Czy chrześcijaństwo to religia strachu? Czy Bóg za dobre wynagradza, za złe karze? Czy brak wieczornej modlitwy może spowodować, że zdrowy zachoruje, chory zaniemoże jeszcze bardziej, a osoba będąca na diecie przytyje kilogram?
A może to my w pewnym stopniu kreujemy taki obraz naszej wiary i Boga? Przykłady nie będą wyszukane. Nie od dziś wiadomo, że w czasie sesji znacznie większa liczba studentów uczęszcza do kościoła. Powód? Gorliwe modły wznoszone w intencji zaliczenia egzaminów. Podczas poważnej choroby bliskiej nam osoby błagamy Pana o zdrowie dla niej. Kto jest winny, jeśli bliski umiera? My? Bo za słabo się modliliśmy? A może Bóg? Jego brak wrażliwości na cierpienie ludzkie jest powszechnie znany. Zdaniem wielu to On ponosi odpowiedzialność za wszelkie kataklizmy tego świata. Przechadzając się po cmentarnych alejach, naszą uwagę zwracają napisy na grobach dzieci: „Bóg tak chciał”. Czy to nie okrutne?
I proszę! Na podstawie powyższych przykładów mamy gotowy obraz Boga, czy może raczej boga. To ktoś pomiędzy Ryszardem Ochódzkim, prezesem „KS Tęcza” z kultowego filmu „Miś”, któremu niezapomniany Jerzy Turek śpiewał: „Niech nam żyje prezes naszego klubu”, a Adolfem Hitlerem, dla którego równo przystrzyżone wąsy były warte znacznie więcej niż rzezie milionów ludzi w obozach zagłady.
Niestety, nawet chrześcijanie swą postawą potrafią wykreować obraz boga mściciela i egoisty dbającego wyłącznie o swą cześć i chwałę. Swemu Stwórcy przypisują najbardziej podłe cechy ludzkie.
A lęk nie powinien stać u fundamentu wiary! Boga nie można obarczać odpowiedzialnością za nasze nieszczęścia. W wielu przypadkach wina leży po stronie ludzkiej. Niekoniecznie naszej, po prostu ludzkiej. Ot… student się nie douczył, lekarz popełnił błąd, samochód prowadziła osoba nietrzeźwa…
Bóg stał się człowiekiem. I o Bogu, „ubranym” w cechy ludzkie, możemy mówić tylko wtedy, gdy mamy przed oczami postać Jezusa. Mściwość i egoizm były Mu obce. Całe Jego życie przebiegało pod znakiem miłości. A jeśli Bóg rzeczywiście wymierza razy za przewinienia… Nie jest moim bogiem.