Burza na jeziorze to nie był przypadek. Jezus chciał postawić Apostołów w sytuacji ekstremalnej, bo wiedział, że jeszcze nieraz będą takie sytuacje przeżywać.
Zagrożenie śmiercią to rzeczywiście sytuacja ekstremalna. Wtedy człowiek funkcjonuje inaczej niż zwykle. Wtedy nasze reakcje i odruchy ujawniają to, czego normalnie nie widać i czego nieraz nie dopuszczamy do świadomości. Nasze zachowanie wyraźnie pokazuje, co znajduje się w centrum naszego serca i ma największy wpływ na nasze życie.
Jeśli tak rzeczywiście jest, to trzeba przyznać, że próba, której Jezus poddał swoich uczniów, nie wypadła źle, a nawet bardzo dobrze: wiedzieli, do Kogo mają się zwrócić o pomoc w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Ale odruch samozachowawczy to jeszcze nie jest wiara, a przynajmniej nie taka, o jaką Jezusowi chodziło. Zasada, że jak trwoga, to do Boga, to stanowczo za mało dla uczniów Jezusa – i dla nas. Nasza wiara ma być świadomym wyborem, by zawierzyć Bogu całe swoje życie, a nie tylko wzywać Go w sytuacjach zagrożenia.
Cały dzień przed tą burzliwą nocą Jezus poświęcił na nauczanie o takiej właśnie wierze – stąd Jego ludzkie zmęczenie i sen. Sen spokojny, pomimo niespokojnej nocy. Gdy ktoś cały dzień głosi Bożą miłość, mówi o zaufaniu do Boga, o Bożej Opatrzności – a wiemy, że dla Jezusa nie były to puste słowa, lecz własne, najbardziej osobiste doświadczenie – wtedy nocą nie ma miejsca na trwogę. Świadomość, Kim jest Bóg, stanowi dla człowieka największą gwarancję bezpieczeństwa. Jezus miał tę świadomość w stopniu nieskończonym i stąd Jego nieskończony spokój. Nasze poczucie bezpieczeństwa jest proporcjonalne do wiary. Jeśli nasz Bóg jest wielki, wtedy problemy są małe; jeśli Bóg naszych wyobrażeń jest słaby, wtedy problemy urastają do niebotycznych rozmiarów.
Zdziwienie Jezusa odnośnie do małej wiary uczniów dotyczy właśnie tego obrazu Boga. Niezależnie od dramatycznych okoliczności, nawet największej życiowej burzy, mamy wierzyć, że Bóg jest ponad te zagrożenia. Być może, że sytuacja kiedyś nas przerośnie i ulegniemy jakiejś zewnętrznej sile. Ale przenigdy nie powinna przegrać nasza siła wiary i ducha. Możemy nawet tracić życie, ale nie możemy utracić wiary, zwątpić w Bożą moc. Być może Bóg zechce przeprowadzić kogoś przez próbę, w której nie uciszy burzy. Być może zatryumfuje śmierć – zresztą tu na ziemi zawsze zatryumfuje, niezależnie od okoliczności. Ale nasza wiara i nadzieja sięgają poza śmierć. I dlatego nic nie jest w stanie nas zastraszyć.