Logo Przewdonik Katolicki

Tak trzeba

Weronika Stachura
Fot.

Nie pytaj, dlaczego należy właśnie w ten sposób postępować, po prostu tak trzeba z pewnością niejeden z nas, młodych ludzi, usłyszał radę tego typu czy to od rodziców, czy też wychowawców.

 

?Nie pytaj, dlaczego należy właśnie w ten sposób postępować, po prostu tak trzeba? ? z pewnością niejeden z nas, młodych ludzi, usłyszał radę tego typu czy to od rodziców, czy też wychowawców.

 

 

Moralnie zwyciężyć

 

Zamiast jednak utwierdzić nas w przekonaniu, że istotnie powinniśmy uczynić zgodnie z tym stwierdzeniem, słowa te budzą w nas nieokiełznaną wręcz chęć sprzeciwu, buntu. Jednak głębsza refleksja skłoni nas do jeszcze jednego wniosku: nie brakuje w naszym życiu i takich chwil, gdy przychodzi nam tłumaczyć się z własnego postępowania, wtedy to nie pozostaje nam nic innego, poza głębokim przekonaniem, zamkniętym właśnie w owym ?tak trzeba?. Niezwykle trudno jest wyjaśnić, jasno przedstawić, posługując się argumentami nie do odparcia, powody własnych decyzji, tym bardziej że nierzadko musimy zmierzyć się z falą krytyki czy niezrozumienia ze strony najbliższych. Młody wiek rządzi się jednak własnymi prawami, wśród których dominują upór, szaleństwo czy nieuzasadniona chęć podejmowania ryzyka. To dzięki tym cechom młody człowiek zdolny jest do podejmowania, z racjonalistycznego punktu widzenia, skazanych na niepowodzenie działań.

„Nie pytaj, dlaczego należy właśnie w ten sposób postępować, po prostu tak trzeba” – z pewnością niejeden z nas, młodych ludzi, usłyszał radę tego typu czy to od rodziców, czy też wychowawców.

 

 

Moralnie zwyciężyć 

Zamiast jednak utwierdzić nas w przekonaniu, że istotnie powinniśmy uczynić zgodnie z tym stwierdzeniem, słowa te budzą w nas nieokiełznaną wręcz chęć sprzeciwu, buntu. Jednak głębsza refleksja skłoni nas do jeszcze jednego wniosku: nie brakuje w naszym życiu i takich chwil, gdy przychodzi nam tłumaczyć się z własnego postępowania, wtedy to nie pozostaje nam nic innego, poza głębokim przekonaniem, zamkniętym właśnie w owym „tak trzeba”. Niezwykle trudno jest wyjaśnić, jasno przedstawić, posługując się argumentami nie do odparcia, powody własnych decyzji, tym bardziej że nierzadko musimy zmierzyć się z falą krytyki czy niezrozumienia ze strony najbliższych. Młody wiek rządzi się jednak własnymi prawami, wśród których dominują upór, szaleństwo czy nieuzasadniona chęć podejmowania ryzyka. To dzięki tym cechom młody człowiek zdolny jest do podejmowania, z racjonalistycznego punktu widzenia, skazanych na niepowodzenie działań. Niestety, zdarza się i tak, że musi on przyznać się do bolesnej porażki, jednak dzięki nieugiętej wierze w sens swoich działań pod sztandarem „tak trzeba”, moralnie zwycięża.

Godzina zero, moment, który nierzadko zaważa na reszcie życia, który wyraźnie oddziela czas dzieciństwa od czasu dorosłości, inicjując tym samym nowy etap, to doświadczenie stające się udziałem każdego z nas. Co jednak znamienne, nie każdemu pokoleniu wejściu w dorosłość towarzyszą tak dramatyczne, traumatyczne wydarzenia, jakie były udziałem pokolenia wojennego.

 

 

„Lord Jim” – kurs na mapie życia

 70. już rocznica wybuchu II wojny światowej skłoni nas raz jeszcze do refleksji nad odwagą, oddaniem i walecznością, często bezimiennych, naszych równolatków, biorących tak licznie udział w tych znamiennych dla naszej ojczyzny wydarzeniach. Dziś, z perspektywy życia w wolnym, demokratycznym kraju, trudno jest wyobrazić sobie, jak my postąpilibyśmy na ich miejscu. Gdzie zatem należy szukać źródeł tak jednoznacznej ich postawy? Z pewnością niemałe znaczenie miał dom rodzinny, gdyż wielu z ojców pokolenia wojennego również dorastało w okresie walk. Jednak, jak  przyznaje Jan Józef Szczepański w szkicu pt. „W służbie Wielkiego Armatora” w tomie „Przed nieznanym trybunałem” charakteryzując pokolenie wojenne: „większość z nas – olbrzymia większość – działała instynktownie. Ci, którzy brali czynny udział w tym wszystkim. Którzy walczyli tak czy inaczej, nie szukali recepty w książkach. Nie potrzebowali teorii. Ale zawsze w każdej fali, w każdym pokoleniu jest ta szczypta świadomości, ta garstka zastanawiających się, czytających, szukających uzasadnień. I od nich rozchodzi się to na całą resztę. Oni kształtują postawy, tworzą wzory”. I tu właśnie zbiegają się drogi generacji młodych AK-owców i drogi Josepha Conrada, którego powieść „Lord Jim”, wyznaczyła kurs na mapie życia.

 

 

 

Lekcja moralności

Ten młody marynarz „stał się” jednym z walczących w najtragiczniejszej z wojen, jakich doświadczyła w swojej historii Europa, bo był w tamtym czasie, jak nikt inny aktualny. To właśnie w losach lorda Jima pokolenie wojenne odnajdywało analogię z własnym losem naznaczonym tak silnie przez „sytuacje conradowskie”, które wymagały od młodych żołnierzy podejmowania decyzji ważących  o własnym życiu i życiu najbliższych. Conrad był nie tylko piewcą zasad obowiązku, honoru czy wolności. Był moralnym autorytetem podającym zbiór praktycznych rad dla walczących w obronie ojczyzny, dla tych, którym wychowanym w duchu poszanowania ludzkiego życia, uczciwości i praworządności, przyszło zmierzyć się z apokaliptyczną wręcz zagładą i przemocą wojny. „Potrzebowaliśmy natychmiastowych uzasadnień dla imperatywnego, nie podlegającego dyskusji TAK TRZEBA – jedynego objawienia oświetlającego nasze ryzykowne drogi. Skuteczniej niż ktokolwiek inny uzasadnień takich dostarczał wielu spośród nas Joseph Conrad (…) .Walczący w rozproszeniu i mroku, zdani przeważnie na sąd własnego sumienia, przyjmowaliśmy tę postawę spontanicznie, ponieważ czasy wymagały od nas męstwa bez złudzeń i wierności, która sama sobie musi być nagrodą”  - przyznaje Szczepański.

 

 

Kult wierności

O tym, jaki istotny wpływ miała twórczość Conrada na generację młodych AK-owców, świadczy toczona już w latach powojennych dyskusja o conradowskiej wierności, której źródeł należy upatrywać w tradycji etosu rycerskiego. Conrad był pisarzem na tyle niepożądanym, że do roku 1956 zakazano wydawania jego książek. Echa conradowskiej etyki, wierności nawet wobec braku nadziei na zwycięstwo, można odnaleźć w herbertowskim „Przesłaniu Pana Cogito”, co tylko dowodzi o jej ponadczasowym wymiarze. Postawę pokolenia wojennego można tłumaczyć w wieloraki sposób. Taki był ich patriotyzm, tak zostali wychowani,  taki mieli moralny kręgosłup. Można jednak powiedzieć, że wszystko, co wówczas nimi kierowało, zamyka się w tym, z jednej strony tragicznym i stanowczym, a z drugiej, jakże dumny wezwaniu: „Tak trzeba” i tego możemy się od nich uczyć.

 

 

 


 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki