą, zrozumiałam swojego tatę. On próbował być blisko, próbował okazywać, że mnie kocha, ale nie potrafił, dlatego wydawał się zawsze taki zimny. Widzę, jak stara się zabawić swą wnuczkę i jak ona się go boi, i teraz wiem, jak bardzo przez to cierpi. Wtedy nie widziałam tego cierpienia”.
A jak bycie rodzicem zmieniło ciebie?
Niektórzy ludzie bardzo przeżywają swoje rodzicielstwo. Z jednej strony cieszą się dziećmi, jednak przytłacza ich codzienne zabieganie i troski. Postrzegają swoje bycie rodzicem przede wszystkim w kategoriach bardzo obciążającego obowiązku i poświęcenia. Przez to ich codzienność bywa rzeczywiście przygnębiająca i trudna. Właśnie takim osobom, które zatraciły świeżą radość rodzicielstwa, proponuję ćwiczenie – spojrzenie na swoją sytuację z innej perspektywy – „co zawdzięczam swoim dzieciom, jak mnie wzbogaciło bycie rodzicem?”. Zastanów się (najlepiej pisząc to na kartce):
- Jak rodzicielstwo wpłynęło na twoje relacje z własnymi rodzicami, na twoje wyobrażenia na ich temat?
- Jakie dziedziny życia zaczęły być dla ciebie ważne, gdy zostałeś rodzicem?
- I najważniejsze: Co się zmieniło na lepsze w twoim życiu po urodzeniu się dzieci?