Logo Przewdonik Katolicki

Cierpienie: problem kalkulatora czy serca?

Michał Bondyra
Fot.

Z bp. Stefanem Regmuntem, przewodniczącym Zespołu KEP ds. Służby Zdrowia, rozmawia Michał Bondyra


Światowy Dzień Chorego to doskonała okazja nie tylko do modlitwy za chorych, ale i refleksji nad ich losem, miejscem w społeczeństwie. Jak Ksiądz Biskup sądzi, czy wśród lansowanych ludzi młodych, pięknych, w pełni dyspozycyjnych, wysportowanych jest jeszcze gdzieś miejsce dla tych starszych, schorowanych, niepełnosprawnych?

– Czy powinniśmy mieć coś przeciwko lansowaniu zdrowego trybu życia i promowaniu ludzkiej urody, skoro cieszymy się darowanym nam życiem i życzymy sobie powszechnie dobrego zdrowia? Bynajmniej; istotne jest jednak, abyśmy przy tej okazji nie pomijali głębokiej prawdy o ludzkim cierpieniu. Jej przemilczanie stanie się bowiem smutnym znakiem naszych czasów. Codzienność doświadczeń przypomina nam, że całe życie ludzkie jest naznaczone cierpieniem własnym oraz innych. Choroba, wcześniej lub później, dotyka każdego człowieka, choć zapewne starość jest tu szczególnie trudna. Chorują jednak również „młodzi, piękni i wysportowani”. Choruje nie tylko ludzkie ciało, ale cały człowiek – co znacznie trudniej dostrzec w medialnym przekazie. Cierpienie zredukowane do kosztów i wydajności pracy personelu medycznego, refundacji leków i podpisanych kontraktów na leczenie staje się problemem raczej kalkulatora, a nie serca. Również obietnice biochemicznej nieśmiertelności czy też chęć zawładnięcia ziemskimi granicami życia zaciemniają prawdę o cierpiącym człowieku. Tymczasem cierpienie jest przede wszystkim tajemnicą sięgającą tego, co w człowieku kruche i słabe, co do końca nieokreślone i często niepewne. Jest też przestrzenią i czasem poszukiwań obecności i zaufania, dobra, a często też wiary.

 

Rozwijając temat, nie sposób nie spytać o sprawy aborcji i eutanazji, które są „lekkim, łatwym i przyjemnym” sposobem na „pozbycie się” ludzi chorych, niepełnosprawnych czy po prostu starych. Stanowisko Kościoła potępiające obie te praktyki jest jasne i jednoznaczne. Co zatem zrobić, by tak samo jasne i jednoznaczne było też stanowisko zwykłego człowieka, szczególnie tego, który czasem wbrew wszystkiemu chce podjąć trud opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem czy niedołężnym starcem?

– Kościół potępiający to niezbyt fortunny obraz. Kościół jest głosicielem prawdy o świętości ludzkiego życia, której sprzeniewierzają się zarówno wspomniana aborcja, jak i eutanazja. Głosić prawdę Ewangelii, to nie tylko ją wypowiadać, ale i czynić w miłości. Istotnym jest więc rzetelny dialog, inspirowany Ewangelią, podejmowany przez chrześcijańskich intelektualistów. Niemniej ważne są też prawdziwe czyny miłości wobec najmniejszych i najsłabszych. Torują one Prawdzie drogę do serc ludzi dobrej woli. Chrześcijańska matka, stawiająca życie dziecka ponad swoim, rodzice oczekujący z miłością narodzin dziecka chorego, dzieci rezygnujące z zawodowej kariery na rzecz opieki nad niepełnosprawnym rodzicem, nastoletni wolontariusz pracujący w hospicjum – to heroiczni świadkowie, wobec których nie można przejść obojętnie. A jest ich dziś przecież pośród nas niemało. Trzeba więc odwagi, by o tym mówić i pokazywać, jak wielką potrafi być ofiarna miłość, słabego skądinąd, człowieka.

 

Wpajanie ludziom wzorca człowieka doskonałego sprawia, że osoby niedoskonałe w swej fizyczności czy psychice są brutalnie spychane za społeczny nawias. Co zatem my, chrześcijanie, powinniśmy robić, jak postępować, by potrzebujący czuli się potrzebni, pełnowartościowi?

– Dla chrześcijanina wzorem człowieka doskonałego jest Chrystus. To Jezus z Nazaretu, którego głosimy, jako ukrzyżowanego cierpieniem i zmartwychwstałego, a Jego krzyż jest dla nas miarą doskonałego człowieczeństwa. Krzyż jest centralnym symbolem naszej kultury: jest religijną ozdobą ścian, architektonicznym zwieńczeniem budynków, znakiem pomocy humanitarnej i pokojowych misji, wzorem pomników, symbolem najwyższych odznaczeń, a nawet elementem biżuterii. Dopóki kreślimy go z wiarą na sobie samych, można mieć nadzieję, że będą w nas żyły słowa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). To miłość jest sensem i celem doskonale ludzkiego życia. Istotą zaś miłości jest pełna oddania ofiara – z tego, kim się jest i co się posiada. Doskonała miłość na wzór Chrystusa jest naszą ostoją w chorobie i cierpieniu, bo jest silniejsza niż śmierć, a zarazem najbliższa człowiekowi.

 

 

 

Bp Stefan Regmunt, ur. się 20 czerwca 1951 roku w Krasnymstawie. W 1976 roku na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu został magistra teologii z zakresu liturgiki. Wyświęcony na kapłana 29 maja 1976 roku we Wrocławiu. Doktoryzował się z psychologii na KUL. W latach 1986-1992 był prefektem i wicerektorem MWSD we Wrocławiu. W 1993 r. został rektorem WSD w Legnicy. W tym samym roku odznaczony tytułem honorowego kapelana Ojca Świętego. 3 grudnia 1994 r. powołany na biskupa pomocniczego diecezji legnickiej; otrzymał stolicę biskupią Castel Mediano. Święcenia biskupie przyjął 6 stycznia 1995 r. w Watykanie. Był delegatem KEP ds. powołań, członkiem Komisji Charytatywnej KEP i Przewodniczącym Sekcji Osób Niepełnosprawnych w tejże Komisji. 29 grudnia 2007 r. mianowany biskupem zielonogórsko-gorzowskim. Od tegoż roku przewodniczy Zespołu KEP ds. Służby Zdrowia.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki