Logo Przewdonik Katolicki

Przykład Zbawiciela

Ks. Waldemar Karasiński
Fot.

Jeżeli chcesz Mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień... śpiewamy w Wielkim Poście (por. Mt 16, 24-26). Jak w obliczu męki, doświadczając bólu, zachowywał się Pan Jezus, a jak my się zachowujemy?

„Jeżeli chcesz Mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień...” – śpiewamy w Wielkim Poście (por. Mt 16, 24-26). Jak w obliczu męki, doświadczając bólu, zachowywał się Pan Jezus, a jak my się zachowujemy?

 

W Ogrodzie Getsemani, z trwogą rozważając okropności nadchodzących męczarni, Jezus modli się: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, nie Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26, 39); „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja” (Mt 26, 42). A my? Czy rozpoczynając jakąś ważną sprawę czy podejmując przełomową decyzję, wcześniej zasięgamy rady Bożej, szukamy oświecenia i pomocy u Boga? A może tylko szepniemy raz, drugi, np. w drodze do pracy, mijając kościół, akt strzelisty w rodzaju: Boże pomóż!

Tak postępując, nie naśladujemy przykładu Zbawiciela.

Po przybyciu do Ogrodu Getsemani uzbrojonej zgrai i Judasza Pan Jezus zostaje pojmany, lecz zakazuje uczniowi bronienia Go: „Schowaj miecz swój [...]. Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? (Mt 26, 52–53). Nadto pozwala się pocałować Judaszowi i zwraca się do niego „przyjacielu”. Znosi cierpliwie niesprawiedliwości doznane od Wysokiej Rady i od potrzebnych jej przekupionych świadków. Nie broni się, wiedząc, że sędziowie zdecydowali już o jego śmierci. Znosi biczowanie i lżenie. A my? Gdyby ktoś tak nas potraktował... Niechby w jakikolwiek inny sposób spotwarzył naszą godność, niewinność, odebrał spokój, naruszył dobre imię!... Mamy prawo do obrony, a obrona to odwet. Z nich skorzystamy. Zemstę starannie obmyślimy.

Tak postępując, nie naśladujemy przykładu Zbawiciela.

W godzinie ukrzyżowania Jezus prosi swego Ojca, by przebaczył oprawcom, którzy nie wiedzą, co czynią (zob. Łk 23, 34). Przed skonaniem woła: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46). A my? Troszczymy się o swoich chorych, a jednak rodziny niespecjalnie dbają o wezwanie kapłana do mamy, ojca czy babci, by udzielił cierpiącym sakramentów, pojednał ich z Bogiem. Niektórzy sądzą nawet, że ksiądz sprowadzony do osoby chorej ma zły wpływ na jej stan ducha.

Jakie są nasze uczucia wobec nieprzyjaciół? Czy byłbyś w stanie, czytelniku, powiedzieć swoim katom: Boże, przebacz im, nie wiedzą co czynią! Tacy ludzie byli i są wśród nas. Niektórzy zostali świętymi i błogosławionymi, niektórzy – bohaterami narodowymi. O nieznanych wie tylko Bóg. Niestety, większość z nas nadal odpowiada obelgą na obelgę, przemocą na przemoc, złem na zło. Nie chcemy chętnie darować najmniejszych nawet win. Coraz silniej naprężona jest spirala niechęci, pogardy, zła.

Pomyśl o tym wszystkim, czytelniku, w Wielkim Poście. Może podczas Drogi Krzyżowej ulicami swojej miejscowości? Jeśli postanowisz nieść krzyż podczas nabożeństwa, to nie dlatego, żeby inni zauważyli, żeś człowiek pobożny, czy z motywacji w rodzaju: „w końcu ktoś musi, taki ciężki nie jest”.

Krzyż jest ciężki. I ma być ciężki. Ale jest święty, na zawsze złączony z postacią Zbawiciela świata i ludzi. Złączony z ideą miłości nieprzyjaciół, ideą modlitwy i miłosierdzia, ze słowami Chrystusa: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone” (Łk 6, 37).


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki