Z Grzegorzem Foltą – przewodnikiem tatrzańskim, wykładowcą kursu kandydatów na przewodników tatrzańskich w Akademickim Kole Przewodników Tatrzańskich w Krakowie rozmawia Paweł Piwowarczyk.
Góry. Zdobywanie szczytów. Wędrowanie. Co w nich jest, że stały się pasją twojego życia?
– Każdy człowiek ma własne powody, które sprawiają, że odczuwa potrzebę obcowania z górami, a bywają one skrajnie różne. Dla jednych jest to poszukiwanie Boga, absolutu, dla innych to wspinanie sportowe, zaliczanie kolejnych stopni trudności, czyli traktowanie gór jak boiska, podczas gdy jeszcze inni chodzą w góry w poszukiwaniu wrażeń estetycznych. Nie ma lepszych czy też gorszych powodów – wszystkie tak naprawdę są dobre, no może oprócz czysto utylitarnych, gdy góry są tylko i wyłącznie miejscem do prowadzenia biznesu, co najczęściej bywa w sprzeczności z zasadami ochrony przyrody. Jeśli chodzi o mnie, to zaczęło się prozaicznie. Rodzice zabierali mnie na górskie szlaki i spodobało mi się to. Teraz nie wyobrażam sobie długiego rozbratu z górami. Bywam w nich prawie co tydzień. Wybieram świat gór, który daje poczucie spokoju, pozwala na chwilę zatrzymać się. Dla mnie najważniejsze jest jednak ciągłe odkrywanie. Na każdej wyprawie pojawiają się nowe pytania, nowe problemy do rozwiązania. Może zabrzmi to jak truizm, gdyż dotyczy to każdej naukowo traktowanej dziedziny życia, a ja właśnie moją pasję tak po części traktuję, ale im więcej wiem o górach, tym bardziej uświadamiam sobie, jak mało o nich wiem. W związku z tym angażuję się w ten jakże bogaty świat gór, poszukuję odpowiedzi na postawione sobie wcześniej pytania, planuję kolejne wyprawy, by ciągle odkrywać.
Wydawać by się mogło, że każdy może zdobywać szczyty. Czy aby na pewno?
– Zależy, co mamy na myśli, mówiąc szczyty. Jeśli chodzi o rekreacyjny czas spędzany w górach, to każdy może mieć swój szczyt do zdobycia, niezależnie od wieku i umiejętności, jednakże na uprawianie turystyki kwalifikowanej i wspinanie trzeba przede wszystkim czasu na naukę i zdobywanie doświadczeń. Każdy wie, że bezpośrednia przesiadka z samochodu osobowego do tira bez jakiegokolwiek szkolenia nie jest dobrym pomysłem. W górach nie zawsze od razu musi wydarzyć się coś złego. W dziewięciu na dziesięć przypadków może nie zdarzyć się nic, ale jeśli jest zagrożenie, że jedna „przesiadka” może skończyć się tragicznie, to nie warto ryzykować. Oczywiście nikt nie ma patentu na pełne bezpieczeństwo w górach, ale doświadczenie, wiedza i umiejętności minimalizują ryzyko wypadku, dlatego też warto cierpliwie stopniować trudności, dobierać cele do aktualnych umiejętności i możliwości.
Jesteś przewodnikiem. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jaki jest sens tej pracy.
– Podstawowa rola przewodnika to oczywiście zapewnienie bezpieczeństwa. Druga, równie ważna, to funkcja krajoznawcza, czyli tłumaczenie otaczającego świata. W zależności od rodzaju wycieczki, proporcje między tymi rolami zmieniają się. Dla mnie ideałem przewodnika pod względem krajoznawczym jest swego rodzaju „pan od przyrody” pochylający się nad kamieniem, rośliną, motylem i opowiadający fascynującą historię z życia ekosystemu.
Jakie są najbardziej nieodpowiedzialne zachowania ludzi w górach?
– Takich zachowań jest wiele, jednak najczęstszym błędem jest niedostosowanie celów do aktualnych i prognozowanych warunków pogodowych. Latem jednym z największych zagrożeń są burze. Typowym jest, że słysząc pierwsze grzmoty ludzie zamiast zawracać w doliny, nadal brną w górę, próbując za wszelką cenę zdobyć wyznaczony cel. Groźny jest również brak świadomości niebezpieczeństwa, jakie kryje się latem w płatach śniegu zalegających w górach, takich jak Tatry, czasem nawet do sierpnia. W przypadku poślizgnięcia zatrzymanie się jest prawie niemożliwe, a czyhające poniżej głazy powodują ciężkie obrażenia u poszkodowanego, a nawet jego śmierć. Statystyki pokazują, że do wielu tragedii nie doszłoby, gdyby turyści przestrzegali podstawowych zasad bezpieczeństwa. Warto pamiętać, że udana górska wyprawa to ta, o której możemy opowiedzieć czekającym na nas w dolinach.