– To wydarzenie, moim zdaniem, bardzo mocno naznaczyło historię Polski i nas wszystkich, a jego konsekwencje dla nas wszystkich będą ogromne, o czym jestem przekonany. Po 10 kwietnia sytuacja w Polsce naprawdę się zmieniła – przekonuje publicysta Jan Pospieszalski. Jego zdaniem cała historia, która wiąże się z katastrofą smoleńską, z tym, jak wyjaśnia się jej okoliczności i przyczyny, będzie zapewne tematem wielu rozpraw naukowych „o tym, jaka była rola mediów w tak zwanej fasadowej demokracji, jaką w Polsce obecnie mamy”. Kiedy to nastąpi? – Być może za 10–20 lat, w rzeczywiście wolnej Polsce – wyjaśnia Pospieszalski.
Skąd takie przypuszczenia? – Ponieważ naprawdę wyłączono u dziennikarzy zdrowe myślenie – stwierdza publicysta i zaraz wyjaśnia: – Media przez trzy tygodnie koncentrują się na tym, czy gen. Błasik kłócił się z kpt. Protasiukiem, po czym okazuje się, że nie ma na to żadnych dowodów i prokurator mówi wprost: nie było takiej kłótni. Natomiast ci sami dziennikarze, którzy z taką dociekliwością tropią ruch ust gen. Błasika, nie są w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie: Jak to się stało, że z Okęcia 10 kwietnia rano wystartował wojskowy samolot rządowy, a w przestrzeni powietrznej nad Smoleńskiem był samolotem cywilnym? Jakoś nie rodzi to pytań, nie staje się elementem dociekań – dziwi się Pospieszalski, dodając, że takich pytań bez odpowiedzi jest coraz więcej.
– Moim zdaniem to, co się dzieje w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej i w przestrzeni publicznej z nią związanej, jest bardzo poważnym zagrożeniem społecznym i każdy normalny dziennikarz powinien aktywizować się przeciw temu zagrożeniu – stwierdza. Jednak, z drugiej strony, jak podkreśla, trudno się dziwić polskim dziennikarzom śledczym, jeśli widzą, że ich koledzy po fachu, którzy zadawali pytania związane ze śledztwem smoleńskim i okolicznościami katastrofy, tracą pracę. Tak było, zdaniem Pospieszalskiego, z Anitą Gargas, która w „Misji specjalnej” pokazała rosyjskie służby wybijające okna we wraku samolotu prezydenckiego i tnące piłami łańcuchowymi ten dowód w sprawie. Stracił pracę także szef Wiadomości w TVP1 Jacek Karnowski, który „rzetelnie starał się tropić sprawę śledztwa smoleńskiego”. – Ja sam w moim ostatnim programie „Warto rozmawiać” pokazałem Tomasza Turowskiego i zadawałem mu „bezczelne” pytania, jak to się stało, że były agent sowiecki w Watykanie udający jezuitę był szefem organizacyjnym wizyty w Rosji premiera i prezydenta – mówi Pospieszalski. – A dopóki nie poznamy wszystkich okoliczności katastrofy, dopóty otwiera się przestrzeń spekulacji, domysłów, plotek i spiskowych teorii – konkluduje.
Bardzo aktualna pozostaje więc stara prawda, że kłamstwo, które funkcjonuje w przestrzeni publicznej i które jest wielokrotnie powtarzane, może tak dalece zaburzyć nam ocenę rzeczywistości, że przestajemy ją w ogóle rozumieć.
Źródło: Śremskie Forum Edukacyjne, które odbyło się 26 marca