Logo Przewdonik Katolicki

"Stali się dla siebie większym ciężarem niż ciemność" (Mdr 17, 20c)

Ks. Bogdan Poniży
Fot.

Wielu z nas odbiera te słowa Księgi Mądrości tak jakby były adresowane właśnie do nich. Jak określić ten stan, w którym człowiek staje się dla siebie większym ciężarem niż ciemność?

Wielu z nas odbiera te słowa Księgi Mądrości tak jakby były adresowane właśnie do nich. Jak określić ten stan, w którym człowiek staje się dla siebie „większym ciężarem niż ciemność”?

W Biblii ciemność jest symbolem grzechu, zerwanej więzi człowieka z Bogiem. Terminem „ciemność” określa się też śmierć, przeważnie duchową. Natomiast powrót do życia, do Boga zawsze jest łączony ze światłem. Ta opozycja światło – ciemność bardzo często pojawia się w Piśmie Świętym. Zwróćmy uwagę, że we wszystkich teofaniach pojawia się wielka jasność, która jest znakiem Bożej obecności. A więc człowiek staje się dla siebie „większym ciężarem niż ciemność”, gdy w jego życiu nie ma Boga, albo gdy się od Boga oddala.

 

Ciemność, której nie rozprasza światło

We fragmencie Mdr 17, 1–20, z którego pochodzi ten cytat, autor Księgi Mądrości opisuje ciemność, która nagle spadła na Egipcjan. Jest to reinterpretacja dziewiątej plagi egipskiej – plagi ciemności opisanej w Księdze Wyjścia (10, 21–29): trwała ona trzy dni, a odczuwali ją tylko Egipcjanie, podczas gdy w domach Izraelitów paliło się jasne światło. Tu, w Księdze Mądrości autor bardzo rozbudowuje tę relację. Opis jest niezwykle obrazowy, a więc wydaje się, że było to rzeczywiście zjawisko fizyczne, które spowodowało prawdziwe zamieszanie. Jednak niektóre szczegóły wskazują, że Egipcjanie odczuwali je bardziej w znaczeniu duchowym. Ciemność ta nie była bowiem podobna do zwykłej nocy czy zaćmienia słońca. Nie mogło jej rozproszyć żadne światło: ani ogień, ani jasne płomienie gwiazd (17, 5). A zatem nie była zjawiskiem naturalnym. Była to taka ciemność, która budzi przerażenie. Zwykła noc nie wywołuje przecież strachu, szczególnie gdy człowiek ma spokojne sumienie. Natomiast u człowieka, który coś ma na sumieniu, mrok wywołuje lęk, którego nie podzielają inni i wydaje się im irracjonalny. Tu w tej perykopie ciemność, która zapadła w sposób tak gwałtowny i nienaturalny, została przedstawiona jako kara, która spadła na Egipcjan – bezbożnych za to, że przetrzymywali Izraelitów – sprawiedliwych.

 

Ciężar nie do udźwignięcia

„Tchórzliwa bowiem jest nieprawość, gdy sama się potępia […] dręczona sumieniem” (17, 10)  – komentuje autor Księgi Mądrości: Jest to bardzo adekwatny opis tego, co dziś nazywamy „wyrzutami sumienia”. Nieprawość jest tchórzliwa, sumienie dręczy, człowiek zamiera z lęku, nawet gdy nie ma już do niego powodu… Po raz pierwszy w Biblii, na określenie takiego stanu właśnie tu w Księdze Mądrości (17,10) został użyty termin „sumienie”, choć w Biblii są już opisane podobne sytuacje. Wystarczy przypomnieć zachowanie Ewy i Adama w raju po zjedzeniu zakazanego owocu. Biblia hebrajska stosowała też metaforyczne określenia sumienia. Najczęściej pojawia się: serce, duch, dusza, nerki, oddech. Tak różne określenia sumienia świadczą, że Izraelici nie potrafili go jednoznacznie umiejscowić, ale kojarzyli je z tym, co w osobie człowieka jest najbardziej istotne, choć zakryte dla oczu. Sumienie było dla nich tą tajemniczą więzią z Bogiem. Wielu egzegetów uważa, że w Biblii hebrajskiej nie ma takiego pojęcia, które odpowiadałoby późniejszemu rozumieniu sumienia, bo Izraelita miał świadomość dobra i zła tylko w odniesieniu do Bożych przykazań, na zasadzie nagrody i kary. Tak jakby sam z siebie nie posiadał  zmysłu moralnego.

Grecki termin „sumienie” jest zatem terminem nowym. Autor Księgi Mądrości utworzył go już w języku greckim, ale nie ma on dokładnego odpowiednika ani w języku biblijnym, ani w greckiej filozofii. Słowo „sumienie” – syneid?sis wyraża tu doznania wewnętrzne i osąd człowieka nad samym sobą. W człowieku rodzi się poczucie winy i to jest właśnie ten nowy element wprowadzony przez autora Księgi Mądrości. Poczucie winy, które w sumieniu staje się ciężarem nie do udźwignięcia. Człowiek żyje w nieustannej udręce, napięciu i strachu. Tak została ukazana w Księdze Mądrości psychika bezbożnych, czyli Egipcjan, kiedy plaga ciemności spadła na Egipt. Egipcjanie nie mogli się w niej poruszać: „Jeden drugiego nie widział i nikt nie mógł wstać z miejsca swego przez trzy dni”. Jest to opis z Księgi Wyjścia (Wj 10, 23–24). Księga Mądrości przedstawia podobnie to wydarzenie, tylko znacznie szerzej, używając określenia, że Egipcjanie „byli więzieni, zamknięci, w więzieniu bez krat”, „wszystkich ich skrępował jeden łańcuch mroku” (17, 15–16). Upadek ducha ich obezwładniał i trapiły zjawy straszliwe. Rozlegały się wokół przerażające odgłosy, ukazywały się ponure zjawy o posępnych twarzach. Żaden ogień nie mógł dać światła, ani gwiazdy nie zdołały rozświetlić owej strasznej nocy (por. 17, 15 i 17, 5).

W tym samym czasie Izraelici odważnie i ufnie przemierzali pustynię, prowadzeni przez obłok czy też słup ognisty (18, 3). A więc ten sam żywioł – światło pełnił inną rolę w stosunku do bezbożnych – tracił bowiem swoją moc, a inną wobec sprawiedliwych,  pomagając im, jakby wbrew prawom natury.

W wersie 17, 7 ukazana jest też szczególna grupa Egipcjan ogarniętych ciemnością. Prawdopodobnie chodzi tu o egipskich kapłanów, którzy znali się na różnych sztukach magicznych i użyli „ogni samopalnych” (17, 6). Jak wynika z tekstu, przechwalali się oni, że posiadają mądrość i przyrzekali duszę schorzałą uwolnić od lęków i niepokojów (17, 8). Jednak pod wpływem ciemności, którym nie potrafili zaradzić, ulegli uczuciu strachu i przerażenia. „Sami chorowali na strach wart śmiechu” (18, 2) – ironicznie komentuje autor Księgi Mądrości.

 

Depresja – choroba duszy  

Termin „dusza schorzała” kojarzy się dziś z depresją. O depresji mówi się, że to choroba duszy czy też serca. Podaje się środki farmakologiczne, aby pomóc w wyjściu z tego stanu. Depresja jest właśnie takim chodzeniem w ciemności, w mroku, któremu towarzyszy irracjonalny lęk, niezrozumiały dla otoczenia. Oczywiście nie można wszystkich sytuacji jednoznacznie oceniać, ale bardzo często depresja jest powiązana ze złym stanem sumienia. Czasem u jej źródeł leży ukryty głęboko wyrzut sumienia, który dręczy. Ten stan psychiczny autor Księgi Mądrości określa jako „więzienie bez krat” (17, 15b). Najlepszym lekarstwem jest wtedy spowiedź.

Czasem depresja jest to wynik jakiegoś traumatycznego przeżycia, który powraca nawet wtedy, gdy już „nic nie straszy”. Ale wtedy dość szybko pomagają leki i odpowiednia terapia. Nawet jeśli przyczyną depresji są schorzenia somatyczne, warto iść do spowiedzi. Spowiedź naprawdę leczy „duszę schorzałą”. Uspokaja wewnętrznie, przywraca pogodę ducha i radość życia. Każde leczenie jest prostsze, każdy powrót do normalnego życia łatwiejszy.

Bóg to światło w życiu i sercu człowieka. Lekarstwem na depresję jest miłość Boga. Jeśli powierzymy swoje życie Bogu, strach mija. Nawet jeśli źródłem tego lęku jest ciężki grzech, zwróćmy się do Boga, u Niego szukajmy spokoju i miłosierdzia.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki