Logo Przewdonik Katolicki

Nie grozi mi "życiowa dziura"

Michał Bondyra
Fot.

Z arcybiskupem Alfonsem Nossolem, emerytowanym ordynariuszem opolskim, rozmawia Michał Bondyra

 

Z arcybiskupem Alfonsem Nossolem, emerytowanym ordynariuszem opolskim, rozmawia Michał Bondyra

 

Po 32 latach posługi przechodzi Ksiądz Arcybiskup na zasłużoną emeryturę. Pasterzowanie diecezji opolskiej z pewnością wymagało poświęcenia wiele wysiłku, ale i czasu. Nie będzie czegoś Księdzu Arcybiskupowi brakować? Czemu zamierza się Ekscelencja obecnie poświęcić?

– Szczerze się cieszę, że moja posługa biskupia jako ordynariusza diecezji się kończy, że związany z nią ciężar odpowiedzialności za diecezję zostanie ze mnie zdjęty. Dlatego też nie będzie mi nic „biskupiego” brakowało, bo przecież kapłanem pozostanę in aeternum. I to właśnie się liczy jako najcenniejszy dar.

Cieszę się też na „niespokojny czas spoczynku”. Zamierzam bowiem zagłębić się znowu w fascynację teologią, nadrobić zaniedbania w tym względzie, czytać i – jeżeli niebo będzie sprzyjało – również jeszcze coś pożytecznego napisać. A zatem żadna „życiowa dziura” mi nie grozi. Opuszczę oczywiście także ukochane Opole z moim Uniwersytetem i zamieszkam z dala od stolicy diecezji w domu diecezjalnym. Nowy ordynariusz musi bowiem mieć wszystkie warunki po temu, by znaleźć swój own way of life, własną drogę prowadzenia lokalnego Kościoła.

 

Ponad trzy dekady przewodnictwa diecezji opolskiej to był czas trudny? Z jakimi problemami musiał się Ksiądz Arcybiskup w tym okresie zmagać?

– Był to rzeczywiście trudny czas tzw. dyktatury proletariatu, który stwarzał wiele problemów autentycznego życia społecznego, zwłaszcza zaś kościelnego. Dlatego trzeba było pokornie i roztropnie „dialogować” pro publico bono Ecclesiae. Nie pozwolić upolitycznić, a zwłaszcza zideologizować zleconej posługi wspólnocie ludu Bożego. Odrodzeniowy zryw „Solidarności” i tragedia stanu wojennego, internowania i inne biedy społeczne, które wymagały stanowczej interwencji i troski duszpasterskiej Kościoła. Ale potem też wyzwoleńczy przełom 1989 roku, uroczysta Msza św. pojednania w Krzyżowej, nabożeństwa „w języku serca” w diecezji, członkostwo w Unii Europejskiej i wszystkie problemy związane z nową wolnością... To wszystko stanowiło niesłychane wyzwanie także w mojej biskupiej posłudze. Nie miałem wszakże „biskupiego powołania”. Nie byłem nigdy ani wikarym, ani proboszczem. „Żywcem” zostałem przeniesiony z katedry uniwersyteckiej KUL do katedry pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Opolu, będącej wówczas centrum jeszcze ponad

półtoramilionowej rzeszy wiernych.

 

Czy wszelkie zamierzenia duszpasterskie udało się Księdzu Arcybiskupowi zrealizować, czy jednak jest coś, co zostanie do dokończenia jako spuścizna dla następcy?

– Teologicznie rzecz ujmując, musimy pamiętać, że „sukces nie jest mianem Boga” (M. Buber), no i oczywiście, iż się jeszcze nikt „taki nie narodził, żeby wszystkim dogodził”. Śląsk, jako kraina pod krzyżem, „potrzebuje wielorakiego pojednania” (Jan Paweł II, 21 VI 1983 r. na Górze Świętej Anny), procesu, który należy stale dynamizować, by móc być dumnym z „pojednanej różnorodności”. Nieodzowna jest też intensywniejsza troska o naszych księży emerytów, pracujących w duszpasterstwie zróżnicowanych etnicznie czy zwyczajowo opolskich wiernych. Należy także pogłębić świadomość, że teologia jest najbardziej humanistycznym kierunkiem studiów. Wszystkie bowiem drogi Kościoła prowadzą do człowieka, który jest jego pierwszą i zasadniczą drogą („Redemptor hominis”); a duszpasterstwo jest nie tylko troską o duszę, ale o całego człowieka.

 

Te wszystkie lata to z pewnością też czas radości. Co przyniosło Księdzu Arcybiskupowi największą radość?

Szczególną radością był oczywiście „nowoczesny cud nad Wisłą” – wybór Jana Pawła II. Również postępujący proces „pojednanej różnorodności” w naszej diecezji i w ogóle przeżywanie Śląska jako „krainy serca myślącego i rozumu kochającego”. Oczywiście także powstanie Uniwersytetu Opolskiego z Wydziałem Teologicznym; socjalne stacje Caritas i radosne podjęcie przez diecezję wezwania Papieża do budowania „cywilizacji miłości i życia”, a także pójście za papieskim nauczaniem, m.in. w dziedzinie ekumenii.

 

A jakiej rady udzieliłby Ekscelencja swojemu następcy, by godnie, z miłością, ale przy tym sprawnie administrować opolską diecezją?

– Rozpoczyna drogę krzyżową... Nasza katedra nosi wezwanie Podwyższenia Krzyża Świętego i dlatego będzie mu stale o tym przypominała. Ale ostatnia stacja tej Via Crucis to przecież Resurrectio, Zmartwychwstanie, które wyraża starodawna pieśń „Alleluja. Żyw już jest śmierci Zwyciężyciel”. Poza tym nasza pieśń pasyjna poucza, iż w Krzyżu wprawdzie cierpienie, ale w nim też zbawienie i miłości nauka.

Innymi słowy, wbrew wszystkiemu i mimo wszystko miłować, stać się w pełni „człowiekiem wielkanocnym”. Ostatnie bowiem słowo niesione naszą wiarą należy nie do śmierci, ale do Życia. Z tym właśnie paschalnym nastawieniem powinien rozpocząć swą pasterską służbę. Niech dobry Bóg mu stale błogosławi!

 

 


 

Abp Alfons Nossol, urodził się w 1932 roku w Brożcu (diecezja opolska). Ukończył WSD w Nysie, gdzie prowadzi wykłady. 23 czerwca 1957 roku w Opolu przyjął święcenia kapłańskie. Kontynuował naukę na KUL, gdzie się doktoryzował, został profesorem nadzwyczajnym, a później zwyczajnym. 25 czerwca 1977 roku został mianowany biskupem opolskim. Arcybiskupem ad personam został 12 listopada 1999 roku. W roku 2008 zapowiedział odejście na emeryturę (75. rok życia), jednak Benedykt XVI przedłużył jego posługę do sierpnia br. 14 sierpnia br. Papież mianował jego następcą ks. dr. hab. Andrzeja Czaję.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki