Jaka była twarz katolickiej młodzieży, którą zobaczył Ksiądz Biskup w Madrycie podczas niedawnych Światowych Dni Młodzieży?
– Do Madrytu przybyła młodzież z całego świata, ze wszystkich kontynentów, z różnych środowisk – różnokolorowa, a równocześnie pełna entuzjazmu, życzliwości, naturalnie uśmiechnięta. Dominowała oczywiście młodzież hiszpańska. Z twarzy tych młodych ludzi, którzy pojechali do Madrytu, biła szczera radość z tego, że są w Kościele, co więcej – że są świadomą częścią Kościoła i biorą odpowiedzialność za jego przyszłość. Jeśli ten bardzo widoczny entuzjazm, wyrażony tak żywiołowo w Madrycie, uda się młodym utrzymać później, w swoich rodzinnych stronach, w codziennym życiu, to będzie znakomita szansa dla przekazywania kolejnym pokoleniom skarbu wiary. Zdajemy sobie sprawę ze skomplikowanego charakteru świata, w którym dzisiaj przyszło żyć młodym ludziom – z kulturowej i politycznej zawieruchy, wewnętrznych podziałów społeczeństwa. Wiemy, jak często trudno wyłamać się z pewnych szablonów politycznej poprawności. A jednak te ogromne rozmodlone tłumy młodych ludzi pokazały w Madrycie, co jest dla nich ważne i co najważniejsze – Jezus, Kościół i wiara. Wszystko to pozwala z optymizmem patrzeć na przyszłość Kościoła, także w przypadku Kościoła katolickiego w Hiszpanii.
Właśnie, wydawało się, że pewna „rewolucja” obyczajowa, czy szerzej, społeczna i kulturowa, która w ostatnich latach bardzo przyspieszyła, szczególnie w Hiszpanii, przekreśli takie nadzieje, taki optymizm.
– Oczywiście na Światowe Dni Młodzieży przybyła zapewne określona część młodzieży hiszpańskiej. Inna część była w tym czasie gdzie indziej: nad morzem, na plaży, w innych miejscach, ale – co nadzwyczaj wymowne – tej drugiej, nieobecnej części nie widziało się w Madrycie. Poza rzucającą się przez chwilę w oczy grupką manifestujących na Puerta del Sol, wśród której byli zresztą nie tylko młodzi ludzie. Natomiast ta część hiszpańskiej młodzieży, która przybyła na spotkanie z Ojcem Świętym, być może odreagowywała swoją trudną niekiedy sytuację, poczucie zagubienia, marginalizacji i ogromnej presji, jaką wywiera się na nią przez media i całą tę hałaśliwą kulturę masową. Nagle młodzi wierzący Hiszpanie poczuli się silni, widząc obok siebie tylu innych młodych z samej Hiszpanii, a później też z wielu innych krajów świata, którzy nie wstydzili się manifestować swojej wiary i gromadzili się wokół Ojca Świętego.
Takie poczucie solidarności i wspólnoty odnawia więc wiarę, pozwala ją głośno wyznawać, wbrew nachalnym głosom, które coraz częściej chciałyby ją zepchnąć do sfery sztucznie zabarykadowanej prywatności człowieka.
– Nieprzypadkowo, patrząc na to wielkie zgromadzenie ludzi podczas madryckich Światowych Dni Młodzieży, można było dostrzec analogię do pierwszej wizyty bł. Jana Pawła II w Polsce w 1979 r. Wtedy Polacy po raz pierwszy po II wojnie światowej mogli się policzyć. Dziś młoda część Kościoła katolickiego w Hiszpanii też dostała taką okazję, też się policzyła – i dostrzegła, że Kościół nie jest wcale taki skarlały, jak jej usiłuje się to wmówić. Przeciwnie, że jest liczny i duchowo silny. Tego rodzaju konstatacja wywołała wśród młodych Hiszpanów ogromną radość i entuzjazm, co wyraziło się w słynnym już haśle, które z całego serca było wielokrotnie wykrzykiwane przez nich – i podjęte przez przedstawicieli innych krajów – zwłaszcza podczas wieczornego czuwania w sobotę 20 sierpnia na Cuatro Vientos: „Esta es la joventu del Papa!”, czyli „Jesteśmy młodzieżą papieża!”
W samym haśle tegorocznych Światowych Dni Młodzieży padają zresztą słowa o „zakorzenieniu w Chrystusie” i o „silnych wiarą”. W świetle tego, co widział Ksiądz Biskup w Madrycie, hasła te są dopiero wezwaniem dla młodzieży, swoistym myśleniem życzeniowym czy raczej opisem aktualnej już sytuacji? Krótko mówiąc: kto pojechał do Madrytu, awangarda katolickiej młodzieży, czy ci, którzy mają się dopiero w tej wierze zakorzenić?
– Zapewne jedni i drudzy. Sformułowanie, które stało się hasłem tegorocznych Światowych Dni Młodzieży, nawiązuje do Listu św. Pawła do Kolosan. Apostoł Paweł skierował takie życzenie do współczesnych mu chrześcijan mieszkających w Kolosach. Oni już byli wierzący, związali się z Chrystusem, na pewno byli w dużym stopniu Jego świadkami, a mimo to św. Paweł wzywał, aby ich wiara w Chrystusa, ludzi żyjących pośrodku żywiołu ówczesnego pogańskiego świata, ciągle się doskonaliła. Zwracał uwagę, że mają się coraz bardziej zakorzeniać w Chrystusie, że mają też coraz bardziej, niejako z każdym kolejnym świadectwem, stawać się jednoznacznymi i przekonującymi świadkami Chrystusa w świecie. Czyż nie dostrzegamy tu wymownej paraboli pomiędzy pouczeniem Pawłowym a sytuacją wielu katolików w dzisiejszym świecie? Młodzi, którzy przyjechali do Madrytu, stoją często na progu podejmowania bardzo ważnych osobistych decyzji i życiowych wyborów. Przed każdym katolikiem pojawia się zatem konieczność odnowy swojej wiary, ciągłego procesu zakorzeniania się w Chrystusie.
Mówiąc o przesłaniu tych madryckich dni, nie sposób przeoczyć zadania, jakie Benedykt XVI przekazał tam polskiej młodzieży: „Nieście innym orędzie Ewangelii. Waszą modlitwą i przykładem życia pomagajcie Europie odnaleźć jej chrześcijańskie korzenie”. Trudno chyba o większy komplement, ale i o bardziej odpowiedzialne zobowiązanie.
– To, co do polskiej młodzieży mówił Ojciec Święty Benedykt XVI, jest pewnym przedłużeniem tych oczekiwań i tych nadziei, jakie wobec narodu polskiego żywił bł. Jan Paweł II i jakie formułował przy różnych ważnych okazjach. Zwłaszcza kiedy wstępowaliśmy do struktur europejskich. Nie chodziło wtedy o to, by przystępować wyłącznie do klubu bogatych krajów, zadowolonych z siebie konsumentów wysokiego PKB, ale znacznie bardziej o to, by Unii Europejskiej przypomnieć jej korzenie, by tchnąć w tę zachodnią Europę chrześcijańskiego ducha. Benedykt XVI nawiązuje więc do tego zadania, jakie Polsce wskazał przed laty Jan Paweł II. Z drugiej jednak strony papież wyraźnie wskazuje polskiej młodzieży konkretny program wychowawczy i apostolski. Pamiętajmy, że młodzież ta wchodzi w świat Europy nie tylko przez liczne wyjazdy turystyczne, ale także emigrując w poszukiwaniu pracy, „za chlebem”, jak dawniej mówiono, czy też wyjeżdżając na studia. Chodzi więc o to, by znajdując się w nowej rzeczywistości, nasza młodzież potrafiła pokazać, że wierzy, że jest katolicka, że nie wstydzi się Jezusa.
A zatem to całkiem konkretny program na dzisiejsze, niełatwe czasy.
– Owszem w przesłaniu Ojca Świętego nie ma nic abstrakcyjnego, jest – chciałoby się powiedzieć – samo życie. Mogę tu przywołać konkretny obraz, który pokazuje realność tych papieskich słów. Otóż wśród wolontariuszy, którzy pojawili się w ogromnej liczbie w Madrycie, byli także Polacy mieszkający już od wielu lat w Hiszpanii. Jak mi opowiadali, sami byli uczestnikami Światowych Dni Młodzieży w Rzymie przed 11 laty. Tamto spotkanie wywarło na nich wtedy tak przejmujące wrażenie, że gdy dziś w Madrycie, gdzie mieszkają, zorganizowano kolejne takie dni, natychmiast zgłosili się do pomocy jako wolontariusze. Uznali, że spłacają w ten sposób swoisty dług wobec tamtego rzymskiego spotkania. Jakaż więc musi być duchowa siła tych spotkań, skoro przez tyle lat ich rezonans brzmi w ludzkich sercach.
Ksiądz Biskup był jednym z tych pasterzy, którym w Madrycie powierzono wygłaszanie katechez do młodych. Wokół czego koncentrowały się te katechezy i jak reagowała na nie młodzież?
– Zgodnie z wolą organizatorów idących za sugestiami Ojca Świętego, katechezy te były związane właśnie z tymi trzema elementami obecnymi w samym haśle Światowych Dni Młodzieży. „Mocni w wierze” to pierwsza katecheza, „Zakorzenieni w Chrystusie” – druga, a trzecia to „Świadkowie Chrystusa w świecie”. Każdy z biskupów katechistów według własnego wyczucia i możliwości koncentrował się wokół tych trzech zagadnień. Po katechezie była odprawiana Msza św. z homilią. Uderzające było skupienie i rozmodlenie młodych, a także ich dociekliwość, gdy w ramach katechez stawiali ważne nie tylko dla siebie pytania odnoszące się do tego, jak żyć, jak być autentycznym chrześcijaninem, jak odnaleźć się w Kościele...
Na jedną rzecz chciałbym jeszcze zwrócić uwagę. Po Hiszpanach i Włochach największą grupą młodzieży byli w Madrycie Francuzi. Przybyło ich tam ok. 50 tysięcy. Mówię o tym z takim naciskiem dlatego, że do czasu Światowych Dni Młodzieży w Paryżu w 1997 r. praktycznie nie istniało we Francji duszpasterstwo młodzieży. Ale już w Rzymie w 2000 r. było dużo Francuzów, a teraz w Madrycie znów ogromna ich liczba. A zatem na idei Światowych Dni Młodzieży można budować silne duszpasterstwo młodzieży, które daje wymierne efekty. Gdy zauważymy, że z Polski przyjechało zaledwie ok. 15 tys. młodych, to nawet przy uwzględnieniu wszystkich zmiennych, jak większa odległość itd., daje nam to wiele do myślenia. Stąd refleksja dotycząca tego, jak dzisiaj w Polsce duszpastersko pracować z młodymi, by naprawdę byli mocnymi w wierze, trwale zakorzenieni w Chrystusie, a w konsekwencji byli Jego przekonującymi świadkami dla współczesnego świata, jest niezmiernie ważna nie tylko dla biskupów i księży, ale również dla wszystkich, którym przyszłość Kościoła w naszej Ojczyźnie leży głęboko na sercu.