Logo Przewdonik Katolicki

Wiara na kartki

Monika Białkowska
Fot.

Jeden z proboszczów chciał się pozbyć ze swojego starego kościoła nietoperza, który wciąż krążył nad głowami modlących się. Kiedy zwierzył się z tego problemu zaprzyjaźnionemu księdzu, a ten roześmiał się i powiedział: Jak to nie wiesz, co robić?! Ochrzcij go, wybierzmuj, a więcej w kościele go nie zobaczysz!

Jeden z proboszczów chciał się pozbyć ze swojego starego kościoła nietoperza, który wciąż krążył nad głowami modlących się. Kiedy zwierzył się z tego problemu zaprzyjaźnionemu księdzu, a ten roześmiał się i powiedział: – Jak to nie wiesz, co robić?! Ochrzcij go, wybierzmuj, a więcej w kościele go nie zobaczysz!

 

 

To tylko dowcip, ale niestety oddający częściowo wagę problemu, jaki mamy z bierzmowaniem. Piszę „mamy”, bo problem dotyczy zarówno księży, jak i rodziców bierzmowanych oraz samych kandydatów. Wydaje się, że wszystkich nas problem udzielenia prawie dorosłym ludziom sakramentu, koniecznego do przyjmowania kolejnych, nieco przerasta.

 

Pożegnanie z Kościołem?

Temu, w jaki sposób w niektórych parafiach księżom udaje się właściwie przygotować młodzież, a jakie błędy popełniane są najczęściej, należałoby poświęcić odrębny tekst i pewniej lepiej byłoby, gdyby jego autorem był ksiądz. Ja chciałabym spojrzeć na sakrament bierzmowania oczami świeckich.

Nie ma się co oszukiwać – młodzież do przyjmowania sakramentu bierzmowania czuję się zmuszana – jeśli nie bezpośrednio, to pośrednią presją rodziców i kłopotów w późniejszym życiu, między innymi trudnościami przy zawieraniu sakramentu małżeństwa. Sama presja niekoniecznie musi być zła, w końcu starsi są po to, żeby pokazywać młodszym drogę i właściwe życiowe rozwiązania. Niebezpieczny jest tylko klimat, jaki wokół przyjmowania sakramentu bierzmowania się tworzy. Dowcipy o bierzmowaniu nietoperza, żeby pozbyć się z kościoła, to tylko jeden z elementów tego klimatu. Należy do niego też nazywanie sakramentu bierzmowania „uroczystym pożegnaniem z Kościołem z obecności biskupa” czy traktowanie go jako pretekstu do wpisywania „trzeciego imienia” do społecznościowych portali. Wydaje się, że tylko pewien procent młodzieży rzeczywiście związanej z Kościołem sakrament bierzmowania rozumie i świadomie się do niego przygotowuje. Tych, którzy z Kościołem związek na co dzień mają niewielki, obowiązkowe zbieranie podpisów raczej do niego nie zachęci.

 

Nie uczyć kłamstwa

Każdy był kiedyś młodym i wie, że zawsze są jakieś sposoby na ominięcie wymagań dorosłych. Podobnie jest z bierzmowaniem. Niech nikt się nie łudzi – książeczki bierzmowanych nierzadko nie są wcale świadectwem ich aktywności i obecności w kościele, ale raczej umiejętności twórczego podejścia do kwestii podpisów. Mówiąc wprost: podpisy te często są fałszowane, zwłaszcza należące do księży z sąsiedniej parafii, żeby sprawdzający ksiądz nie mógł rozpoznać fałszerstwa. Proste? Proste. Tyle tylko, że zupełnie mija się z celem, jakim jest po pierwsze zachęcenie młodych do udziału w nabożeństwach, a po drugie wychowanie ich na uczciwych ludzi. Włos na głowie się jeży na myśl, że to właśnie w Kościele, podczas przygotowania do sakramentu, nazywanego sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej, mają okazję do uczenia się sprytnego kłamstwa. Rodzice mają tego świadomość, ale nie są przygotowani do prawidłowej reakcji, a w konflikcie z księdzem i tak staną po stronie własnego dziecka.

 

Rozumieć Ducha

Zamiast koncentrować się na podpisach, być może większą uwagę zwrócić by trzeba na świadomość młodzieży i rodziców na temat sakramentów. Przede wszystkim na to, że ich przyjmowanie nie jest obowiązkowe – w Polsce nie jest karalne życie bez sakramentu bierzmowania czy nawet bez sakramentu małżeństwa – a przyjmowanie ich w sposób niegodny i świętokradczy więcej robi człowiekowi szkody, niż przynosi pożytku. Nie służy ani Kościołowi, ani przyjmującym sakrament bierzmowania fakt, że uwaga młodych ludzi koncentruje się na tabelkach z podpisami, na najbardziej oryginalnych imionach, na prezentach.

 

Duch nie uszczęśliwia na siłę

Kandydat do bierzmowania powinien spełniać kilka warunków. Udział w katechizacji jest od niego wymagany, bo musi znać prawdy wiary objawionej. Podobnie powinien regularnie uczestniczyć w kulcie, a więc przystępować do sakramentu pokuty i pojednania, oraz we Mszy św. Te wymagania stosunkowo łatwo jest wyegzekwować, między innymi sprawdzając obecność młodzieży w kościele. Ważne jednak, żeby nie zapominać o kolejnych, równie ważnych wymaganiach: o tym, że bierzmowany powinien zdawać sobie sprawę z zadań, jakie na niego nakłada przyjęcie sakramentu bierzmowania, oraz świadczyć o Jezusie, między innymi przez zaangażowanie w życie parafialne.

Decyzja o przyjęciu tego sakramentu powinna być świadoma i dobrowolna. Tak jak nie można zmusić nikogo do miłości, tak i Duch Święty nie chce nikogo uszczęśliwiać na siłę. Rodzice, duszpasterze, katecheci powinni jedynie wspierać kandydata w podejmowaniu tej ważnej decyzji, a po jej podjęciu – pomóc w przygotowaniu się do przyjęcia sakramentu.

 

Wielkoduszne szukanie Prawdy

Być może wszystkie formalne wymagania są konieczne: często trudno jest w inny sposób niż kontrola podpisów w indeksach stwierdzić obecność młodych ludzi na liturgii. I tu jest wielkie zadanie dla młodzieży, która powinna, właśnie przy przygotowaniu do sakramentu bierzmowania, uczyć się wielkoduszności i widzenia świętej rzeczywistości, tkwiącej ponad suchym obowiązkiem czy rytem. Zadaniem rodziców jest tłumaczenie dorastającej młodzieży, że owszem, ksiądz wymaga podpisów, ale przecież nie o podpisy chodzi. Że nawet ktoś zmotywowany w sposób dla niego nieprzyjemny uczestniczy przecież w Bożych tajemnicach, a Bóg jest po jego stronie: nie czeka na podpis, ale na spotkanie, czeka na ludzką miłość. To nie jest łatwe zadanie, ale być może najważniejsze – pokazać młodym, że Duch Święty zstępuje na nich i chce ich przemieniać, a formalne wymagania, które trzeba spełnić, to tylko ludzka otoczka, słaba tak samo, jak słabi są wszyscy ludzie. Jeśli to zrozumieją młodzi, jeśli to zrozumieją ich rodzice, jeśli uwierzą, że w Kościele czeka na nich żywy Bóg, a nie ksiądz z długopisem w dłoni, to już nie trzeba będzie tego księdza okłamywać, a i szansa na to, że po bierzmowaniu młodzi zostaną w Kościele, będzie trochę większa. Bo przecież Kościół ma wiele propozycji dla młodych: są pielgrzymki, wiele różnorodnych duszpasterstw, wiele bardzo cennych inicjatyw – tyle tylko, że by je odkryć, trzeba tego chcieć, a nie musieć.

 

Chodzi o świadectwo

Warto też zwracać uwagę młodych na właściwy wybór świadka bierzmowania. Podobnie jak w przypadku rodziców chrzestnych, nie powinien to być sposób uhonorowania najbliższego członka rodziny, niezależnie od jego sytuacji życiowej i osobistej wiary. Świadek ma być rzeczywiście świadkiem – nie tylko momentu przyjmowania sakramentu, ale świadkiem wiary w Jezusa Chrystusa. To jest pierwsze i najważniejsze pytanie, jakie powinno się stawiać samemu sobie, rozpoczynając poszukiwanie świadka. Dziś, aby wrócić do teologicznej jedności chrztu i bierzmowania zaleca się, żeby – jeśli to możliwe – rolę świadka bierzmowania pełniło jedno z rodziców chrzestnych, ojciec w przypadku chłopców, a matka chrzestna w przypadku dziewcząt. Oczywiście świadkami bierzmowania mogą być także rodzice kandydatów, inni przedstawiciele rodziny, można wybrać także osobę spoza rodziny. Najważniejszym kryterium, jakie powinien spełniać świadek, jest jego duchowe przygotowanie, jego dojrzałość do pełnienia tej funkcji, przyjęcie wszystkich sakramentów inicjacji chrześcijańskiej i możliwość pełnego uczestnictwa w życiu sakramentalnym.

Przygotowanie do bierzmowania nie jest sprawą prostą – ani dla księży, ani dla kandydatów, ani dla ich rodziców. Warto usiąść w domach i porozmawiać o tym, o co naprawdę w tym sakramencie chodzi i czy naprawdę chcemy nim żyć – a wtedy długi cykl przygotowań nie będzie drogą przez mękę, ale formacją, która rzeczywiście kształtować będzie dojrzałego chrześcijanina, otwartego na działanie Ducha Świętego. Bo przecież o to tu właśnie chodzi.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki