Logo Przewdonik Katolicki

Mężczyzna- kobieta

kard. Gianfranco Ravasi
Fot.

Niewiasta obeczona w słońce, i księżyc pod jej stopami [...] Jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni (Ap 12, 1; 1 Kor 15, 22)

"Niewiasta obeczona w słońce, i księżyc pod jej stopami" [...] "Jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni" (Ap 12, 1; 1 Kor 15, 22)

 

Postać Maryi, "nowej Ewy", jak nazywają ją Ojcowie Kościoła, podobnie jak o Chrystusie mówią "nowy Adam", skłania nas do naszkicowania biblijnego profilu człowieka w jego płciowej dwubiegunowości. Zazwyczaj pierwszemu mężczyźnie przypisujemy imię własne Adam. W języku hebrajskim występuje słowo ha-adam, gdzie ha to rodzajnik męski, a adam – "człowiek". Jest to więc archetypiczna figura, która odzwierciedla łączącą nas wszystkich rzeczywistość – "człowieczeństwo", przynależność do tego samego ludzkiego gatunku. W tym świetle św. Paweł przeciwstawia "pierwszego" i "ostatniego" Adama, czyli człowieka grzesznego, który daje się uwieść złu i staje się źródłem grzechu i cierpienia i człowieka Chrystusa, Odkupiciela ludzkości, w której sam uczestniczy na mocy Wcielenia.

Reflesja o antropologii biblijnej (czyli najgłębszej i wspólnej wszystkim mężczyznom i kobietom wszystkich czasów istocie) jest złożona i nie dałaby się zamknąć w kilku liniach. Podkreślmy zatem tylko kilka jej fundamentalnych komponent. Pierwszą jest wolność. Bóg chciał, by człowiek był bytem obdarzonym możliwością wyboru i wolną wolą. Umieszczony zostaje pod symbolicznym drzewem "poznania dobra i zła", czyli decyzji moralnych. Może otrzymać z niego owoc od swego Stwórcy, dzieląc Bożą wizję tego, co jest sprawiedliwe i niesprawiedliwe lub zerwać ten owoc, samodzielnie decydując, co jest dobre, a co złe. Obserwujemy ten akt w słynnym opowiadaniu z Księgi Rodzaju (roz. 2-3): harmonia między stworzeniem a Bogiem, człowiekiem a naturą, mężczyzną a kobietą (bliźnim), której chciał Stwórca, rozluźnia się i następuje oddalenie rajskiego ogrodu od Boga, niszczenie ziemi, przemoc skierowana przeciw innym mężczyznom czy kobietom. Wszystko to rodzi się z wykorzystywania wolności przez ludzkie sworzenie, które nie jest gwiazdą podlegającą koniecznym prawom astronomii, lecz stworzeniem "niewiele mniejszym od isot niebieskich" (Ps 8, 6), zdolnym do wyboru swego losu.

W łonie tego podstawowego profilu możemy wyodrębnić inny znaczący aspekt antropologii biblijnej. Człowiek jest bytem w relacji; nie samotną wyspą, lecz osobą, która się komunikuje, kocha, spotyka innych. "Horyzontalna" relacja z bliźnim jest zatem bardzo ważna. Nie bez powodu w opowiadaniu o stworzeniu pada stwierdzenie, że osoba jest kompletna, kiedy znajdzie "odpowiednią dla [siebie] pomoc", ponieważ "nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam" (Rdz 2, 18). Po hebrajsku dosłownie jest to "pomoc, która stoi przede mną", czyli oko w oko, inaczej mówiąc, na równi. Dlatego autor natchniony odwołuje się do symboliki "żebra", by wskazać, że istota mężczyzny i kobiety jest ta sama. Stąd mamy tu niedającą się przetłumaczyć grę słów: "Ta będzie się zwała niewiastą ('isshah), bo z ta z mężczyzny ('ish) została wzięta" (2, 23). Oczywiste jest, że jest to ten sam rzeczownik, raz w rodzaju męskim ('ish), raz w żeńskim ('isshah), mający podkreślić wspólną tkankę mężczyny i kobiety: "ta dopiero jest kością z mojej kości i ciałem z mojego ciała".

W tym kontekście odczytujemy inne twierdzenie z Księgi Rodzaju: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyznę i niewiastę" (1, 27). Bardzo sugestywny jest ten paralelizm między "obrazem Bożym" a "mężczyzną i niewiastą". Znamię Boga odciska się nie tylko w mężczyźnie, ale w obojgu, ponieważ właśnie zdolność do miłości i prokreacji czyni istotę ludzką w jej dwupłciowości podobną do Boga Stwórcy. Dzięki miłości i prokreacji może postępować historia zbawienia, wprawdzie jeszcze z grzechem i złem, ale przede wszystkim w odkupieniu i wybawieniu. Osiąga ona swój szczyt w "nowym Adamie", Chrystusie, który doprowadza nas ponownie do pełnej jedności z Bogiem.

 

 


Tunika - była luźną szatą, zazwyczaj długą (niekiedy u mężczyzn sięgała do kolan), noszoną bezpośrednio na ciele zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety, podobnie jak jeszcze dziś w świecie arabskim. Sam Bóg ukazany jest jak ojciec rodziny sporządzający własnoręcznie tunikę ze skór dla Adama i Ewy (Rdz 3, 21). Jezus posiadał wartościową tunikę bez szwów, o którą żołnierze rzucali losy w czasie krzyżowania.

 

Płaszcz - był strojem używanym zimą i przy szczególnych okazjach. Ubodzy używali go także jako nocnego okrycia chroniącego przed zimnem. Dlatego po zachodzie słońca nie mógł być traktowany jako zastaw (Wj 22, 25-26). Jezus posługuje się znakiem tuniki i płaszcza, by zachęcić wiernego do niestosowania przemocy (Mt 5, 40; Łk 6, 29); chrześcijanin woli oddać swoje ubranie, niż siłą odpowiadać na atak przeciwnika.

 

 

Tłumaczyła Dorota Stanicka - Apostoł

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki