Logo Przewdonik Katolicki

Miłosierdzie jak słońce i deszcz

Małgorzata Bilska
Ks. Mirosław Tosza | rys. Zosia Komorowska/PK

Rozmowa z ks. Mirosławem Toszą

Mamy Niedzielę Miłosierdzia, podczas której świętujemy miłosierdzie jako najważniejszy atrybut Boga. Z różnych badań, choćby tych przeprowadzonych ostatnio w archidiecezji wrocławskiej, wynika, że katolicy mają jednak inny obraz Boga. Według 38 proc. jest On „Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za zło karze”; 32 proc. mówi: Bóg jest Miłością. Zapewne dane te nie różnią się znacząco od innych diecezji. Czy uznanie objawienia św. Faustyny i świadectwo życia
św. Jana Pawła II realnie zmieniają postrzeganie Boga?
– Jestem zaskoczony tym wynikiem badań. Zastanawiam się, w którym miejscu jest problem? Głoszenie Jezusa Miłosiernego jest powszechne, obraz powinien być inny. Orędzie z Dzienniczka, koronka, obraz Jezu, ufam Tobie są wszędzie. Jakiś czas temu byłem w katedrze w Tokio. To współczesna, betonowa budowla, w której są tylko dwa obrazy: Matki Bożej z Guadalupe i Jezusa Miłosiernego. W Japonii chrześcijanie stanowią 1 proc. populacji, ale znają ten obraz. Nie ma chyba katolika, który by wizerunku Miłosiernego nie widział. Były peregrynacje w diecezjach, koronka jest odmawiana tak jak różaniec.
Skąd więc się to bierze? Może ci, którzy głoszą Boga i kształtują Jego obraz, są nadal na etapie: Pan Jezus kocha co prawda bezwarunkowo miłością miłosierną, ale to nie jest wychowawcze, na wszelki wypadek sobie dodajmy – miłosierny, ale sprawiedliwy (śmiech). Mówiąc o darmowości łaski Bożej – bo miłość jest jak słońce i jak deszcz, spada na wszystkich: sprawiedliwych i nie, dobrych i złych – księża się boją, że ludzie przestaną bać się Boga. Więc głoszą Boga takiego, którego trzeba się trochę obawiać…

Mam jeszcze dwie hipotezy. Pierwsza: mamy niespójny obraz Boga. Jezus może jest miłosierny, ale to Syn. A kto Mu kazał cierpieć na krzyżu? Dobrze znany z tradycji Bóg Ojciec. Przez wieki panowała pedagogika strachu, ale dotyczyła autorytetu Ojca. Druga kwestia: jakie są nasze relacje z księżmi? Odbieramy ich jako miłosiernych? Czujemy się przez nich kochani czy ksiądz czerpie raczej z władzy sędziego, grzmi i ocenia?
– To faktycznie jest jakby „duchowa schizofrenia”. Ewangelia podkreśla, że nie ma żadnej rozbieżności między Ojcem i Synem! Jezus mówi dobitnie: Ja i Ojciec jedno jesteśmy; to, co Ja mówię, wcześniej usłyszałem od Ojca. To nie jest tak, że Chrystus jest emisariuszem na ziemię, który ma swoją wersję orędzia. Ono jest w pełni zintegrowane, scalone z tym, co myśli i przekazuje nam Ojciec. A dokładnie – Bóg w Trójcy, bo Bóg jest jeden i ten sam, choć w Trzech Osobach. Jeśli miłosierny jest Chrystus, to miłosierny jest też Ojciec i Duch Święty. Po uznaniu objawienia siostry Faustyny musi się zmienić obraz Boga jako takiego, a nie jednej Osoby. Mamy trudność w postrzeganiu Trójcy jako jedności w myśleniu, woli i działaniu. Między Osobami nie może być rozdźwięku.
Osobna sprawa to zdanie „Bóg jest sędzią, który za dobre wynagradza, a za złe karze”. Nie ma tego nigdzie poza Polską, ono pochodzi z tzw. sześciu głównych prawd wiary. Tego obrazu nie ma w Katechizmie Kościoła powszechnego. To nie ma podstaw w Ewangelii. Nie wiem, jaka jest geneza tych prawd, ale to zdanie jest naszą lokalną specyfiką, która nie zgadza się z tym, co Jezus objawił siostrze Faustynie.

Kreujemy Boga „na obraz i podobieństwo” człowieka. Na szczęście u was, w Betlejem, tego nie ma. Mieszkańcy wiedzą, że Bóg ich kocha. Nie muszą zasłużyć na miłość. Jak spędziliście Święta Wielkanocne?
– W Wielką Środę mieliśmy dzień przygotowania: spowiedź, a do tego powszechną łaźnię oraz fryzjera. Zrobiliśmy specjalny punkt usługowy, skorzystało z niego kilkadziesiąt osób, także spoza domu. Później zaprosiliśmy oczywiście ubogich na Triduum. W Niedzielę Zmartwychwstania była Msza św. i wielkanocny obiad – bo wolą obiad niż śniadanie wielkanocne. Fajne jest to, że składa się on z potraw, które przynoszą nam ludzie z naszego środowiska. Obiadu nie robi restaurator, ludzie dzielą się tym, co gotują na święta dla siebie. Nie zapraszają ubogich bezpośrednio do swojego domu, ale to, co jest na stole, jest ich darem. To jest właśnie miłość miłosierna człowieka do ubogiego. Na obraz Boga.

---

Ks. Mirosław Tosza
Założyciel i szef Wspólnoty Betlejem
oraz domu dla osób bezdomnych w Jaworznie

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki