Apostołowie musieli być bardzo podekscytowani swoimi pierwszymi doświadczeniami w ewangelizacji. Chcieli się nimi podzielić z Mistrzem.
Nie jest sztuką odnieść sukces. Sztuką jest dobrze sukces „zagospodarować”: nie spocząć na laurach, lecz wyciągnąć konstruktywne wnioski i wzmocnić swoją motywację na przyszłość. Wspólne podzielenie się swymi doświadczeniami, pochwała i zachęta ze strony Mistrza potrafią zdziałać cuda. Niestety, w naszej mentalności i zwyczajach bardziej charakterystyczne i typowe jest doszukiwanie się dziury w całym, krytyka i wzajemne pomniejszanie dokonań. Nic dziwnego, że działa to na nas wszystkich zniechęcająco, gasi zapał i psuje relacje międzyludzkie.
Ale Jezus wiedział, jak dodać swoim uczniom ducha. Najpierw pozwolił się im wypowiedzieć. Człowiek zawsze chce jakoś wyrazić to, co dla niego ważne, podzielić się swoimi przeżyciami, nawet pochwalić. Sam też potrzebuje od innych pochwały i potwierdzenia swoich myśli i kierunku obranej drogi. Ocena z zewnątrz obiektywizuje nasze własne uczucia i pozwala skorygować swoje przemyślenia. Dzięki temu wzmacnia się w nas to, co najlepsze; otrzymujemy zastrzyk energii na przyszłość i utwierdzenie w pewności obranej drogi.
Propozycja Jezusa, by udać się w jakieś miłe miejsce w odludnej okolicy, podziałała na uczniów jak balsam. Będą mogli spokojnie odpocząć, nacieszyć się sobą i owocami swej misji. Szykowała się wspaniała nagroda za kilka dni wysiłku, zasłużone wakacje. Służba ludziom była dla Jezusa ważna, ale Jezus respektował też potrzeby i ograniczenia ludzkiej natury oraz szanował osobiste prawo człowieka do odpoczynku i relaksu. Na dłuższą metę skuteczność służby była zależna od higieny pracy i regeneracji sił. Dlatego te krótkie wakacje były takie ważne.
Ale ludzie pokrzyżowali te plany. Tak bardzo potrzebowali Jezusa, że przewidzieli, dokąd mógłby się udać i już tam na Niego czekali. Jezus zobaczywszy tłumy, musiał podjąć trudną decyzję: czy wyżej postawić dobro Apostołów i ich prawo do wypoczynku, które przecież przed chwilą sam tak wysoko ocenił; czy też ulec ludziom i mimo zmęczenia poświęcić im kolejny dzień. Dla Jezusa wybór mógł być tylko jeden: służba, nawet własnym kosztem. Lekcja dla Kościoła, czyli dla nas, jest jasna: odpoczynek jest ważny, ale w sytuacji awaryjnej, gdy nagle zrodzi się jakaś ważna, ludzka potrzeba, trzeba umieć się poświęcić i dać siebie innym. Jezus to potrafił, bo jako Dobry Pasterz czuł się za ludzi odpowiedzialny.