Logo Przewdonik Katolicki

Uczymy dziecko wiary w siebie

Bogna Białecka
Fot.

Każdy z nas jest świadomy, że pochwały są ważne dla rozwoju dziecięcej wiary w siebie. Jednak nie wystarczy dziecko pochwalić. To, co mówimy, musi być przemyślane, inaczej wywołuje efekt odwrotny do zamierzonego.

 

 

Wyobraź sobie taką sytuację. Wychodzisz na przyjęcie, jednak w ostatniej chwili dziecko wylało na ciebie kubek soku. Musiałaś się przebrać. Włożyłaś to, co było pod ręką i nie wymagało prasowania. Swój strój uważasz za dość dziwaczny. Na przyjęciu znajomy obdarza cię komplementem: „Wyglądasz niezwykle elegancko, podziwiam twoją dbałość o szczegóły”. Co sobie pomyślisz?

 

Inna sytuacja. Pomyśl, że fatalnie gotujesz. Poszłaś więc na kurs gotowania. Pewnego dnia zaprosiłaś gości i aby mieć pewność, że wszystko wyjdzie dobrze, zabrałaś się za gotowanie z samego rana. Bardzo się napracowałaś. Jeden z gości cię pochwalił: „Pyszne jedzonko, po prostu widać, że masz talent do gotowania”. Co o tym myślisz?

 

Prawdopodobnie ani w pierwszym, ani w drugim przypadku pochwała nie sprawiła ci przyjemności i raczej w nią nie uwierzyłaś. W pierwszym przypadku mogło ci przyjść do głowy, że rozmówca kłamie z uprzejmości lub że jest niewiarygodny. W drugim z kolei pewnie skoncentrowałaś się na swoich słabościach („tak, gdybyś wiedział, ile czasu mi zajęło przygotowanie czegoś jadalnego, to byś mnie wyśmiał”). A przecież sami często mówimy podobne rzeczy naszym dzieciom!

 

Zawsze szczerze

Podstawą komplementu jest szczerość. My, dorośli, jesteśmy w stanie rozszyfrować nieszczere komplementy, a dzieci wcale nie są w tym zakresie mniej inteligentne. Mówisz: „Jaki śliczny rysunek!”, oglądając nieestetyczne bazgroły na kartce, a dziecko myśli: „tak, akurat śliczne, kazali nam narysować coś dla mamy, to szybko nabazgrałam byle co”. Może więc zamiast chwalić nieszczerze, powstrzymać się od oceny?

Faber i Mazlish w książce Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały radzą, aby zamiast w takiej sytuacji  chwalić – opisać, co widzisz. Oto cytat z książki:

„Mój czterolatek wrócił z przedszkola. Podstawił mi pod nos pogryzmolona? ołówkiem kartkę i spytał: < >. Moja pierwsza reakcja była odruchowa: <>. Wtedy zreflektowałam się. Nie, najpierw muszę opisać, co widzę. Zastanowiłam sie?, jak opisze? takie bazgroły. – No tak – powiedziałam. – A wie?c widze?, z?e zrobiłes? kółko, kółko, kółko... zygzak, zygzak, zygzak... tu kropka, kropka, kropka i krecha, krecha! – Aha! – pokiwał z entuzjazmem głowa?. – Jak to zdołałes? wymys?lic?? – zapytałam. Chwile? pomys?lał: – Bo ja jestem artysta? – powiedział”.

Okazuje się zatem, że często wystarczy opisać konkretnie, co widzimy, nie dodając żadnej oceny, a dziecko samo dopowie sobie ocenę. Dzieci same potrafią się pochwalić – w dodatku za to, co same dostrzegają w swoich działaniach jako najlepsze.

 

Chwal za włożoną pracę

Kto wierzy w siebie, w swoje możliwości? Oczywiście ten, kto odnosi sukcesy. A kto odnosi sukcesy? Ten, kto wierzy, że sukcesy nie zależą od talentu czy wrodzonych zdolności, a od włożonej pracy. Potwierdza to wiele badań naukowych. W jednym z nich  przeprowadzano w grupie uczniów test. Podzielono ich na dwie grupy – osób, które wierzyły, że inteligencja jest wrodzona i niezmienna, oraz osób, które uważały, że inteligencję można ćwiczyć i rozwijać. Obie grupy dostały te same zadania do wykonania. Test składał się z kilku części, a po każdej z nich uczniowie otrzymali informację, co zrobili dobrze i jakie popełnili błędy.

Okazało się, że uczniowie wierzący w niezmienność inteligencji wypadli w teście gorzej niż druga grupa – nie analizowali swoich błędów i nie uczyli się na nich. Kiepskie wyniki oznaczały dla nich: „jestem kiepski”, kolejne niskie wyniki z testu tylko potwierdzały ich opinię o sobie. Jednak także uczniowie, którzy na początku uzyskali dobre wyniki, nie poprawili ich w kolejnych etapach, mimo że była taka możliwość. Najwyraźniej wychodzili z założenia: „jestem zdolny, mam dobre wyniki nie muszę się starać”. Zależność tę widać na co dzień. Znam od dzieciństwa pewnego człowieka, który w pierwszych klasach podstawówki zaskakiwał wszystkich wyjątkowymi osiągnięciami. Po zrobieniu mu testu na inteligencję okazało się, że rzeczywiście, jego iloraz inteligencji wynosi 160, co jest wyjątkowo rzadkim i wysokim wynikiem. Jednak już w czwartej klasie spadł z pozycji najlepszego ucznia na trójkowicza. Wychodził z założenia, że jako wybitnie inteligentny nie musi się specjalnie wysilać. Koledzy mniej zdolni, ale pracowici szybko go przegonili. A wtedy doszedł do wniosku, że test musiał być źle przeprowadzony i wcale tak inteligentny nie jest. Coraz gorsze wyniki w nauce potwierdzały jego negatywną opinię o sobie samym. W rezultacie skończył szkołę z bardzo słabymi wynikami.

Dlatego właśnie warto zawsze chwalić dzieci za wysiłek włożony w uzyskanie rezultatu, a unikać ocen uogólniających.

Podobnie jest z pochwałą za smaczny obiad wspomnianą na początku artykułu. Gdy ktoś przypisuje nam talent, jakiego nie mamy, jest to demotywujące. A dziecko, które słyszy, że jest utalentowane, zdolne itp., zaczyna wierzyć, że sukces zależy wyłącznie od wrodzonych cech, dlatego porażkę odczytuje jako dowód na to, że nie jest tak wybitne, jak myślą jego rodzice. Dlatego zamiast wystawiania uogólnionej oceny, np. „Piękny rysunek, masz talent”, opisujmy, co konkretnie nam się podoba i chwalmy za włożoną pracę, np.: „Narysowałaś całą naszą rodzinę. Jak się domyślam, to babcia, to dziadek, tutaj tatuś... Użyłaś wielu żywych kolorów, przez co rysunek jest bardzo barwny. Widzę, że włożyłaś w to dużo serca i wysiłku”. Chwalmy też dziecko za umiejętność uczenia się na błędach.

 

Kilka ćwiczeń na dobry początek

Zdaję sobie sprawę, że coś, co wygląda dobrze w teorii, może być trudne do wykorzystania w praktyce. Dlatego proponuję przeanalizować kilka sytuacji i zastanowić się nad najlepszą reakcją. Faber i Mazlish podają taki przykład oceny opisowej: „Zamiast oceniać: <> (w odpowiedzi na co dziecko zastanawia się: <

Zastanów się, jak pochwalić dziecko w następujących sytuacjach:

1)      Gdy powiedziałaś „idziemy na spacer”, twoje pięcioletnie dziecko samo, bez poganiania ubrało się szybciutko, nie zapominając nawet o szalu i rękawiczkach.

2)      Twoja jedenastoletnia córka dostała bardzo dobrą ocenę za prezentację o kotach, którą przygotowała, zbierając informacje z kilku książek, ilustrując ją szeregiem krótkich filmów znalezionych w internecie.

3)      Syn zajął trzecie miejsce w zawodach pływackich. Widzisz, że jest trochę rozczarowany, iż nie jest to miejsce pierwsze.

Bogna Białecka – psycholog



     Mangels JA, Butterfield B, Lamb J, Good C, Dweck CS. Why do beliefs about intelligence influence learning success? A social cognitive neuroscience model. Soc Cogn Affect Neurosci. 2006 Sep;1(2):75-86.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki