Markowa relacja o kuszeniu Jezusa jest zwięzła i lapidarna, ale oddaje wszystko, co istotne, kładąc akcenty na tym, co najważniejsze i najbardziej pożyteczne dla nas.
Czterdzieści dni dobrowolnego odosobnienia na pustyni było czasem próby w obliczu pokus. Jezus podjął tę próbę, by ukazać nam wzór walki z kłamstwami i podstępami szatana. Świadomie zrezygnował z swej boskiej mocy, by zmierzyć się z szatanem, jako człowiek, korzystając jedynie z ludzkich możliwości. A zwycięski sposób walki człowieka z szatanem jest tylko jeden: poddać się całkowicie opiece Boga, otworzyć się na moc Ducha Świętego. Człowiek nie jest w stanie sam wygrać potyczki z diabłem – można to uczynić jedynie mocą Bożą. I tego właśnie uczy nas Jezus.
Po chrzcie w Jordanie Jezus, napełniony Duchem Świętym, natchniony Jego mocą, oddalił się na pustkowie. Ta moc – określona jako usługiwanie Aniołów, polegająca na Bożej opiece i ochronie, najpierw obroniła Jezusa przed zagrożeniem ze strony dzikich zwierząt i jadowitych węży, jakich nie brakowało na pustyni, a dalej pozwoliła Mu zwyciężyć w walce z szatanem.
Może nam się to wydawać trochę baśniowe i nierzeczywiste – taka anielska straż. Też byśmy tak chcieli. I mamy! Niewątpliwie Boża opieka jest faktem, i to nie tylko wobec Jezusa. Każdy z nas może korzystać z tej opieki, ale jej skuteczność jest w znacznej mierze zależna od naszej wiary i otwarcia na działanie Ducha Świętego. Najpierw to działanie polega na tym, że Duch Święty ostrzega nas przed ryzykownym i grzesznym działaniem. Mówi: nie rób tego; nie idź tam; zachowuj przykazania. Niestety, często lekceważymy te przestrogi, a to już wystarczy, by Boża opieka okazała się nieskuteczna. Bo skoro sami rezygnujemy z Bożej mocy i mądrości, skoro sami wybieramy zło…
Dlatego po zwycięstwie na pustyni, Jezus wraca do Galilei i zaczyna swoją misję właśnie od wezwania do nawrócenia. Ratunkiem dla człowieka jest odwrócenie się od siebie, od świata, od grzechów, pokus i złudzeń, a zwrócenie się ku Bogu. Nawrócenie nie polega na „poprawieniu się”, na osobistym wysiłku i staraniu się, by więcej nie zgrzeszyć. Dobrze wiemy, jak jałowe są to wysiłki, jak nietrwałe nasze postanowienia, zwłaszcza w kluczowych dziedzinach, które sprawiają nam najwięcej problemów. Dlatego nie my sami, o własnych siłach, mamy stawać się lepsi, lecz zwrócić się z ufną prośbą do Boga, by On nas takimi uczynił i poprowadził bezpiecznie drogą zbawienia.