“
Jeśli zajrzymy do statystyki opracowanej przez badacza R. Schwagera, to stwierdzimy, że w Biblii jest 600 fragmentów mówiących, że “ludy, królowie i pojedynczy ludzie napadali na innych, unicestwiali ich i mordowali”, ponad 1000, w których wybucha gniew Boży “karząc śmiercią, zniszczeniem, ogniem, sądząc, mszcząc i grożąc zagładą”, a w innych 100 sam Pan “wyraźnie nakazuje zabijać ludzi”. Wiadomo, że prawodawstwo Starego Testamentu obejmuje karę śmierci i wystarczy przeczytać 10. rozdział Księgi Jozuego, by odkryć szereg sakralnych okrucieństw związanych z tak zwaną klątwą (po hebrajsku herem), która zakłada całkowite unicestwienie osób i przedmiotów w podbitych wrogich miastach.
Wobec takiej liczby ociekających krwią stron, będących zresztą odbiciem ludzkiej historii wszystkich czasów (począwszy od bratobójstwa dokonanego przez Kaina), oczywiste jest, że zasada: “Tak jest w Biblii, więc trzeba w to wierzyć”, staje się niebezpieczna, jeśli stosuje się ją automatycznie i dosłownie. Jest to “fundamentalizm”, który nawet jeśli wychodzi od osobistej dobrej wiary i pragnienia absolutnej wierności, przekracza granicę paradoksu, żeby nie powiedzieć absurdu czy dramatu. Chodzi więc o poprawną interpretację Pisma Świętego, biorącą pod uwagę z jednej strony komponentę literacką, czyli język, sposób wyrażania się, “gatunki” literackie i tak dalej, a z drugiej strony – teologiczną. Biblia – Stary i Nowy Testament – nie jest bowiem jałowym zbiorem abstrakcyjnych tez czy teorii, które należy mechanicznie akceptować czy wcielać w życie. Jest natomiast, co ewidentnie wynika z każdej jej stronicy, przedstawieniem historii zbawienia. Bóg objawia się, wkraczając w dzieje ludzkości pełne grzechu i nędzy i powoli, stopniowo i cierpliwie, prowadzi człowieka ku szerszym i doskonalszym horyzontom prawdy i miłości.
Objawienie nie jest więc słowem zawieszonym w próżni i dostępnym jedynie dla mistyków, lecz raczej nasieniem, które toruje sobie drogę przez twardy i ciemny grunt ziemskiej egzystencji. Nie wolno nam zatem zatrzymywać się przy jednym fragmencie, gdyż może on być wyrazem cierpliwego edukowania przez Boga człowieka odznaczającego się “zatwardziałością serca” czy “twardym karkiem” (podobnie rzecz się ma z przemocą w epoce chrześcijańskiej, mimo oczywistej sprzeczności takiego zachowania z Ewangelią).
Jednak już w Starym Testamencie, chociaż nie ukazuje on jeszcze tego kresu, do którego prowadzi nas Chrystus – “nasz” pokój, jak określa Go św. Paweł, Ten, który zachęca nawet do “nastawiania drugiego policzka”– pojawia się Bóg, który przebacza aż “w tysiączne pokolenie” (Wj 34, 7), który daje możliwość nawrócenia grzesznika, który zmienia nawet swoje zamiary i nie pozwala, by Jego sprawiedliwość ukarała popełnione zło (Wj 32, 14). Zacytujmy tu tylko dwa bardzo znaczące teksty, pierwszy z Księgi proroka Ezechiela: “Czyż tak bardzo miałoby mi zależeć na śmierci występnego – wyrocznia Pana Boga – a nie raczej by się nawrócił i żył? [...] Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci” (18, 23.32). Drugi z Księgi Mądrości: “Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością [...] Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem, że sprawiedliwy powinien miłować ludzi” (12, 18-19).
Podsumowując, możemy powiedzieć, że przemoc zarejestrowana w Biblii jest znakiem “wcielenia” Słowa Bożego, które nie zostaje podane złotymi zgłoskami i w perfekcyjnych formułkach, lecz łączy się z rzeczywistą historią ludzkości, by zwyciężyć grzech i przywieść stworzenie do harmonii, której chciał Bóg w swoim pierwotnym planie. Planie, który zakłada przecież również wolność człowieka zdolnego do przemocy i nienawiści, ale wspieranego także łaską, gdyż miłość staje się najwyższym prawem życia.
Pójść za kimś - jest to czasownik typowy dla terminowania u kogoś, który często wyrażany jest przez “naśladowanie”. W opowiadaniach o powołaniu Jezus często używa tego czasownika. Gdy na brzegu Jeziora Tyberiadzkiego spotyka Piotra i Andrzeja, mówi im: “Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4, 19). Naśladowanie oznacza nie tylko pójście tą samą drogą, ale również dzielenie życia i losu aż po krzyż, czyli oddanie samego siebie (Łk 9, 23. 57-62).
Deuteronomistyczny - tego terminu naukowcy nie odnoszą do Deuteronomium, czyli piątej księgi biblijnej (do niej stosuje się przymiotnik “deuteronomiczny”). Chodzi tu o kierunek historyczny, literacki i teologiczny, który wydał najważniejsze biblijne księgi historyczne, od Księgi Jozuego aż po księgi Samuela i Królewskie. Dzieła te zdradzają pewne wspólne cechy ideologiczne i narracyjne.
Tłum. Dorota Stanicka-Apostoł