O profesorach, którym Pan Bóg nie przeszkadza, z o. dr. Krzysztofem Bielińskim CSsR, rektorem Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Magdalena Guziak-Nowak
Czy szkoła Ojca Rektora musi walczyć ze stereotypem, że uczelnie kościelne to raczej duszpasterstwa niż uniwersytety?
– WSKSiM została założona przez katolickiego księdza, dyrektora Radia Maryja, o. dr. Tadeusza Rydzyka CSsR i prowadzona jest przez zakonników ze Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela. W herb uczelni wpisane są trzy słowa: Fides, ratio et patria (wiara, rozum i ojczyzna), jako filary określające naszą tożsamość i misję, którą chcemy pełnić w ojczyźnie i Kościele. Oznacza to, że WSKSiM w Toruniu nie tylko w pełni identyfikuje się z nauczaniem Kościoła katolickiego, ale nauczanie to czyni istotną treścią systematycznej formacji intelektualnej wszystkich naszych studentów, niezależnie od wybranego kierunku studiów. Mamy zajęcia z filozofii personalistycznej, etyki i antropologii chrześcijańskiej, Biblii i katolickiej nauki społecznej. Oczywiście, że istnieje u nas także prężnie działające duszpasterstwo akademickie prowadzone przez trzech ojców duszpasterzy. Codzienna, stała formacja katolicka jest obok rzetelnego kształcenia intelektualnego wyznacznikiem tego, czym jest na mapie uczelni wyższych w Polsce nasza toruńska uczelnia.
Co może być atutem absolwenta WSKSiM dla przyszłego pracodawcy?
– W Toruniu kształcimy aktualnie na czterech kierunkach: dziennikarstwie, politologii, kulturoznawstwie i informatyce. Są to profesje, które wiążą się zasadniczo lub pośrednio z mediami i nowoczesną techniką. Nasza uczelnia, o zawodowym profilu, współpracująca z ogólnopolskimi mediami: Radiem Maryja, Telewizją Trwam, „Naszym Dziennikiem”, stwarza jedyne w kraju warunki do codziennego warsztatu zawodowego w profesjonalnym studiu radiowym czy telewizyjnym. Nasi studenci już na pierwszym roku studiów mają zajęcia z kamerą, konsoletą, uczą się montażu obrazu i dźwięku. Wszystko oczywiście na najnowocześniejszym sprzęcie i oprogramowaniu. Dość wspomnieć, że uczą się np. obsługi kamery studyjnej, a jedna kosztuje 50 tys. euro. Tak więc praktyka zawodowa, którą oferujemy, jest wyróżnikiem naszej propozycji na szerokim dziś rynku edukacji na poziomie uczelni wyższych.
Ponieważ sam jestem także pracodawcą, to wiem z doświadczenia, że szuka się dzisiaj nie tylko specjalistów, ale także pracowników uczciwych, odpowiedzialnych, myślących i twórczych, ofiarnych i zdolnych do pracy w zespole. U nas nie pomija się wychowania. Nam zależy, żeby z uczelni wyszedł np. nie tylko specjalista technik komputerowych, ale żeby był on jednocześnie człowiekiem o szerokim wykształceniu humanistycznym. Widzę, że doceniają to pracodawcy. Absolwenci, którzy dobrze wykorzystują wszechstronną propozycję rozwoju na uczelni, znajdują pracę.
WSKSiM nie ma „katolickości” w nazwie, ale identyfikuje się z nauczaniem Kościoła, co potwierdza program studiów i róże inicjatywy.
– Tak. Np. instytucje i organizacje katolickie organizują w Toruniu pod patronatem naszego księdza biskupa Marsz dla życia i rodziny. Idziemy razem, wszyscy: władze uczelni, pracownicy akademiccy i administracji, studenci i pracownicy naszego Hotelu akademickiego. Wspólnie dajemy świadectwo naszym przekonaniom i wierze. Będziemy nieśli czterometrowy transparent: ,,Jesteśmy za życiem. Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu”. Dziś, kiedy wmawia się nam, aby przekonania religijne zamknąć we własnym domu albo w kościele na nabożeństwie, my idziemy razem, aby dać świadectwo... że mamy odwagę iść pod prąd dyktaturze relatywizmu, liberalizmowi – tzn. źle rozumianej i przeżywanej wolności. My nie boimy się mówić, że życie jest święte od poczęcia do naturalnej śmierci, że rodzina to mężczyzna i kobieta, że katolik ma obowiązek uczestniczenia w życiu politycznym, bo mamy nieprzypadkowych nauczycieli, mistrzów, profesorów, którzy są nie tylko specjalistami we własnych dziedzinach nauki, ale także przekonanymi i praktykującymi katolikami.
Czy to łatwe? Manifestowanie wiary na uczelniach, zwłaszcza publicznych, nie jest „poprawne politycznie”.
– Odpowiem, przywołując sytuację sprzed roku. O chwilę rozmowy poprosił mnie młody człowiek. Z twarzy inteligent, z wypowiedzi jeszcze bardziej. Interesował się historią sztuki, ale bardzo spodobała mu się nasza uczelnia: warunki, profesorowie i studenci, których poznał. Tylko że u nas nie ma jeszcze historii sztuki. Co zrobić? Powiedziałem mu, że ważne jest też środowisko, w którym będzie studiował. Bo studia to czas najbardziej intensywnego rozwoju w życiu człowieka. Takiego drugiego etapu już w życiu nie będzie. Ważne zatem, wśród jakich ludzi będzie ten czas przeżywał, jakim profesorom pozwoli się kształtować, w jakiej atmosferze będzie wzrastał. W WSKSiM nie ma schizofrenii: katolik w domu i kościele, za drzwiami sali wykładowej „neutralny światopoglądowo”. U nas tego nie ma! Naszym wykładowcom z tytułem profesora belwederskiego Pan Bóg zupełnie nie przeszkadza. Wspomniany młody człowiek przyszedł na dziennikarstwo... Pewnie wybór nie był taki łatwy. Po dwóch tygodniach zatrzymał mnie na korytarzu: „Dziękuję za tamtą rozmowę! Chciałem powiedzieć, że dobrze wybrałem!”.